wtorek, 26 sierpnia 2014

Od Brzozowego Kwiatu C.D Lwi Pazur

BK: Nie.
LP: Czemu!?
BK: Bo mogę! Od początku byłeś, jesteś i zawsze będziesz mysim móżdżkiem. Dobra ale teraz do rzeczy - Lamparcia Gwiazda kazała mi po ciebie pójść.
LP: Po co?
Walnęłam go w łeb łapą.
BK: Ty głąbie. Kocięta Popielatego Ucha mają już po dwa księżyce a nadal nie otworzyły oczu.
LP: I co z tego?
Znowu go palnęłam.
LP: Możesz łaskawie przestać?!
BK: Jak się ogarniesz to tak. Mysi Móżdżek! A co jeśli są chore? Popielate Ucho się o nie martwi...Jakby co, jestem w Kociarni.
Pobiegłam do Kociarni. Popielate Ucho miała łzy w oczach.
BK: Nic się nie martw...Po prostu nie są jeszcze gotowe. Otworzą oczy kiedy już będą gotowe.
LG: Racja. Moje kocięta otworzyły oczy zaraz po narodzinach ale...czasami trzeba trochę poczekać.
OO: Tak. Moje młode otworzyły oczka trochę później.
MC: Tak, Jedno z moich kociąt też dopiero później.
PU: Mam nadzieje że macie racje...
Na puchatym ogonie Popielatego Ucha, oparte były cztery maleńkie łebki kociaków. W jednej chwili mały Kruczek uchylił oczka. To samo zrobiło jego rodzeństwo. Odwróciły się niezgrabnie i popatrzyły w stronę matki. Zaraz potem cztery pary oczu były otwarte. Wszystkie miały ciemno-niebieskie małe oczka.
BK: Widzisz. Już są gotowe.
Uśmiechnęłam się, otarłam mordką o policzek Popielatego Ucha i poszłam do tego Mysiego Móżdżka.

<Lwi Pazur?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz