sobota, 11 października 2014

Od Srebrzystego Księżyca

Kocięta rosły i rosły...Nic nie zwykłego się nie działo...aż po ten dzień !
Jak co tydzień wyciągałam maluchy na świeże powietrze by oczyścić jamę z zapachu młodych. Raptem usłyszałam pisk opon i krzyki ! Natychmiast pobiegłam zobaczyć co się dzieje. Dobiegłam do drogi i zobaczyłam rozjechane kocięta.
-NIEEEEEEE !!!!




 
Położyłam się na drodze koło moich maluchów.
-Proszę nie...NIE WY !!! -szlochałam.
Nie zauważyłam pędzącego potwora w moją stronę... Odwróciłam się...


Poczułam ból w boku i wszystko mi się rozmazało...Przed oczami miałam krew... Z pyszczka też sączył się czerwony płyn...Poczułam nicość i...koniec...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz