Cała zmasakrowana a jej wielki okrągły brzuszek uginający się pod ciężarem nienarodzonych kociąt, również był lekko zadrapany. W końcu padła na ziemię. Spanikowałam. Pobiegłam po pomoc. Nad Jeziorem Nieśmiertelnych spotkałam Mroźną Burzę. Wyskoczyłam z krzaków jak torpeda i zziajana krzyczałam:
BŁ: Kotka..Moja Stara...Pzyjaciółka...Popielate Ucho...jest...W ciąży...Ranna...Bardzo...Umiera..Szybko...Biegnij po...Przyćmione Futerko i...Księżycowy Wiatr...I Lamparcią Gwiazdę...POMÓŻ JEJ!
Znowu pobiegłam do Popielatego Ucha leżącej w lesie. Mocno krwawiła. Myślałam że nie przeżyje. Położyłam się przy niej.
Znowu pobiegłam do Popielatego Ucha leżącej w lesie. Mocno krwawiła. Myślałam że nie przeżyje. Położyłam się przy niej.
PU: Brzozowa Łapa...To ty?
BŁ: Tak Popielate Ucho...Kto ci to zrobił?!
PU: Kl...Klan Świerku...Weszłam na ich teren ale...tego nie wiedziałam i...oni tak mnie zranili...
Powoli zamykała oczy.
BŁ: Nie zamykaj oczu, nie zamykaj mówię!
Położyłam głowę na jej barku.
BŁ: NA POMOC!
<Mroźna Burza?>


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz