WŁ: Heheh, bez przesady.
Uśmiechnąłem się.
Usiedliśmy pod drzewem. Po odsapnięciu zaproponowała:
SŁ: Może się poślizgamy po jeziorze?
WŁ: Jasne!
Najpierw sprawdziliśmy, czy lód jest twardy. Owszem, był. Weszliśmy
na niego. Ślizgaliśmy się i ślizgaliśmy, było przezabawnie! Po jakimś
czasie zauważyłem, że robi się powoli ciemno. Słońce zachodziło. Było
dookoła mało drzew, więc było to widać jeszcze lepiej.
Sójcza Łapa była po drugiej stronie jeziora.
WŁ: Patrz, jaki piękny widok!
SŁ: Co?!
Nie słyszała mnie. Zaczęliśmy do siebie się ślizgać.
WŁ: Patrz jaki piękny widok!
SŁ: Aha!
Zrozumiała mnie, ale było już za późno, żeby zahamować. Wjechaliśmy
w siebie, wywracając się. Nic nam się nie stało. Jednak nasze nosy się
zetknęły.
Sójcza Łapo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz