sobota, 15 sierpnia 2015

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- W porządku, idzie jej dobrze. - powiedziałem. - A jak tam Lisia Łapa?
- No, muszę przyznać, że nie spodziewałam, że upoluje sokoła. - odpowiedziała Sójcza.
Dziwiło mnie to, że radziła sobie tak dobrze. Niby jedna z najlepszych uczennic od włóczęgów, ale bez przesady...

                                                                            ♦


Mijały dni. Codziennie trenowałem Cętkowaną Łapę i stawała się coraz silniejsza. Odwiedzałem też kociaki, ciągle rosły. Kociarnia była już prawie całkiem naprawiona, tak samo jak reszta obozu. Któregoś dnia w południe również trenowałem swoją uczennicę.
- Teraz spróbuj mnie przewrócić. - powiedziałem.
Kotka skoczyła na mnie, ale ja uniknąłem.
- Widziałem, gdzie patrzyłaś. Gdy będzie tak podczas walki, przeciwnik z łatwością cię pokona. Nie możesz zachowywać się tak, że wróg będzie wiedział, jaki ruch wykonasz. Staraj się odwrócić jego uwagę i zaatakować, gdy nie będzie się spodziewał. - powiedziałem, a w tym czasie terminatorka podniosła się z ziemi.
Skinęła łebkiem.
- Postaram się. - powiedziała.
- Spróbuj jeszcze raz. - stanąłem przed nią.
Popatrzyła w bok, już chciała skoczyć, ale się przewróciła.
- Ała! Moja łapa! - jęknęła.
Podszedłem do niej.
Wtedy ona odbiła się od ziemi i zadała mi mało bolesny cios w bark. Upadłem.
- Tak! Udało się! - uśmiechnęła się.
Oszukała mnie terminatorka, świetnie.
- Nie sądzę, żeby wróg przejął się twoją raną, ale dobry pomysł, gratuluję. - powiedziałem.
Na barku miałem tylko lekkie zadrapanie.
Wróciliśmy do obozu, po drodze Cętkowana Łapa upolowała jeszcze wiewiórkę i zająca. Odłożyła je na stos zdobyczy.

Sójcza?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz