- Wy może nie, ale ja tak. - powiedziała Sójcze Pióro.
Nie odpowiedziałem, tylko wziąłem kociaka do pyszczka i poszedłem w stronę Ciemnej Rzeki. Inne koty nie miały wyjścia i poszły za mną. Sójcze Pióro zaczęła przyglądać się rzece.
- Tam. - wskazała łapą na kilka wystających spod wody kamieni - Jeśli się postaramy spokojnie przeskoczymy.
- Weźcie kocięta i za mną. - powiedziałem.
Wziąłem białego kociaka i przeskoczyłem po kamieniach. Na drugim brzegu postawiłem małego i usiadłem, patrząc na członków klanu. Po chwili Sójcze Pióro przepłynęła. Koty skakały jeden za drugim, niektóre trzymając kociaki.
Nagle Kruczek wskoczył na jej den z kamieni, potem na drugi.
- Kruczek, wracaj! - krzyknął ktoś.
Wszyscy w milczeniu z przerażeniem patrzyli, jak mały się ślizga i wpada do wody. Rzeka zaczęła go porywać.
Sójcze Pióro wzięła rozbieg i skoczyła do wody.
Inne koty zaczęły przeskakiwać. Ja patrzyłem, jak Sójcze Pióro łapie Kruczka za skórę na karku i wypływa z nim na brzeg.
Położyła tam mokrego kociaka. Odetchnąłem z ulgą. Po chwili wszystkie koty były już po drugiej stronie.
- Widzicie? Udało się prawie bez kłopotów. - powiedziałem.
Sójcza? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz