Wskoczyłem za Brzozowym Kwiatem. Byłem już blisko niej gdy nagle
zobaczyłem wodospad. Ze wszystkich sił płynąłem do Brzozowego Kwiatu.
Parę metrów przed końcem. Złapałem ją i zacząłem płynąc w przeciwną
stronę prądu. Było to strasznie trudne, ponieważ prąd był silniejszy
ode mnie. Ale jakimś cudem udało mi się dopłynąć do brzegu. Pomogłem
Brzozowemu Kwiatu wyjść. Ale gdy sam wychodziłam, potężna gałąź uderzyła
we mnie i razem z nią płynąłem teraz wzdłuż rzeki. Wiedziałem, ze to
już mój koniec...
LP: Żegnaj Brzozowy Kwiecie, zaopiekuj się naszymi kociakami...
Gdy tylko to powiedziałem, czułem jak spadam w dół. Po paru
sekundach wpadłem w wodę z nie wyobrażalną siłą i rąbnąłem o ostre na
dnie skały. Na dodatek gałąź która wcześniej mnie dociągnęła od brzegu,
rąbnęła we mnie i mnie przygniotła. nie mogłem się wydostać. Brakowało
mi już tlenu. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem będąc jeszcze na ziemi
była rzeka krwi. Potem już tylko ciemność.
<Brzozowy Kwiecie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz