- Czekaj. - powiedział Martin i kładąc łapę na pyszczku Sójczej odepchnął ją lekko.
Kotka wyglądała na wściekłą.
Martin, najpierw Jessy, potem ty. Pomyślałem.
Sójcza położyła swoje gałęzie, żeby zabić Martina, ale on szybko położył na nich swoje i uciekł do obozu.
- Ej! - syknęła Sójcza.
Razem z Mroźny zaśmialiśmy się.
- Głupi, ale pomysł miał. - stwierdziłem.
Sójcza mruknęła sobie coś pod nosem, wzięła te wszystkie gałęzie i poszła za nami.
Sójcza?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz