- Nie. Jest bardzo słabe. Kto wie, czy uda mu się przeżyć. - Odpowiedziała Przyćmione Futerko.
Wszyscy tu obecni spuścili głowy. Do mnie podeszła Popielate Ucho.
- Dziękuje za uratowanie Błotnistego Kocięcia. - Powiedziała. -
Boje się, że nie do żyje rana. - Kontynuowała, po czym rzuciła się na
moją szyję.
- Nie martw się. - Pocieszałam ją.
Zaproponowała
Popielatego Uchu spacer nad jeziorko. Ta zgodziła się. Przyjemnie było
tak spacerować. Przy okazji bardziej się poznaliśmy. Polubiłam ją. Ona
chyba mnie też. Czułam, że mogę jej zaufać. Nagle kiedy postanowiliśmy
pochlapać się w jeziorku, które zachęcało, poczułam skurcze. Upadłam.
Popielate Ucho podbiegło mi pomóc. Wspólnymi siłami dotarliśmy do klanu.
Na spotkanie wybiegło nam Przyćmione Futerko.
- Co się stało? - Zapytała.
Popielate Ucho odpowiedziało
jej wszystko. W tym czasie reszta kotów, które też wybiegły. Zabrały
mnie. Popielate Ucho zostało na zewnątrz. Ja w tym czacie byłam u
Przyćmionego Futerka. Okazało się, że będę mieć kociaki. Poczułam ból, a
potem zobaczyłam dwie mordki. Pierwsza nazywałam Cieniste Kocię, a
druga równie śliczna Plamiste Kocię.
Byłam
szczęśliwa. Zaczęłam je
czyścić. W ten weszła Popielate Ucho. Kiedy zobaczyła kocięta krzyknęła
do mnie uradowana:
- Kasztanowa Mordko, gratuluje!
- Dziękuje. - Odpowiedziałam.
Po
dwóch godzinach wspólnie wybraliśmy się na spacer. Moje kocięta ciągle
ciekawiły różne rzeczy. Jak to kociaki. Czy to owad, kwiatek, a nawet
woda.
- Są prześliczne. - Powiedziała do mnie.
- Wiem. - Odpowiedziałam dumnie.
Nie
wiem, ile minęło, ale zaczęło się ściemnieć i wracaliśmy. Plamiste
Kocię i Cieniste Kocię były bardzo zmęczone i senne to też pozwoliłam im
podróżować na moim grzbiecie. Były lekkie. Czułam bicie ich małych
serduszek. W ten przypomniałam sobie ich ojca Pelama. Był czarny. Miał
szare uszy, ogon, łapy i mordkę.
- A kto to? - Zapytała mnie Popielate Ucho.
Nie wierzyłam własnym oczom. Tam stał Pelama. Podbiegłam do niego.
- Witaj. - Krzyknęła kiedy znalazłam się koło niego.
- Cześć ślicznotko. - Odpowiedział.
Opowiedziałam mu o wszystkim. Był dumny. Wziął Plamiste Kocię na swój grzbiet.
- Wiesz, że teraz nazywam się Szary Ogon? - Zapytał.
- Nie. Skąd. To znaczy, że też jesteś w klanie? - Chciał wiedzieć.
- Tak. - Odpowiedział.
I tak wspólnie wróciliśmy. Ja, Szary Ogon i Popielate Ucho. Po drodze odpowiadałam jej o Szarym Ogonie.
< Dokończ Niebieski Pazur >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz