Kasztanową Mordkę obudziły świeże promienie słońca. Dzień
był przepiękny. Po mimo, że klan jeszcze spał, ona zdecydowała się
przejść na spacer. Udała się do lasu. Zwinnie przemknęła, aż znalazła
się przed lasem. Ruszyła. Niespodziewanie zaczęła ją boleć głowa. Miała
jakieś dziwne przeczucie, że coś niezwykłego stanie się w lesie.
Ruszyła, kiedy już wszystko było w porządku. Idąc rozglądała się
uważnie. Nic takiego niezwykłego nie dostrzegła. Pobiegła. Zwinnie i
bezbłędnie przeskakiwała kłody drzew. Nagle do jej uszy dotarło
pisknięcie. Było to wezwanie na pomoc. Szybko jak tylko umiała ruszyła w
stronę odgłosu. Kiedy dotarła na miejsce zamarła. Zobaczyła Błotniste Kocię topiącego się w bagnie. Była zdziwiona. Postanowiła jednak długo się
nie namyślać i przesunęła najgrubszą gałąź do kociątka.
- Złap się! - Krzyknęła do niego.
Kocię zrobiło tak.
Ostatkiem sił się złapało się gałęzi. Kasztanowa Morka ciągnęła.
Wyciągnięte Błotniste Kocię był słaby. Leżał bez ruchu. Przestraszona
kotka chwyciła je i pobiegła do klanu, aby je uratować.
< Lamparcia Gwiazda? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz