MC: Wilcze Kocie!
Krzyknęłam, byłam przerażona. Ale musiałam myśleć o Świetlistym
Kocięciu, dlatego szybko po nią pobiegłam. Myślałam że już nigdy więcej nie zobaczę syna, ale na szczęście Śnieżny Pazur skoczył na orła i
wyrwał mu ze szponów naszego synka.
MC: Śnieżny Pazurze! Jesteś najlepszym ojcem o jakim mogłam marzyć!
ŚP: To nic takiego....ale na przyszłość musimy bardziej uważać.
MC: Dobrze że nic mu się nie stało.
ŚP: Tak, całe szczęście.
Wróciliśmy więc do kociarni. Czekała tam na nas Lamparcia Gwiazda.
Trochę się bałam że będzie zła, jak powiemy jej że orzeł porwał Wilcze
Kocie, dlatego w ukryciu szepnęłam do Śnieżnego Pazura:
MC: Nie mówmy nikomu co się stał nad jeziorkiem, dobrze?
ŚP: Dobrze...
Szepną cicho. Lamparcia Gwiazda tego nie słyszała ale spytała nas.
LG: Gdzie byliście tak długo? I dlaczego wzieliście ze sobą kociaki? One są za małe na spacery!
Mogliście mi powiedzieć któraś z matek by się nimi zaopiekowała!
Poczułam ze jestem nieodpowiedzialną i głupią matką.
ŚP: Poszliśmy popływać, wzięliśmy je bo uznaliśmy że tak będzie dla nich bezpieczniej.
LG: Mogło im się coś stać!
MC: Ale nic im się nie stało....
Wtrąciłam się.
LG: Dobrze... ale to był ostatni raz! Kociętom może się coś
stać....na przykład może je zjeść borsuk, albo zaatakować inny kot...a nawet porwać orzeł!
Popatrzyłam na Śnieżnego Pazura, a on na mnie, było nam głupio, strasznie głupio...
Śnieżny Pazurze?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz