Wolałem nie wdawać się w bójkę z tą kotką. Cieszę się, że jest w Klanie Światła, a nie u wrogów. Ale skoro u Włóczęgów jest więcej takich terminatorów... Może być źle.
- Wilcze Serce! - usłyszałem głos Cętkowanej Łapy.
- Już idę! - krzyknąłem, po czym pożegnałem się z kotkami.
♦
Byliśmy na patrolu z Kwarcowym Ogonem. Pamiętałem, jak kiedyś zaatakował nas Klan Zimy... Czy znów tak będzie? To była granica z ich terytorium.
- Pójdę zapolować tam. - wskazała łapą na małą polanę.
Skinąłem łebkiem.
Nagle usłyszałem głos Kwarcowego Ogona:
- Wilcze Serce, podejdź tutaj.
Potruchtałem do kocura.
Przy drzewie poczułem silny zapach kota z Klanu Zimy. Był tu... Dosłownie przed chwilą. Na trawie obok drzewa były krople krwi.
- To nie wygląda dobrze. Co tu zaszło? - zastanawiałem się na głos.
Usłyszałem trzepot skrzydeł. Oglądnąłem się i zobaczyłem swoją terminatorkę z ptakiem w pyszczku.
- Cętkowana Łapo, chodź tutaj. - powiedziałem.
Zdziwiona podeszła, nie pytając o nic.
- Nie oddalaj się od nas i nasłuchuj. - rozkazałem.
Chyba wzięła to za jeden z treningów, bo lekko się uśmiechnęła. Położyła zdobycz na ziemi i zaczęła się rozglądać.
Wymieniliśmy z Kwarcowym Ogonem spojrzenia. Nie byliśmy pewni, czy kot z Klanu Zimy z kimś walczył, czy coś upolował.
Panowała taka cisza, że dokładnie słyszałem szybkie bicie swojego serca. Skoro zapach był świeży, tak samo jak krew, członek Klanu Zimy dalej gdzieś tu jest. Może nawet na nas patrzy...
- Hę? - usłyszałem Cętkowaną Łapę. Kotka przeszła przez krzaki. Przez chwilę jej nie widziałem.
Nastała cisza. Jeszcze bardziej niepokojąca, niż wcześniej.
Nagle usłyszałem krzyk swojej terminatorki, który przerwał ciszę i był tak głośny, że ptaki siedzące na pobliskich drzewach wzbiły się do lotu.
Bez namysłu popędziłem za krzaki, a Kwarcowy Ogon tuż za mną.
Zatrzymując, zobaczyłem kotkę patrzącą na...
Zakrwawione ciało jakiegoś rudego kocura z Klanu Zimy.
Teraz zrozumiałem wszystko. To nie wojownik z innego klanu na coś polował, tylko... Coś polowało na niego. To coś musiało tu jeszcze być, skoro wszystko wydarzyło się przed chwilą.
Stałem chwilę w bezruchu.
Po chwili podszedłem do ciała kocura. Obejrzałem rany. Musiało zrobić to coś dużego, coś, co znałem doskonale... Odwróciłem się do członków klanu. Zacząłem mówić.
- Chyba wiem, kto to-
- Wilcze Serce, za tobą! - krzyknęła Cętkowana Łapa.
Odruchowo odskoczyłem, przy tym unikając ugryzienia.
Odwróciłem się do wroga.
Był to wielki pies.
Ostatni raz widziałem psa będąc jeszcze terminatorem, kilka księżyców temu.
Skoczyłem na psa i zadałem mu cios w oko. Zawył z bólu. Skoczył na Cętkowaną Łapę, ale ona zadrapała go w pysk. Kwarcowy Ogon skoczył na grzbiet zwierzęcia i zaczął go drapać i gryźć. Zaczęła się walka.
♦
Zwierzę w końcu uciekło, ale byliśmy ranni. Cętkowana Łapa była cała w zadrapaniach, Kwarcowy Ogon został ugryziony w przednią łapę, a ja miałem rozcięcie idące po całym pyszczku. Wokół było jeszcze więcej krwi, niż przed walką.
Wróciliśmy do obozu. Zastanawiałem się, czy psów jest więcej na naszym terytorium. Wszyscy milczeliśmy. Cętkowana Łapa syknęła z bólu, kiedy potknęła się o kamień. W ostatniej chwili złapała równowagę i nie upadła.
Poszliśmy od razu do medyka. Sójcze Pióro dalej tam była.
Sójcza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz