środa, 7 października 2015

Od Burej Pręgi

- Zabić ją!
- Oślepić!
- Wygnać z lasu!
Oburzone wrzaski klanowiczów brzmiały, jakby wypowiadanie z daleka, zagłuszane przez wodospad grzmiący blisko obozu. Mimo otaczającego ją wściekłego tłumu, Bura Pręga stała na środku obozowiska, dumnie, ze stoickim spokojem patrząc liderce w oczy. Złocisto-rude futro powiewało na wietrze, błękitne ślepia lśniły złowrogo, pazury przywódczyni błysnęły w słońcu. "Od kiedy Lwia Gwiazda jest przywódczynią...Klan Rosy się zmienił. Jest bardziej wrogo nastawiony..." myśl przebiegła przez umysł ciemnej kotki.
- Bura Pręgo... - Syknęła Lwia Gwiazda. - Masz coś na swoją obronę?
Ciemna cofnęła się o krok, lecz głowę wciąż miała uniesioną wysoko w górę.
- Może będę miała, jeśli tylko powiesz mi przed czym mam się bronić. Przed miłością do innego kota?
- Bezczelna! - Splunął ktoś z tłumu, a tym kimś okazał się być sam Czarny Pazur. Ciemno-szary kocur trzepnął nerwowo ogonem warcząc.
- Czarny Pazurze, ojcze... - W tym momencie kocica podkuliła pręgowany ogon i stuliła uszy. - Ty też przeciwko mnie...? To ty uczyłeś mnie słuchać głosu serca i kierować się w życiu miłością...zrobiłam tak jak mówiłeś...
- Musiałaś akurat pokochać tego, który zabił twoją matkę...? - Zamknął oczy i westchnął.
- Widzisz ile twój ojciec się przez ciebie nacierpiał? - Rzekła łagodniejszym głosem złota królowa.
- Nie, Lwia Gwiazdo. - Rozległ się wypełniony rozczarowaniem głos Czarnego Pazura. - Ona już nie jest moją córką...
Bura Pręga z trudem powstrzymywała łzy patrząc na swego ojca.
- Postanowione. Skazuje cię na wygnanie! Odejdź Bura Pręgo. Nie wracaj, nigdy. Jeśli któryś z patrolów zobaczy cię tu po wschodzie słońca - będzie miał moją zgodę na zabicie.
- Chciałabyś pozbawić bezbronną kotkę i jej nienarodzone kocięta życia...czemu miałabym tu wracać następnego dnia o wygnaniu? - Wyszlochała bura. - Ale pozwól że coś ci powiem Lwia Gwiazdo. Idę, ale kiedy me kocięta dorosną, a ja powrócę do pełni sił - to jeszcze tu wrócę...
Wypowiadając te słowa odwróciła się i odeszła, ostatni raz patrząc na Czarnego Pazura. Pobiegła w puszczę we łzach.

***

Krok za krokiem, powoli...kocica ledwo stała na łapach, brzuch uginał się lekko pod ciężarem nienarodzonych kociąt. Od kilku dni nic nie jadła, tylko szła przez las w poszukiwaniu domu. W końcu jednak, opadła z sił. Padła na ziemię. Nie miała sił, aby się podnieść...

Ktoś? .w.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz