wtorek, 28 lipca 2015

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Na wieść o wojnie, od razu zawołałam do siebie Brzozowy Kwiat.
- Sójcze Pióro, o co chodzi? Muszę walczyć!
- Nie. Kwiatku, jesteś doskonałą wojowniczką, jesteś silna, twarda i potrafisz zabić w ochronie kogoś innego.
- No...no niby tak....
- Dlatego chcę abyś chroniła wszystkie kocięta. Ufam ci, wiem że w razie potrzeby zabijesz nawet psa. Wiem, że kocięta z tobą będą bezpieczne.
- Naprawdę tak sądzisz?
- Tak. Ja muszę walczyć. Jestem kotem pół krwi, mam siłę i wytrzymałość Klanu Kamienia, oraz szybkość i inteligencje Klanu Światła. - Położyłam łapę na jej barku. - Masz moje całkowite zaufanie, wierzę, że kociętom nic się nie stanie.
- Dzikimi Końmi i rozpędzonymi Potworami dwunogów mi ich nie odbiorą, są bezpieczne, jak Gwiezdny Klan kocham.
Dostrzegłam w jej oczach pewność siebie i szczerość. Skinęłam łebkiem. Wyskoczyłam z kociarni i przygotowałam się do ataku. Do obozu oprócz armii kotów weszło także kilka psów. "O Gwiezdny Klanie, miej nas w opiece..." Wszyscy ruszyli do ataku, psy i koty szczepiły się w walce. Kłaki fruwały wszędzie, krew lała się strumieniami. Mnie z trzech stron otoczyły młode koty, bury kocur z urwanym uchem, srebrzysta kotka, wyglądała jeszcze na sześcio-księżycową terminatorkę, i czarny kocur z białą łatą na pysku. Byli bardzo młodzi, kocury miały chyba po osiem księżyców, kotka maksymalnie siedem. Rzucili się na mnie. Ich oczy zdradziły że celują w łapy. Skupiłam się. Gdy głowa czarnego kota była blisko, i kiedy już miał zacisnąć szczęki na mojej nodze, odbiłam się od jego łba, zrobiłam salto w powietrzu i wylądowałam na srebrnej kotce. Gdy próbowała się odwinąć, odbiłam się od jej grzbietu i uziemiłam burego.
- Spadajcie młodziaki, to nie wasza bitwa. - Spojrzałam się na nich, leżeli jedno na drugim. Po chwili wstali i uciekli z pola bitwy w bezpieczny las. - Kiepscy uczniowie...
Wtem za sobą usłyszałam warczenie. Natychmiast się obróciłam. Dosłownie jedną długość lisa ode mnie stał wielki, biało-czarny pies. Wygięłam się w łuk, nastroszyłam futro na ogonie i syknęłam głośno. Skoczył na mnie ze szczękami, ale ja zrobiłam udany unik, machając mu ogonem przed pyskiem.
- Pocałuj mnie w dupę ty skurwiały chuju! Ciao! - Puściłam pieskowi oczko i odbiegłam walczyć dalej.

OMFG Mui musk xD Odpisz ktoś .3.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz