piątek, 2 października 2015

Od Okopconego Skrzydła

W tamtej właśnie chwili Okopcone Skrzydło zastanawiał się, czy nie uciec. Nieznajomi na pewno nie byli z innego klanu, bo by to czuł, ale czy nie byli szpiegami? Ale kocur nie sądził, żeby ktoś tak dobrze udawał Mysiego Móżdżka. Nie miał wyboru, a Klan Światła potrzebuje nowych członków. Każdy chętny powinien być zaprowadzony do obozu.
- Tędy. - powiedział i zaczął iść w odpowiednim kierunku, co chwilę upewniając się, czy koty przypadkiem nie zostały zaatakowane lub czy nie wbiegły w kolejne bezbronne drzewo. Zastępca nie miał ochoty na słuchanie rozmów kotki i jej małego brata. Wreszcie znaleźli się w obozie.
- Łaaaaaaaaaał! Ten obóz jest wielki jak... - mówiła kotka. - Jak nie wiem co!
Nagle przerwał je głos Uschniętej Gwiazdy:
- Kim oni są, Okopcone Skrzydło?
W tamtym momencie wszyscy popatrzyli na przywódczynię.
- To są - westchnął - turyści. Chcą dołączyć do klanu.
Jeszcze niedawno mała Łasiczka została przez niego znaleziona na tych terenach i dołączyła. W tym momencie akurat spała. Nowe koty szybko dołączają. To dobrze.
- Dobrze. Jak masz na imię? - Uschnięta Gwiazda popatrzyła na szylkretową kotkę, która dalej rozglądała się po obozie z uśmiechem na pyszczku.
- Ja jestem Owocowy Kwiat! - popatrzyła na małego kocurka. - A to jest mój młodszy brat, Orzełek!
Okopcone Skrzydło siedział cicho, podczas gdy przywódczyni rozmawiała z nowymi kotami. Owocowy Kwiat została więc wojowniczką, a Orzełek kociakiem. Po chwili kocur z przerażeniem się zorientował, że szylkretowa kotka biegnie w jego stronę.
- Należymy teraz do tego samego klanu! - krzyknęła.
- Tak... Miło mi cię poznać. - mruknął.

Owocowa?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz