Rozdzieliliśmy się. Walczyłam chwilę z kasztanowo białą kocicą, kiedy dobiegł mnie pisk kociąt i krzyk Brzozowego Kwiatu. Walnęłam kotkę łapą tak mocno, że odleciała dwie długości lisa dalej. Pobiegłam do kociarni.
- Są bezpieczne, idź! - Brzózka miała ranę na mordce, z której co chwile kapała krew. - Pies tu wszedł, ale go odpędziłam...kocięta są bezpieczne, idź walczyć!
Skinęłam głową i odbiegłam do Wilczego Serca. Otoczyły nas dwa psy.
- Mamy jakiś plan? - Uśmiechnęłam się krzywo, widząc w jego oczach pomysł
Wilczy? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz