- Nie poluję dla sportu. - Prychnęłam. - To prawda, urodziłam się u
dwunogów, po części wychowałam się, ale od jakiegoś czasu żyję jako
włóczęga i wiem jak to jest mieć pusty żołądek i spać nad gołym niebem. -
Dodałam jeszcze i spojrzałam na czarną kotkę. Obok niej stał
zaciekawiony biały kocur, prawdopodobnie byli w podobnym do siebie
wieku... Jak ona go nazwała.. A tak! Mroźny... Trzeba jakoś spamiętać.
Nagle zauważyłam, że dochodzi do nas kolejna dwójka kotów. Tym razem to
był czarny z białym pyszczkiem kocur i młodsza od niego o parę księżyców
kotka w cętki. Pewnie z Klanu....
- Sójcze Pióro, kto to jest? - Spytał kocur. Sójcze Pióro.... A myślałam, że to ja mam dziwną nazwę...
- Kolejny Pieszczoszek Dwunogów. - Syknęła Sójcza.. Chyba tak się odmienia ich imiona...
- Były Pieszczoszek Dwunogów. - Sprostowałam. - I jeśli nie chcecie
mnie na tych terenach, to wystarczy powiedzieć.... - Mówiąc to
odwróciłam się do nich ogonem i wyruszyłam prawdopodobnie w tą stronę z
której przybyłam. - A co to za Klan, jeśli wolno spytać? - Dodałam
jeszcze odwracając do nich głowę.
- Klan Światła. - Odpowiedział Mroźny, bo jakoś reszta chyba nie kwapiła się do odpowiedzenia mi.
- Tylko mi nie mów że chcesz dołączyć? - Syknęła Sójcza. Ja
rozumiem, jestem tym Pieszczochem i spadłam na nią z 5 metrów, ale na
cóż... Aż taka zła na mnie nie musi być...
- A jak powiem że chcę?
Sójcza, Wilczy, Mroźny, Cętkowa? .3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz