Nie wiedziałam co robić. Tylko drzewa , liście i... liście. Nie wiem co
to mogło być , ale miałam złe uczucie. Jakby... nie było mnie. Na
szczęście miała przybyć moja siostra. Kasztanowe Serce. Jak się Mniewa?
Widziałam koty z naszego klanu. Ale tylko patrzyłam. Po godzinie
zauważyłam jednego z Klanu Zimy. Zeskoczyłam.
- Gdzie idziesz!? Nie powinieneś tu być!
- Nie twój interes.
- Nie mój!? Ty bezczelniku! Jak niby jeszcze mnie obrażasz!? Wiesz
dobre , że moja siostra z chęcią zabije waszego przywódcę! Wolę ten
zaszczyt zostawić jej!
- Więc przekaż jej nowiny , że ją on zabije!
- Już i tak za dużo wycierpiała! Walcz!
- Jak chcesz! - i skoczył na mnie. Uderzył w pysk. Krew zaczęła mi
lecieć z miejsca , gdzie miałam kiedyś oko. Podniosłam się i uderzyłam. On
jednak zadał mi cios ostateczny. Padłam , kiedy inni przybiegli.
- To koniec. A Kasztanowy Ogon nie zobaczy już mnie. - rzekłam. I w tedy ona przebiegła.
- Nie. Nie! Nie zostawiaj mnie!
Kasztanowy Ogon?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz