sobota, 6 września 2014

Od Brzozowego Kwiatu C.D Lwi Pazur

BK: Jasne!
Poszliśmy nad rzekę.
BK: Wiesz...
LP: Tak?
BK: Mówiłeś że chciałbyś mieć kociaki...
LP: Tak...
BK: To może...
Uśmiechnął się do mnie. Od razu zrozumiałam co to znaczy. Weszliśmy do nory. (Nie będę pisać co się dalej działo) Było wspaniale. Wyszłam na chwilę żeby się napić. Gdy ugasiłam pragnienie poczułam skurcz.
BK: Kurka siwa...to był ten magiczny strumień!!!! AAAAAAA!!! LWI PAZUR!
Błyskawicznie szybko wybiegł z nory.
LP: Co się stało?!
BK: Ja rodzę!
LP: CO?!
BK: TO! Szybko do obozu!
Lwi Pazur pomógł mi iść. W końcu kiedy byliśmy blisko obozu, miał zawołać Przyćmione Futerko.
BK: Nie czekaj!
LP: Co?
BK: Przyćmione Futerko uważa mnie za zdrajczynie...Lepiej zawołajmy Lamparcią Gwiazdę.
Lamparcia Gwiazda niespodziewanie zeskoczyła z drzewa.
LG: Chodźcie za mną.
Weszliśmy do nory niedaleko jeziora. Było tam ciepło i przytulnie. Położyłam się na legowisku z mchu. Obok mnie usiadła Lamparcia Gwiazda.
LG: Spokojnie Brzozowy Kwiecie.
BK: Skąd wiedziałaś o porodzie?
LG: Obserwowałam cię.
BK: Och...
Wtedy poczułam ostry skurcz.
BK: AAAAAAA!
Syknęłam z bólu.
LG: Spokojnie, dasz radę. Jesteś jeszcze młoda i silna, poradzisz sobie.
BK: AAAAAAA! ALE TO BOLI!
LG: To oczywiste. Ale nic się nie martw, będzie dobrze. Złap mnie za łapę.
Ścisnęłam łapkę przywódczyni tak mocno jak mogłam. Trochę mi ulżyło.

Godzinę później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zaczynałam się martwić. Już dawno powinnam zostać matką...
BK: Zaczynam się martwić Lamparcia Gwiazdo...
LG: Spokojnie. Każdy poród trwa ponad godzinę.
Kamień spadł mi z serca.

Kolejną Godzinę później
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lwi Pazur nerwowo chodził w tę i z powrotem przed norą.
LG: Dziwne...Już dawno powinnaś urodzić...
Zaczęłam się naprawdę bać. Ulżyło mi kiedy usłyszałam pisk. Zobaczyłam maleńką kotkę.

Łzy szczęścia napłynęły mi do oczu...Zaczęłam ją wylizywać. Po chwili zaczęła ślepo szukać mleka przy moim brzuchu. Po paru minutach przytuliła się do mnie i zaczęła ssać.

Pół godziny później
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Usłyszałam kolejne dwa piski. Zobaczyłam leżące obok siebie dwa kociątka.


Byłam taka dumna i szczęśliwa że nie mogłam powstrzymać łez.
LG: Ale to nie koniec. Jeszcze co najmniej jeden kociak chcę się wydostać.
Pięć minut po tym zobaczyłam ślicznego, cętkowanego kocurka.

Byłam najszczęśliwszą kotką na świecie. Maluchy przytuliły się do mojego brzucha. Wszystkie wtulone w moje futerko zasnęły.
BK: Dziękuje ci Lamparcia Gwiazdo...
Wtedy do nory wpadł Lwi Pazur.

<Lwi Pazurze?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz