niedziela, 25 października 2015

Od Uschniętej Gwiazdy

- Przyznaje ci racje, Lodowa Łapo. Mimo dzisiejszej bitwy, wszystkie Klany pojawią się na zgromadzeniu. - Liderka spojrzała w niebo i westchnęła. - Niepokoi mnie ta walka, pomiędzy Klanem Kamienia, Mrozu i Światła...Mroźni mogą być bardzo agresywni na zgromadzeniu...ale powinniśmy się pojawić. Dziękuje ci, młody Lodowa Łapo.
Przywódczyni spojrzała przyjaźnie na terminatora, i polizała między uszami, jak własne kocię. Machnęła ogonem i wskoczywszy na Wysoką Skałę, miauknęła na cały obóz. Po chwili wszystkie koty, prócz Burej Pręgi z kociętami, siedziały pod skałą i czekały na przemowę królowej.
- Moi mili, słońce wkrótce skończy swą wędrówkę po nieboskłonie, ustępując księżycowi w pełni. Zapewne większość klanów już wyruszyła w stronę miejsca zgromadzenia, my także powinniśmy tam ruszyć. Mimo dzisiejszej walki pomiędzy trzema Klanami, musimy się tam zjawić, Klan Mrozu pewnie uznałby nas za tchórzy, gdybyśmy nie przyszli. Na dzisiejsze zgromadzenie pójdą... - Tutaj liderka patrzyła na wszystkie koty po kolei. - Okopcone Skrzydło, Dzikie Serce, Zapomniane Serce, Owocowy Kwiat...i Lodowa Łapa.
Uśmiechnęła się patrząc jak na pyszczku młodego terminatora maluje się szczęście. Owocowy Kwiat aż podskoczyła z radości i zaczęła wszystkich przytulać.
- Przygotujcie się, niedługo wyruszamy. - Miauknęła głośno, starając się zagłuszyć piski szylkretki, po czym zeskoczyła ze skały.

Jakieś półtorej godziny później

 - Jesteśmy już przy granicy naszego terytorium, wkrótce wkroczymy na ziemie niczyje, gdzie znajduje się Ogromny Dąb.
- Ogromny Dąb? - Spytał mglisty kociak który szedł tuż obok przywódczyni.
- To miejsce zebrań. Jest to gigantyczne, ponad stuletnie drzewo, w okół którego są drewniane "schody". W koronie tego dębu, odbywają się zgromadzenia. Jest tam wystarczająco dużo miejsca aby pomieścić koty ze wszystkich pięciu Klanów.
- Ile trwa wspinaczka na to drzewo?
- Uwierz mi młodzieńce, trwa naprawdę długo. Dlatego wyruszyliśmy wcześniej.
Wtedy do uszu kotów doszedł przeraźliwy pisk i zapach dymu. Uschnięta Gwiazda, Dzikie Serce, Zapomniane Serce, Okopcone Skrzydło i Cienistopręgi stali spokojnie. Lecz Lodowa Łapa i Owocowy Kwiat podskoczyli przerażeni i nastroszyli futra.
- C-c-c-c-co to było?! - Pisnęła niemal płacząc szylkretka. 
- Grzmiąca Ścieżka. - Odrzekła spokojnie przywódczyni. - Spokojnie Owocowy Kwiecie.
Sześć kotów wyszło z krzaków na szosę. Przed ich nosami przejechał jeszcze jeden potwór, a po chwili Grzmiące Ścieżka była pusta.
- Pusto. Idziemy, pojedynczo. Ja pójdę przodem. - Miauknęła nieco nerwowo ruda liderka. - Okopcone Skrzydło, przejdziesz na mój znak. Potem Dzikie Serce, Zapomniane Serce, Lodowa Łapa i na końcu Owocowy Kwiat.
Koty skinęły głowami na zgodę. Uschnięta Gwiazda wzięła głęboki wdech, i postawiła łapę na asfalcie. Rozejrzała się, i szybko czmychnęła w krzaki po drugiej stronie. Spojrzała na swojego zastępce, i machnęła ogonem. Szary kocur szybko przebiegł na drugą stronę, dając znak uzdrowicielce, że może przejść. Rozejrzała się nieco przestraszona, ale po chwili już była na drugiej stronie. Szara wojowniczka przebyła drogę niemal natychmiast. Został tylko terminator i szylkretowa kotka. Młodziak stulił uszy i pisnął przestraszony, gdy przed jego nosem przejechał kolejny potwór, ale jego mistrz dał mu znak, że jest bezpiecznie. Kilkoma wielkimi susami przebiegł ścieżkę. Owocowy Kwiat wahała się najdłużej. 
- Nie nie przejdę nie ma mowy, jeszcze mnie coś przejedzie! - Wrzeszczała zdesperowana, jednak jeżdżące potwory zagłuszały jej lament. - NIE PRZEJDĘ, ZROZUMIANO!?
- OWOCOWA! - Krzyknęli wszyscy chórem.
- NO DOBRA, DOBRA!
Niechętnie postawiła łapę na jezdni, i zaczęła bardzo powoli iść do przodu. Wtedy jednak nadjechał kolejny potwór. Pisnęła jakby ją obdzierali ze skóry, i ruszyła przed siebie. Po chwili cętkowana torpeda uderzyła z impetem w drzewo.
- KTO TU POSADZIŁ TO DRZEWO PYTAM SIĘ!? - Krzyknęła wciąż trochę oszołomiona masując obolałe miejsce na głowie.
- Ważne że przeszła... - Mruknął Okopcone Skrzydło.
- Skoro wszyscy bezpiecznie przeszli, ruszamy dalej. Nie będą na nas czekać. - Miauknęła przywódczyni pomagając szylkretce wstać.


Godzinę później
- Jesteśmy. - Oznajmiła przywódczyni stawiając swoje łapy w koronie gigantycznego drzewa. Było tam wiele kotów. - Nie ma jeszcze Klanu Mrozu, pewnie zbierają się po bitwie...no cóż, musimy na nich poczekać. Dopóki księżyc nie będzie na szczycie nieba, możecie opowiadać innym klanom historie, i dzielić języki. Ja pójdę porozmawiać z Granitową Gwiazdą.
Mówiąc to, królowa oddaliła się zostawiając swój Klan z innymi wojownikami.

Ktośki? .w.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz