Pies miotał się pode mną. Gdy zaczął biec w stronę drzewa, pochylił nieco łeb, tak żebym to ja oberwała. Ale w ostatniej sekundzie zrobiłam salto w tył, i pies rozbił się o drzewo tak mocno, że się złamało...
- I TO, nazywa się wejście smoka! - Wylądowałam tuż przed Martinem i Wilczym Sercem.
Wilczy? Wena poszła .3.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz