piątek, 17 lipca 2015

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Kotka leżała, a jej pazury drapały ziemię, kiedy czuła skurcze. Moja łapa też stała się ich ofiarą, ale starałem się to wytrzymać bez robienia dziwnych min. Sójcze Pióro nie chciała pomocy medyka! Martwiłem się o nią, ale postanowiłem jej nie denerwować dodatkowo.
Nagle na świat przyszło pierwsze kociątko. Położyłem je obok matki. To była kotka.

Jej ciemne futro było lśniące. Sójcze Pióro zbyt cierpiała, żeby ją teraz wylizać. Kolejne kocię miało się narodzić. Wiedziałem już, jak ją nazwać.
- Jagodowe Kocię. - szepnąłem.
Po chwili narodził się mały kocurek.


Jego położyłem obok siostry.
Oby borsuki ich nie znalazły. Pomyślałem.
No tak!
- Borsucze Kocię! - uśmiechnąłem się.
Sójcze Pióro rodziła jednak dalej.
- Ej, bo jak ty nam tu armię urodzisz, to nie wychowamy ich wszystkich! - zaśmiałem się.

Sójcza? Jakie będą pozostałe?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz