Trochę zabawnie to wyglądało. To była też dosyć... Niezręczna sytuacja.
WŁ: Eh... T-to nic...
Dalej byłem lekko zarumieniony. Brat Sójczej Łapy siedział trzymając
się łapami za nos. Patrzył tak na nas. Nagle zorientowałem się, że jest
już praktycznie całkiem ciemno. Mama mnie zabije!
Sójcza Łapa uśmiechnęła się lekko.
WŁ: Wiecie, ja muszę iść. Nie to, że uciekam, jest już późno.
Po czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź obiegłem. Na szczęście
nikt się na mnie nie gniewał. Cały wieczór myślałem o tamtym dniu...
Sójcza Łapo? Spotkamy się następnego dnia? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz