piątek, 17 lipca 2015

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Poczułem agresję jak chyba nigdy wcześniej. Nieznana mi kocica zaczęła iść w stronę Sójczego Pióra...
Zły ruch, moja droga. Pomyślałem.
Wysunąłem pazury i rzuciłem się na nią. Kocica zawyła z bólu, kiedy zostawiłem jej na karku pamiątkę, a mianowicie trzy rany.
- Pożałujesz tego, młody! - krzyknęła.
Widziałem zdziwione koty które patrzyły na nas z legowisk, lub przerwały rozmowy. Sójcze Pióro leżała. Już myślałbym, że nie żyj,gdyby nie było widać, że oddycha. No tak, teraz przypomniałem sobie, kim była ta kotka! Gia!
Skoczyła na mnie. Poturlaliśmy się po ziemi, a w powietrze wzbiło się wiele ptaków z sąsiednich drzew. Drapałem i gryzłem ją ze wściekłością gdzie popadnie, a ona kopała mnie tylnymi łapami w brzuch. Próbowałem ukryć, jak to bardzo bolało.
Wreszcie udało mi się ją odwrócić tak, żeby leżała na brzuchu. Złapałem ją za kark i rzuciłem nią kawałek w bok. Poturlała się bo ziemi.
Moje futro było najeżone i pozlepiane krwią na łapach. Z pyszczka kapała mi krew przeciwniczki.
Z jej karku lała się krew, tak samo jak z podrapanego nosa.
Powoli się podniosła. Jej oczy płonęły ze wściekłości.
Bez słowa odeszła skąd przyszła.
Wróci. Mam nadzieję, że za wiele księżyców. Powiedziałem do siebie w myślach.
Wszystkie koty z klanu na mnie patrzyły.
- Wracajcie do zajęć. Nie dzieje się nic ciekawego. - warknąłem.
Wilcze Serce, skąd w tobie tyle agresji? Pomyślałem.
Powoli podszedłem do Sójczego Pióra.
- Sójcze Pióro, obudź się, proszę. - szepnąłem.
Kilkakrotnie polizałem ją w pyszczek, by się rozbudziła.
Powoli otworzyła oczy.
- Wilcze Serce? - mruknęła.
- Tak, to ja. - uśmiechnąłem się. - Niebezpieczeństwa już nie ma.


Sójcze Pióro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz