- Lisia Łapo, - powiedziałem do kotki - nie zrób krzywdy Cętkowanej Łapie. Pamiętaj, że to trening, a nie prawdziwa walka.
- Niczego nie obiecuję. - mruknęła.
Przypomniałem sobie widok Sójczego Pióra całej rannej po jej treningu z tą terminatorką. Kotki skoczyły na siebie i poturlały się po ziemi. Radziły sobie bardzo dobrze, walczyć to już potrafią. Przez chwilę walczyły, a kiedy postanowiłem, że wystarczy, podszedłem do nich. Przerwały trening czekając na to, co powiem.
- Idzie wam dobrze, jak narazie wiem, że dobrze walczycie. Teraz pora upolować coś dla klanu. - miauknąłem.
Skinęły łebkami.
- Będę tutaj na was czekał i może też coś upoluję. Wróćcie z przynajmniej jedną zdobyczą i kiedy poczujecie lub zobaczycie coś niebezpiecznego, wracajcie tu natychmiast. Nie zbliżajcie się za bardzo do granic terytorium. - powiedziałem.
Kotki po chwili zniknęły pomiędzy drzewami. Zacząłem skradać się wśród trawy. Poczułem wiewiórkę. Zwierzę było pod drzewem i najwyraźniej szukało jedzenia. Kiedy byłem wystarczająco blisko, skoczyłem, złapałem ją do pyszczka, wyrzuciłem w powietrze, po czym mocnym ciosem pazurami zakończyłem to polowanie. Wziąłem zdobycz i potruchtałem w miejsce, gdzie miałem czekać na terminatorki. Po chwili wróciły. Cętkowana Łapa z myszą i ptakiem, a Lisia Łapa z wiewiórką i myszą.
Wróciliśmy do obozu i położyliśmy zdobycze na stosie.
- Dobra robota. Teraz idźcie odpocząć. - powiedziałem.
Postanowiłem odwiedzić kociaki. Szybka i Perełka spały, myślałem, że Jagódka też, ale kiedy postawiłem łapę w legowisku, otworzyła zielone oczy.
- Gdzie jest mama? - zapytała.
- Poza obozem, niedługo wróci. - odpowiedziałem.
Położyłem się, a mała kotka wdrapała mi się na grzbiet, położyła się tam i zasnęła. Nie mogłem się ruszyć. Po chwili sam zasnąłem.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz