Obudziliśmy się rano, kiedy tylko słońce zaglądnęło do kociarni.
Rozciągnąłem się i zacząłem kręcić się po kociarni, aż Mglista
Chmura się nie obudziła do końca. Kociaki obudziły się kilka sekund po
niej.
ŚP: Idziemy?
MC: Okej.
Dla bezpieczeństwa małych wzięliśmy je ze sobą.
Były one jednak za małe, by pływać.
Wskoczyłem do wody, po czym zacząłem pływać. Z rodziną często
pływaliśmy. Mglista Chmura weszła do wody ostrożnie, co chwilę zerkając
na kociaki.
Popłynęła za mną, dalej, co chwilę pilnując małych.
Te były grzeczne, leżały tam gdzie wcześniej i tylko rozglądały się
ciekawe świata. Zaśmiałem się cicho, bo maluchy wyglądały zabawnie.
Po krótkim pływaniu wyszliśmy z wody. Położyliśmy się kilka metrów od nich i zaczęliśmy suszyć sierść.
Nagle usłyszeliśmy orła. Popatrzyliśmy w górę, i ujrzeliśmy wielkiego orła, szybującego na nasze kocięta.
Syknąłem, podniosłem się i zacząłem tam biec.
Orzeł chwycił w szpony Wilcze Kocię, po czym zaczął się unosić, jednak ja zdążyłem wgryźć mu się w nogę.
Mglista Chmuro?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz