Kasztanowa Łapa szedł w moją stronę z wyciągniętymi pazurami. Bałam się się o kociaki. Wreszcie przywodził mnie do ziemi. Kociaki leżały obok mnie, bezbronne. Tylną łapą po szybko pchnęłam je do nory. Miałam nadzieje, że nic im się nie stanie. Nagle Kasztanowa łapa podniósł Łapę i wbij mi pazury w szyje. Poczułam przeszywający całe ciało ból. Powoli traciłam przytomność. Nie mogłam nic powiedzieć. Wtedy zemdlałam, przez chwile słyszałam głos jakiegoś kota. A potem już pustka...
< Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz