Hmmm...czyli mi uwierzyła. To było dziwne. Na początku powiedziała że to
kłamstwa a później... Tak jakoś. Druga kotka, którą chyba już spotkałem
zaprowadziła mnie do jakiegoś legowiska. Ona na pewno mi nie wierzy.
Jej oczy niemal wołały "Uśmiercić zdrajcę"
Tyle że nawet gdybym kłamał zdrajcą nie jestem. Nic im nie obiecałem.
Wkrótce zasnąłem. Można się było tego spodziewać. I jak kiedyś
obudziły mnie koszmary. Znowu te koty, które omal mnie nie zabiły. Klnąc
pod nosem podniosłem się otrzepując.
Usłyszałem kroki i do środka najpierw ktoś zajrzał a potem zamarł zdumiony. Może szukał tej kotki.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz