Aż podskoczyłem. Nie zauważyłem z początku Sójczej Łapy.
WŁ: Oh, cześć. Wystraszyłaś mnie.
Uśmiechnąłem się.
Nie mówiąc nic więcej po prostu poszliśmy. Na spacer. Tym samym
szlakiem co poprzedniego dnia. Dzień zapowiadał się dobrze. Była ładna
pogoda, jak na porę nagich drzew.
Jednak dalej myślałem o wczorajszym dniu. Nie mogłem przestać.
WŁ: Sójcza Łapo...
SŁ: ?
WŁ: Tak w zasadzie to... To co to było to wczoraj?
Popatrzyłem jej prosto w oczy.
Sójcza Łapo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz