wtorek, 21 lipca 2015

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Śnieżnobiały kociak rozglądał się wielkimi, zielonymi oczami, szukając wzrokiem swojej matki, która pewnie już była nieżywa. Współczułem mu. Wiem, jak to jest stracić rodzica, kiedy ten ratuje ci życie... Znów przypomniałem sobie o Śnieżnym Pazurze. Westchnąłem, patrząc na to, jak maluch wygląda. Był cały pobrudzony w jakimś błocie, drżał z zimna.
- Chodź do nas. - powiedziała łagodnie Sójcze Pióro, podchodząc powoli.
Czy to możliwe, że ten kociak zastąpi nam Borsucze Kocię? Zastanawiałem się.
Ja też podszedłem bliżej. Obwąchałem małego. Nie chciałbym, żebyśmy wzięli potomstwo jakiejś matki z innego klanu, ponieważ gdyby ta się o tym dowiedziała, zapewne byłaby wojna. On chyba był młodym jakiejś samotniczki, lecz nie byłem pewny. Tamtego dnia byłem dalej wstrząśnięty tym, ci się wydarzyło.
Gdy Sójcze Pióro spróbowała podnieść małego, on zapiszczał ze strachu i wyrwał jej się. Zasyczał cicho, ale był przerażony. Bał się nas. Drżał z zimna. Musieliśmy go ogrzać, inaczej zginie z zimna,
- Nie bój się. Wiem, jak opiekować się kociętami. - mówiła kotka.
Kociak przez moment patrzył w jej oczy, zastanawiając się, co robić.
Po chwili jednak zamiauczał, podbiegł do niej i wtulił się w jej futro. Ona polizała go pomiędzy uszami, aby się uspokoił.
Sójcze Pióro popatrzyła na mnie.
- Wracajmy. - powiedziałem.
Skinęła łebkiem, wzięła kociaka do pyszczka i poszła za mną. Po drodze zauważyłem, że kociak mi się przygląda.
Postanowiłem nas przedstawić:
- Jestem Wilcze Serce, a to jest Sójcze Pióro.
Mały skinął łebkiem, lecz się nie przedstawił. Resztę drogi do obozu przemilczeliśmy.

~ W obozie ~

Widziałem te wszystkie koty, które patrzą na nas ze zdziwieniem i agresją widząc, że jest kolejny kociak. 
- No proszę, jeszcze jeden! - szepnął do siebie Mroźny Wiatr.
Wydawał się bardziej zdziwiony niż zdenerwowany, ale jego futro było nastroszone. Popatrzyłem na niego groźnie, więc od razu umilkł.
Razem z Sójczym Piórem wymieniliśmy spojrzenia. Słyszałem szepty i piski kociąt z kociarni... Także naszych. 
Stanęliśmy przed przywódczynią.

Sójcze Pióro? Co dalej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz