W nocy prawie nie spałam. Jednak zbliżał się świt. Poszłam do jaskini
terminatorów. Dziś obudziłam ich tak jak wczoraj. Oczywiście pełne
(znowu) zdziwienie.
-Będę was tak budzić. Musicie już nie spać gdy ja przychodzę. Dobra?
-Dobrze.
-Dzisiaj pójdziemy na ryby i zaczniemy polować na gryzonie...
Zaprowadziłam ich nad rzekę.
-Nie możecie się bać wody. Woda to tylko element przyrody
nieożywionej. Musicie sobie przemówić, że będziecie tylko mokrzy a i tak
wyschniecie.
Pokazałam im jak zaczaić się na zdobycz. Wskoczyłam na dorodnego
łososia i wyciągnęłam go z wody. Zaniosłam go daleko od wody. Przekułam
tam mu serce. Wróciłam do młodziaków.
-Musicie zapamiętać, że ryba może wam wylecieć z łap i z jedzenia
nici. Musicie wiedzieć, że po wyciągnięciu na brzeg, ryba może zacząć
się gwałtownie ruszać i może trafić do wody. Po wyciągnięciu ją na dobrą
odległość, musicie przebić jej serce, pęcherz pławny i czaszkę. Wtedy
będziecie mieć pewność, że ryba nie ucieknie.
Młodziaki przystąpiły do pracy. Złapały po kilka ryb. Wtedy poszłam z nimi na łąkę.
-Dobra... teraz macie coś trudniejszego. Złapcie jakaś mysz. Jest
szybka, zwinna i dosyć bystra, ale wystarczy trochę szybciej biec a ją
złapiecie.
Dzieciaki po chwili dorwały po myszy. Jeszcze nauczę ich tylko
polować na ptaki i latające owady a staną się dobrymi łowcami. Ale na
dzisiaj to koniec. Maluchy są padnięte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz