poniedziałek, 8 września 2014

Od Śnieżnego Pazura C.D Lamparcia Gwiazda

Zaczęła się akcja.
Wbiegliśmy na tereny farmy, bez problemu ominęliśmy psy obronne. Otoczyliśmy stajnię, po czym wszystkimi możliwymi sposobami wbiegliśmy do środka.
Zaatakowaliśmy Lokasa, a co mnie ucieszyło akurat żadne koty go nie pilnowały. Wszyscy, więc rzucili się na jego jednego.
Tak jak myślałem, Lokas, żeby się obronić zostawił Lilaca, którego wzięła ze sobą Electra i uciekli.
Wtedy bardzo mi ulżyło.
Po chwili walki do stajni wbiegły tamtejsze koty i zaczęły nas atakować, ale bez problemu udało nam się sprawić, że uciekły.
ŚP: Okej, Lokas jest już ranny, możemy powoli uciekać!
Krzyknąłem do lidera Klanu Świerku.
Koty zaczęły wybiegać ze stajni, ja zacząłem biec, jako ostatni.

Ostatni raz popatrzyłem na zwijającego się z bólu Lokasa, kiedy wybiegałem już ze stajni. Znalazłem się obok domku dwunogów, musiałem tamtędy przebiec, aby trafić tam, gdzie muszę uciekać. Nagle z domu wyszedło kilka dwunogów, jeden z nich miał strzelbę.
Na jej widok przyśpieszyłem. Zauważyłem, że ostatni zostałem na farmie.
Nagle usłyszałem huk strzelby, poczułem ból nie do wytrzymania, ból, jakiego nigdy wcześniej nie czułem, oraz to, jak kula wbija się w moje ciało.
Z głośnym miauknięciem padłem na ziemię, ale kiedy zauważyłem, że ten znów we mnie celuje, wstałem i znów zacząłem uciekać starając się nie myśleć o bólu.
Kolejna kula we mnie trafiła, a krew prysnęła na boki.
Biegłem dalej, z wielkim trudem przedostałem się przez płot, a potem resztkami sił wbiegłem do lasu. Znów przypomniały mi się kocięta i Mglista Chmura. Nie mogę ich zostawić... Nie mogę...
Usłyszałem psy myśliwskie, biegnące w moją stronę, dwunogi je tu wysłały, mają mój trop. Ból prawie doprowadzał mnie do płaczu. Był okropny! Czułem, jakbym miał umrzeć.
Byłem już na całkiem znajomych terenach. Nagle potknąłem się o wystający z ziemi korzeń i wywróciłem. Próbowałem wstać, ale nie miałem sił. Kręciło mi się w głowie. Przez ból łza spłynęła mi z oka, wszystko rozmazywało się, a potem powracało do normalności. Moja krew była wszędzie.
Wydawało mi się, że zginę. Raz miauknąłem jak najgłośniej mogłem, aby ktoś wiedział, że tu jestem.
Nie mam siły, aby iść... Nie mam siły, aby leżeć... Nie mam siły, aby żyć... 


Ktoś, kto idzie mnie szukać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz