czwartek, 1 października 2015

Od Uschniętej Gwiazdy

Deszcz powoli ustawał. Zbudzona zimnym powiewem wiatru przywódczyni, wstała bezszelestnie próbując nie zbudzić Łasiczki, która spała wtulona w jej ogon. Wyszła powoli z legowiska, kiedy usłyszała za sobą kotkę.
- Gdzie idziesz...? - Głosik był cichutki, zaspany.
- Po jedzenie... - Uśmiechnęła się Uschnięta Gwiazda. - Śpij maleńka...
Szara koteczka ziewnęła i skuliła się w mchu. Liderka wyszła ze swojego legowiska i ruszyła na polowanie. Chwilę to trwało, aż w końcu udało jej się zwęszyć trop. Był to kruk. Około długość lisa od niej. Przycupnęła szybko i stanęła pod wiatr namierzywszy swą ofiarę. Napięła mięśnie i skoczyła. Wylądowała prosto na czarnym ptaku i niemalże natychmiast przegryzła jego gardło. Ruszyła do obozu upewniwszy się że w okolicy nie grasuje wrogi patrol, była bowiem blisko terenu Klanu Mrozu.

***

Rzuciła kruka pod łapy Łasiczki, która już nie spała.
- Proszę. Zjedz tyle ile chcesz, ale zostaw coś dla nas. - Zaśmiała się przywódczyni. Koteczka zaczęła zajadać.
- Uschnięta Gwiazdo! - Wykrzyknął nagle Okopcone Skrzydło. - Choć szybko!
Ruda królowa przybiegła do swego zastępcy.
- Co się stało?
- Idąc wzdłuż Ambrozji zauważyłem wrogi patrol z Klanu Mrozu. Przepłynęli rzekę i jak gdyby nigdy nic zaczęli znakować nasze terytorium! 
- Ilu ich tam jest?
- Patrol myśliwski.
- Trójka...są bardziej szaleni niż atakujący lis znakując nasz teren...prowadź zatem!
I wybiegli z obozu.


Okopcony? Wena poszła w pizdu .w.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz