- Hm... - Pochyliła głowę pod ciężarem mokrego futra. Przez chwilę patrzyła w dwukolorowe oczy kotki, po czym uśmiechnęła się lekko. - Masz jakieś imię maleńka?
- Ł-Łasiczka...jestem Łasiczka... - Powiedziała drżącym głosem.
- Z jakiego jesteś Klanu?
- Ja...pochodzę z-z...farmy... - Ostatnie słówko brzmi cicho, niepewnie.
- Skąd? - Spytała bardzo łagodnym głosem liderka widząc w oczach kociaka łzy.
- Z farmy... - Rzekła trochę pewniej po czym zaczęła płakać.
- Ciiii, spokojnie... - Przywódczyni okryła koteczkę puchatą kitą i przytuliła łapą. - Nie ma co płakać...
- J-ja chciałam t-tylko z-zaznać życia w tych całych K-klanach...
- Spokojnie...każdy kot ma prawo poznać co to znaczy żyć w na wolności, nawet jeśli jest pieszczochem dwunogów.
- A-ale...Koty z Klanu Mrozu czy jak im tam...to one mi to zrobiły...
- Ciiiiiii...już nie płacz maleńka, spokojnie...możesz zostać z nami...
- N-naprawdę...? - Podniosła wzrok pełen nadziei. - N-nie porzucicie mnie...? O-obiecujesz...?
- Obiecuje. - Na mordce Uschniętej Gwiazdy zagościł serdeczny uśmiech. Jej wzrok spotkał się ze wzrokiem szarego zastępcy. Po chwili znów spojrzała na Łasiczkę. - Ile masz księżyców?
- Hym? W sensie miesięcy...? Pięć.
- Prawie sześć...czyli niedługo zostaniesz terminatorką. - Ruda kotka polizała skołtunione futerko szarej kotki. - Ale póki co, musimy opatrzyć ci te rany... - Znów podniosła wzrok na zastępce. - Okopcone Skrzydło, pomożesz mi?
Okopcony? :P Wena ma mnie w dupieeee! *^*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz