Sójcze Pióro zrobiła to samo. Położyłem się obok kociaków.
- Wszystko z nimi w porządku? - bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
- Ciągle rosną!
- Armia... - szepnąłem.
Maluchy wierciły się, śpiąc. Jeden leżał na drugim. Przypomniał mi się widok nieprzytomnego zastępcy Klanu Zimy i Mysiego Ucha.
- Patrole mogą być zabawniejsze niż się spodziewałem. - stwierdziłem.
- Co tam się działo? - zaciekawiła się.
- Walka, rany, krew, walka, rany... Z twoim bratem mieliśmy bekę z Klanu Zimy. - mówiłem.
Sójcze Pióro? Brak weny xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz