- No, mamy pierwszych terminatorów. - powiedziałem. - Powodzenia ci z nią życzę.
Popatrzyliśmy na ciemnobrązową kotkę rozmawiającą z innymi terminatorami. Była wesoła i dumna, że jest członkinią Klanu Światła. Wychowała się u wrogów, a teraz musi nauczyć się żyć tutaj. Ciekawe, czy da radę nikogo nie zabić. W końcu jest podobna do swojej matki.
- Dogadam się z nią jakoś. - powiedziała.
Potem potruchtała do swojej terminatorki.
- Ta... Miejmy nadzieję. - szepnąłem do siebie.
♦♦♦
Następnego dnia rano poszedłem do legowiska terminatorów. Cętkowana Łapa jeszcze spała. Lekko trąciłem ją łapą w bark. Mruknęła coś i przeturlała się na drugi bok.
- Cętkowana Łapo, pora na trening. - powiedziałem na tyle cicho, by kotka się obudziła, a inni terminatorzy dalej spali.
Lekko otworzyła jedno oko.
- Och, Wilcze Serce, to ty. - mruknęła zaspana.
Wstała powoli.
Wyszliśmy z obozu. Tylko kilka kotów się obudziło.
Usiedliśmy na małej polanie.
- No dobrze, co już potrafisz? - zapytałem kotkę.
- Całkiem dobrze poluję na zające i myszy, walczę też nieźle. - powiedziała.
Skinąłem łebkiem.
- A więc dzisiaj zajmijmy się polowaniem na ptaki. - poszliśmy wgłąb lasu.
Już po chwili zobaczyłem kruka na gałęzi drzewa.
- Jak zawsze podczas polowania musisz zachowywać się cicho i nie dać się zauważyć. Polowanie na ptaki jest trudne, bo wymaga cierpliwości i skupienia. - tłumaczyłem. - Patrz.
Zacząłem się skradać.
Wdrapałem się na drzewo. Kiedy byłem kawałek od ptaka, skoczyłem. Zwierzę już chciało odlecieć, ale byłem szybszy.
Wróciłem do terminatorki z krukiem w pyszczku.
- Już wiesz, jak to robić? - zapytałem.
- Tak. - skinęła łebkiem.
Chwilę chodziliśmy szukając następnej zdobyczy, to był inny ptak. Także siedział na drzewie. Cętkowana Łapa zrobiła wszystko tak jak ja i upolowała zdobycz.
- Doskonale! - uśmiechnąłem się dumny z niej i siebie.
Nie sądziłem, że potrafię uczyć.
Terminatorka także się uśmiechnęła.
♦♦♦
Po powrocie do obozu odłożyliśmy trzy ptaki i dwie myszy na stos zdobyczy.
- Na dzisiaj wystarczy, idzie ci świetnie. Odpocznij. - powiedziałem.
Nie trzeba było powtarzać, zmęczona po treningu kotka od razu poszła do legowiska się położyć. Rozejrzałem się po obozie. Sójczego Pióra nie było, najwyraźniej poszła na trening z Lisią Łapą.
Postanowiłem pomóc innym w budowie kociarni.
Sójcza? Ja też się rozpisałam. xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz