sobota, 26 września 2015

Od Wilczego Serca

Najwyraźniej Klan Światła ma nową wojowniczkę. To dobrze, bo ostatnio mamy sporo wrogów. Sójcze Pióro nie mogła wziąć Lisiej Łapy na trening, bo poszła oprowadzić tamtą kotkę po terenach. Ja i tak miałem iść z Cętkowaną Łapą polować. Przy okazji poszła z nami też Lisia Łapa. Muszę przyznać, że dosyć się jej boję po tym, jak w sekundę zdążyła mnie przewrócić. Poszliśmy na małą polanę, pora poćwiczyć walkę. Właśnie w tym problem. Lisia Łapa jest silniejsza od innych terminatorów i prawdopodobnie Cętkowana Łapa będzie ranna po treningu.
- Lisia Łapo, - powiedziałem do kotki - nie zrób krzywdy Cętkowanej Łapie. Pamiętaj, że to trening, a nie prawdziwa walka.
- Niczego nie obiecuję. - mruknęła.
Przypomniałem sobie widok Sójczego Pióra całej rannej po jej treningu z tą terminatorką. Kotki skoczyły na siebie i poturlały się po ziemi. Radziły sobie bardzo dobrze, walczyć to już potrafią. Przez chwilę walczyły, a kiedy postanowiłem, że wystarczy, podszedłem do nich. Przerwały trening czekając na to, co powiem.
- Idzie wam dobrze, jak narazie wiem, że dobrze walczycie. Teraz pora upolować coś dla klanu. - miauknąłem.
Skinęły łebkami.
- Będę tutaj na was czekał i może też coś upoluję. Wróćcie z przynajmniej jedną zdobyczą i kiedy poczujecie lub zobaczycie coś niebezpiecznego, wracajcie tu natychmiast. Nie zbliżajcie się za bardzo do granic terytorium. - powiedziałem.
Kotki po chwili zniknęły pomiędzy drzewami. Zacząłem skradać się wśród trawy. Poczułem wiewiórkę. Zwierzę było pod drzewem i najwyraźniej szukało jedzenia. Kiedy byłem wystarczająco blisko, skoczyłem, złapałem ją do pyszczka, wyrzuciłem w powietrze, po czym mocnym ciosem pazurami zakończyłem to polowanie. Wziąłem zdobycz i potruchtałem w miejsce, gdzie miałem czekać na terminatorki. Po chwili wróciły. Cętkowana Łapa z myszą i ptakiem, a Lisia Łapa z wiewiórką i myszą.
Wróciliśmy do obozu i położyliśmy zdobycze na stosie.
- Dobra robota. Teraz idźcie odpocząć. - powiedziałem.
Postanowiłem odwiedzić kociaki. Szybka i Perełka spały, myślałem, że Jagódka też, ale kiedy postawiłem łapę w legowisku, otworzyła zielone oczy.
- Gdzie jest mama? - zapytała.
- Poza obozem, niedługo wróci. - odpowiedziałem.
Położyłem się, a mała kotka wdrapała mi się na grzbiet, położyła się tam i zasnęła. Nie mogłem się ruszyć. Po chwili sam zasnąłem.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz