- Sójcza... P-pomóż mi... – Więc pomogła mi zdjąć tajemniczą kotkę z
brzucha. To było okropne! Byłem cały we krwi, także mojej...
Westchnąłem. Popatrzyłem na Sójczą Łapę.
- Chodźmy. – Powiedziała cicho.
Poszliśmy. Już zaraz byliśmy w obozie. Straszne były te zdziwione
spojrzenia wszystkich kotów dookoła. Najbardziej zdziwiona była jednak
moja rodzina. Nie mogłem wychodzić z nory przez cały następny dzień, a
nawet dłużej! Mieli mi przynosić jedzenie i picie... Ale ja tak nie
chciałem. Już pierwszej nocy się wymknąłem.
Tym razem nie do Sójczej Łapy. Chciałem być sam. Noc spędziłem
spacerując, polując i ślizgając się po jeziorze. Potem byłem na
treningu. Dopiero po tym poszedłem do Sójczej. Usiedliśmy obok siebie.
Popatrzyliśmy w niebo. Był ładny dzień. Jednak pozostawaliśmy w
ponurych humorach. Dalej czułem się okropnie po zabiciu tamtej kotki.
- Sójcza Łapo?
- Tak?
- Czy... Myślisz, że tamtych kotów, takich jak ta, którą zabiłem, jest więcej?
Sójcza? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz