wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Sójczego Pióra C.D Piaskowe Światło

- Mieliście dużo szczęścia zapchlone tchórze... - Warknął szary przyszpilony przeze mnie do ziemi.
- Milcz. - Syknęłam głośno. - Z moich źródeł informacji wynika, że Niebieski Pazur ostatnio spotkał na patrolu trzy koty. To byliście wy, zgadza się?
- A co ci do tego!? Tak, to my, i co w związku z tym!? - Podniósł głowę i ignorując zalewającą oczy krew kapiącą z jego rany na oku, spróbował chwycić szczękami moją szyje. Ale bez problemu zrobiłam unik przyciskając go do ziemi jeszcze mocniej.
- Nawet nie próbuj. Co w związku z tym? Czy Niebieski Pazur nie ostrzegał was, że każdy następny kot z Klanu Zimy przyłapany na polowaniu na terytorium Klanu Światła zostanie zabity?
- Ostrzegał, i co!?
- Nie wzięliście tego na poważnie, i to był wasz błąd moi drodzy.
- Żwirowy Kle! - Wykrzyknęła nagle kotka dziko szarpiąca się pod kłami mojego brata. - Widać, że mówią poważnie, wycofajmy się!
- Zapomnij Wodna Duszo! - Odwarknął Żwirowy Kieł. - Pamiętaj, że wysłał nas tu Nocna Gwiazda!
- WSTRZYMAJ KONIE MÓJ DROGI! - Warknęłam mu prosto w pysk. - Rozumiem, że to Nocna Gwiazda was tu wysłał, tak?
- Tak! Na naszym terenie ciągle jest zimno, mało zwierzyny...a nasze kocię--
- Dobra dobra zamknij się, nie interesują mnie sprawy waszego Klanu, o tym pogadamy na zgromadzeniu. Mroźny Wiatr, Piaskowe Światło, zabieramy ich jako jeńców do Zanikającej Gwiazdy.
Na te słowa, Żwirowy Kieł jakby wstąpił w niego demon, zebrał wszystkie siły i zrzucił mnie z siebie z dzikim fuknięciem. Jego towarzysze zrobili to samo. Uciekli, nie zdążyliśmy ich zatrzymać.
- Nic ci nie jest siostro? - Podszedł do mnie Mroźny Wiatr, ale ja standardowo dałam mu w mordę. - Czyli nic jej nie jest...
- Znajdźcie ich i przyprowadźcie...żywych!

Piaskowa, Mroźny, jakiś ktosieł? .3.

Od Piaskowego Światła C.D Sójcze Pióro

Kiedy zobaczyłam co się święci, skoczyłam na kocura i przewróciłam go. Niestety, w porównaniu do niego byłam lekka jak mysz, więc bez żadnych trudności rzucił mnie z siebie. Kątem oka zobaczyłam jak Mroźny szarżuje na burego kocura, a Sójcza odpiera ataki od kotki.
- Jak widzę domowy Pieszczoszek nie daję rady... - Stwierdził z udawaną litością.
- Jeszcze raz tak powiesz to dostaniesz po zębach! - Krzyknęłam i drapnęłam go pazurami w pysk. Szczerze, wiele to nie dało, ale na chwilę odwrócił głowę, więc rzuciłam się na niego i starałam się go jak najdalej odepchnąć. Na chwilę miałam go z głowy więc rzuciłam się na grzbiet burego kocura. On raczej nie był tym zachwycony, bo zaczął dziko rzucać się na boki. Po jakiś 5 sekundach udało mu się mnie rzucić i przeleciałam jakieś 2 metry nad ziemią. Po chwili byłam już w krzakach. Nagle poczułam jak moja sierść robi się strasznie lepka od cieczy.... Okazało się, że trafiłam na krzak z jagodami. Błyskawicznie wyskoczyłam z roślin. Wszyscy zdziwieni spojrzeli na mnie. Prawdopodobnie to przez ten sok... Wykorzystując to rzuciłam się na szyję burego kocura i tym razem nie pozwoliłam się z siebie rzucić.Sójcza z Mroźnym zajęli się tamtą dwójką i już po chwili wszyscy trzej leżeli przyciśnięci przez nasze ciała.

Sójcza? Co z nimi zrobimy? .3.

Od Sójczego Pióra C.D Piaskowe Światło

Przechodziliśmy akurat niedaleko Lilidaw, kiedy Piaskowa spytała:
- Ej słuchaj...wtedy, jak patrzyłaś mi w oczy...nie bałaś się?
- Czego tu się bać?
- Czerwone oczy są piękne! - Wtrącił się Mroźny puszczając jej oczko.
- Zamknij mordę. - Kopnęłam go i odleciał metr dalej. - Zignoruj go, to podrywacz ale żadna normalna na niego nie leci. Wracając do tematu...nie bałam się twojego spojrzenia, czego tu można się bać?
- Wszystkich innych odstraszam tymi oczami...
- Masz bardzo ładne oczy, poza tym...w klanie mamy kilka kotów z tak samo czerwonymi oczami.
- Naprawdę?
- Aha. Dobra, idziemy dalej. MROŹNY, ZBIERAJ SIĘ! - Wrzasnęłam na brata widząc jak wyleguje się w słońcu. Podbiegł do mnie natychmiast.

- A właściwie, czemu się zgodziłaś mnie oprowadzać po terenach?
- Niebieski Pazur to zastępca przywódczyni, jego słowo to jak słowo przywódcy, trzeba je szanować, nieważne czy się chcę czy nie. - Wtem zastrzygłam uszami. Zaczęłam węszyć. Warknęłam cicho. - Znowu Klan Zimy...
- Hehehehe... - Z krzaków wyłoniła się trójka kotów, jasno-szary kocur z złocistymi oczami, srebrzysto-błękitna kocica z szafirowymi oczami oraz młody, bury kocur. - No, no, no, kogo my tu mamy...
Od razu przybrałam pozę obronną, zasyczałam głośno.
- Wynoście się ścierwa z Zimy! Możecie ślizgać się po lodzie jak pingwiny, ale tutaj, w lesie nie macie czego szukać!
- Ohohohoho, co tak nerwowo? - Szary kot spojrzał na Piaskowe Światło. - Czyżby Klan Światła był w takiej desperacji że przyjmuje domowe koteczki?
Nie wytrzymałam, skoczyłam na kocura i przyszpiliłam do ziemi.
- POWTÓRZ TO, JEŚLI MASZ CZELNOŚĆ!
Zadałam mu bolesny cios w oko. Z dzikim sykiem przewrócił mnie na brzuch wbijając ostre jak brzytwa pazury w mój kark. Wtedy do akcji wkroczyła Piaskowe Światło.


Piaskowa? Ratuj .3.

Od Piaskowego Światła C.D Sójcze Pióro

Czy czasami czuliście się jak jakiś obcy u tubylców, którzy za chwilę chcą cię pożreć żywcem, ale na całe szczęście litują się nad tobą i pozwalają ci nawet do siebie przyłączyć? Tak właśnie się czułam. I wiedziałam, że u Sójczej zbyt szybko nie będę mille widziana...
- Sójcze Pióro i Mroźny Wietrze, oprowadzicie Piaskowe Światło po terenach i wytłumaczycie jej co i jak.
- Czemu akurat my?! - Wykrzyknęła Sójcza.
- Bo akurat was na razie zna. - Kotka znowu warknęła, ale już nic nie odpowiedziała. Mroźny w tym czasie wyszedł z krzaków i jak najdalej od siostry usiadł koło nas. Super... Ona mnie nienawidzi, a on ucieka w krzaki kiedy tylko zobaczy jak Sójcza ''wybucha''... Już ich lubię.

Sójcza? Mroźny? Wena też ma mnie w dupie. :<

Od Sójczego Pióra C.D Piaskowe Światło

Moje źrenice były prawie niezauważalne, oczy zmrużone w szparki. Wydałam z siebie niski, donośny, przepełniony wściekłością pomruk.
- O w mordę, kryć się, zaraz wybuchnie! - Krzyknął Mroźny Wiatr chowając się w krzakach.
- ŻADNYCH PIESZCZOSZKÓW W KLANIE ŚWIATŁA NĘDZNY FUTRZAKU! - W końcu wydarłam się na kotkę z dzikim sykiem.
- Spokojnie. - Rozległ się łagodny, acz wypełniony zdenerwowaniem głos zastępcy. Zeskoczył z drzewa i stanął przed nami. Przycupnęłam na ziemi z szacunkiem pochylając głowę. - Cóż to Sójcze Pióro? Piecuch Dwunogów na naszym terytorium? Czemu dzielisz z tą kotką języki, miast ją przegnać?
- Wybacz Niebieski Pazurze. - Wyprostowałam się, ale uszy wciąż miałam stulone. - Chodzi o to, że Piaskowe Światło...
- Od kiedy domowy kot nosi wojownicze imię?
- A skąd mam to wiedzieć, nie jestem prorokiem. Tak czy siak, Piaskowe Światło chciała dołączyć do Klanu.
- Hmmm...zabroniłaś jej jak widzę.
- Krew Wojownika różni się od Krwi Domowej Przytulanki!
- Być może. - Kot poruszył wielkimi barkami i zastrzygł uchem, w którym brakowało kawałka w kształcie klina. Podszedł do piaskowej kotki machając ogonem. - Lecz Krew Starożytnych Wojowników, Wielkich Kotów, płynie w każdym aktualnie żyjącym kocie.
Warknęłam cicho.
- Jeżeli ta kotka chcę poznać smak życia w Klanie - niechaj tak będzie. A ty Sójcze Pióro nie masz prawa jej zabronić. Pragnę też przypomnieć ci, że ja również przynależałem do dwunogów, a mimo to zdobyłem tak wysokie stanowisko.  - Fuknął słysząc moje warknięcie. Spojrzałam na Mroźnego którego głowa wystawała z krzaków. Potrząsnął tym durnym łbem robiąc minę zbitego psa.
- Oczywiście Niebieski Pazurze, cokolwiek rozkażesz. - Rzekłam bez najmniejszego okazania skruchy.
Spojrzałam kotce głęboko w przeszywające, czerwone oczy. Wydawała się być zdziwiona tym, że jestem w stanie wytrzymać jej czerwono-krwiste, przeszywające spojrzenie.

Piaskowa? Wena poszła się paść i ma mnie w dupie :<

Od Piaskowego Światła C.D

- Nie poluję dla sportu. - Prychnęłam. - To prawda, urodziłam się u dwunogów, po części wychowałam się, ale od jakiegoś czasu żyję jako włóczęga i wiem jak to jest mieć pusty żołądek i spać nad gołym niebem. - Dodałam jeszcze i spojrzałam na czarną kotkę. Obok niej stał zaciekawiony biały kocur, prawdopodobnie byli w podobnym do siebie wieku... Jak ona go nazwała.. A tak! Mroźny... Trzeba jakoś spamiętać. Nagle zauważyłam, że dochodzi do nas kolejna dwójka kotów. Tym razem to był czarny z białym pyszczkiem kocur i młodsza od niego o parę księżyców kotka w cętki. Pewnie z Klanu....
- Sójcze Pióro, kto to jest? - Spytał kocur. Sójcze Pióro.... A myślałam, że to ja mam dziwną nazwę...
- Kolejny Pieszczoszek Dwunogów. - Syknęła Sójcza.. Chyba tak się odmienia ich imiona...
- Były Pieszczoszek Dwunogów. - Sprostowałam. - I jeśli nie chcecie mnie na tych terenach, to wystarczy powiedzieć.... - Mówiąc to odwróciłam się do nich ogonem i wyruszyłam prawdopodobnie w tą stronę z której przybyłam. - A co to za Klan, jeśli wolno spytać? - Dodałam jeszcze odwracając do nich głowę.
- Klan Światła. - Odpowiedział Mroźny, bo jakoś reszta chyba nie kwapiła się do odpowiedzenia mi.
- Tylko mi nie mów że chcesz dołączyć? - Syknęła Sójcza. Ja rozumiem, jestem tym Pieszczochem i spadłam na nią z 5 metrów, ale na cóż... Aż taka zła na mnie nie musi być...
- A jak powiem że chcę?



Sójcza, Wilczy, Mroźny, Cętkowa? .3.

Od Wilczego Serca

- A teraz walczymy! - krzyknęła Szybka i skoczyła na Jagódkę. Obydwie się poturlały, przewracając Perełkę. Zaczęła się zabawa, bardzo głośna zabawa, trzech kociaków. Nie wytrzymałem w tym huku. Powoli wyszedłem z legowiska. Kociaki wiedziały, że nie mogą wychodzić z obozu, ale biegały już wśród innych kotów, kiedy chciały.
Było południe, a ja postanowiłem iść z Cętkowaną Łapą na polowanie. Kotka siedziała z innymi terminatorami i rozmawiała. Kiedy zobaczyła, że na nią patrzę, od razu podbiegła.
- Gdzie dzisiaj idziemy? - zapytała.
Najwyraźniej długo spała, bo była pełna energii.
- Tam, gdzie będzie zdobycz. Chodźmy. - powiedziałem.
Wyszliśmy z obozu.
Nagle usłyszałem syczenie i poczułem zapach pieszczocha dwunogów. Moje uszy drgnęły. Poszliśmy tam. Zobaczyłem Sójczą, Mroźnego i jakąś kotkę. Wszyscy dopiero po chwili zorientowali się, że razem z Cętkowaną Łapą się im przyglądam.


Sójcza? Mroźny? Piaskowa? xd

Od Sójczego Pióra C.D

Wymknęłam się z obozu, nie miałam zamiaru słuchać tych wszystkich szeptów kotów...całkiem blisko naszego terenu, zauważyłam dwunogi. Mieli jakiś worek ze skóry...w worku coś się ruszało, słyszałam miauczenie...koty. Dwunożni zawiązali mocno worek i wrzucili do rzeki. Potem odeszli, na szczęście daleko. Zanurkowałam do rzeki próbując wzrokiem namierzyć wór. Udało się, byłam tuż przy nim. Chwyciłam go zębami i próbowałam rozwiązać, pomagałam sobie pazurami. Gdy worek się otworzył, coś kopnęło mnie w mordkę, odpłynęłam trochę dalej. Gdy się otrząsnęłam, popłynęłam znowu tam, gdzie był worek. Widziałam kotkę, piaskowo-białą kotkę z blizną pod oczami. W głębinie rzeki widziałam spadającą na dno sylwetkę drugiej kotki, ale nie miała najmniejszych szans, nie mogłam jej uratować. Spojrzałam znowu na piaskową kotkę spadającą w dół. "Zginie ona, albo ja jeśli się nie pośpieszę" Szybko złapałam ją za skórę na karku i wyciągnęłam na brzeg. Głęboko gdzieś miałam czy się ocknie, czy nie. Zostawiłam ją tam, nie należała do żadnego z klanów, to było pewne.

Od tego wydarzenia z tą kotką, minęło sporo czasu. Akurat szłam z Mroźnym Wiatrem na patrol, biedny wciąż nie mógł się pozbierać po ostatnim zebraniu.
- No, stary, Zanikająca Gwiazda cię zjechała. Pocisnęła cię ostro.
- NIE PRZYPOMINAJ MI! Największy Mysi Móżdżek od czasu Mroźnego Wiatru...Gwiezdni mnie nienawidzą.
- Oj weź przestań!
Wtem coś usłyszałam, i wyczułam...ten sam zapach. Zapach tej kotki, którą wtedy wyciągnęłam z wody!
- Zamknij ryj i nasłuchuj.
Podeszłam do drzewa. Wtedy coś na mnie spadło. Gałąź, a na niej kotka.
- Kim jesteś i co tutaj robisz?! - Warknęłam.
- Jestem Piaskowe Światło i właśnie.... Spadłam z góry. - Pokazała łapą na gałąź. 
- Ekhem...
- Pardon najmocniej... - Zeszła ze mnie.
- Te Mroźny, zobacz! - Usiadł obok mnie i obwąchał kotkę.
- Czuć ją domowym kotem! Tylko mi nie mów że kolejne pieszczoszki dwunogów włażą bezkarnie na nasze terytorium, by polować dla sportu!
- A-ale chciałam tylko upolować mysz, albo dwie...nie wiedziałam że to terytorium waszego Klanu, a zwierzyny na pewno starczy dla wszystkich...
Wysunęłam pazury z dzikim sykiem, kotka rozpłaszczyła się na piachu.
- NIGDY Nie starczy dla wszystkich! Gdybyś nie wychowywała się u dwunogów, wiedziałabyś o tym! Ty polujesz dla zabawy, a dla nas, to kwestia życia i śmierci! - Pochyliłam się nad nią, prawie zetknęłyśmy się nosami. - WIĘC?!


Piaskowa, Wilczy, ktosiek? .3.
 




poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Od Piaskowego Światła

Woda.... Dookoła woda... Pamiętam jak chciałam zaczerpnąć powietrza a zamiast niej do moich płuc dostała się woda. Potem była ciemność. Prawdopodobnie wtedy zemdlałam. Nie wiem jakim cudem i dzięki komu stamtąd się wydostałam, ale pamiętam jedno.... Od tego czasu nienawidzę wody.... Cóż się dziwić, jestem kotem, ale teraz... Za wiele mi przypomina... Pamiętam też strach w moim sercu, grozę oraz nadzieję że Kapril, moja siostra żyje. Niestety nigdy więcej ją nie zobaczyłam, ani żywą ani martwą....


♦♦♦


Te zdarzenie może wydarzyło się raptem 6 księżyców temu, ale nadal boli. Zastanawiam się zawsze czemu żyję? Ktoś mi wtedy pomógł? Jak ja się wydostałam z tego worka? I czemu tylko ja przeżyłam? Zawsze kiedy o tym myślę spływa mi po policzku łza... Ale te zdarzenie ma swoje małe plusy... Przez sześć miesięcy wydoroślałam, zmądrzałam, a nawet nauczyłam się polować. Niestety na razie tylko owady i małe gryzonie dają mi się złapać... To prawda przez moją głupotę raz o mało co nie straciłam oko, mam po tym małą pamiątkę - bliznę na policzku. Zastanawiacie się może, czemu nie dołączyłam do czyjegoś Klanu? Jest parę takich w pobliżu, ale... Jest jeden istotny detal w moim wyglądzie, który niestety zadziwia a niektórych wręcz przeraża. Chodzi mi o moje oczy. Czerwone jak ogień, które swoją głębią potrafią nie tylko koty przerazić.... Nagle z moich rozmyślań obudziła mnie gałązka krzaka czy coś takiego.... No pięknie znowu tak się wyłączyłam, że nawet nie wiedziałam że chodzę... Wiem jedno, przez moją nieuwagę straciłam obiad. No trudno i tak z rana jadłam. Obejrzałam się dookoła siebie i zauważyłam że zagalopowałam się trochę... Weszłam chyba na czyjś teren.... Najgorsze że pierwszy raz widziałam te tereny, chyba dzisiaj nie uniknę konfrontacji z właścicielami tych ziem. Weszłam na drzewo i z zaciekawieniem wciągnęłam powietrze w płuca. Na bank jest to terytorium czyjegoś Klanu... Czuc w pobliżu mnóstwo kotów. Nagle na dole zauważyłam dwójkę kotów... No cóż, dłużej nie mogłam się przyglądać z wysokości bo gałąź na której się trzymałam nie wytrzymała mojego ciężaru i po krótkiej próbie lotu przygrzmociłam swoim ciężarem jednego z kotów. Zanim jeszcze z mojej głowy zniknęły gwiazdki już słyszałam pytania nad moją głową...

- Kim jesteś i co tutaj robisz?!
- Jestem Piaskowe Światło i właśnie.... Spadłam z góry. - Pokazałam łapą na zniszczoną gałąź i przypomniałam sobie, że nadal na kimś leżę.

- Pardon najmocniej.. - Zeskoczyłam z niego/niej i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.


Ktośki? xD

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Kociaki, zostańcie tutaj. - powiedziałem.
Poszliśmy do Zanikającej Gwiazdy. Akurat rozmawiała z Niebieskim Pazurem. Przerwali rozmowę, widząc nas.
- Te psy są od Włóczęgów. - powiedziała Sójcza.
- Skąd się domyśliliście? - zapytała przywódczyni.
- To nie my się domyśliliśmy... Tylko Jagódka. - powiedziałem.
Moje dziecko mądrzejsze ode mnie.
Niebieski Pazur wydawał się rozbawiony tym, że to kociak a nie my się domyślił, że to psy Włóczęgów, ale Zanikająca Gwiazda była poważna.
Rozpoczęło się zebranie i jak zwykle przywódczyni wezwała koty.
- Dzisiaj okazało się, że na naszym terytorium są psy. Prawdopodobnie są od Włóczęgów. Niech matki pilnują, aby kocięta nie wychodziły z obozu, terminatorzy i wojownicy muszą być ostrożni. Nie wychodźcie z obozu bez potrzeby i uważajcie na siebie i innych. - powiedziała. - Zebranie zakończone.
Wszystkie koty rozmawiały niespokojnie.


Sójcza?

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

- Niezła myśl! To niezła myśl! Córeczko, jesteś genialna! - Polizałam ją za uchem. - Musimy złożyć Raport Zanikającej Gwieździe i Niebieskiemu Pazurowi.


Wilczy? Ciąg krótkich opek, chcę DŁUGĄ opke o jakiejś kurna wojnie .3.

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Skinąłem łebkiem.
- Jeśli zaatakują obóz, będzie bardzo źle. - powiedziałem.
- Tak jak zaatakowały te złe koty. - powiedziała nagle Jagódka piskliwym, cichym głosem. - A może te psy są w stadzie Włóczęgów?
Patrzyliśmy na nią ze zdumieniem.
- To jest myśl! Sójcza, mamy genialnego kociaka! - powiedziałem.
To były psy Włóczęgów!


Sójcza?

Nowa kotka!

Dołączyła do nas Piaskowe Światło!

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Rana powoli się goiła, mogłam wrócić do kociąt. Perełka i Szybka na mój widok przerwały zabawę i podbiegły do mnie wtulając się w moje futro.
- Mamo, co ci się stało? - Perełka przekręciła łebek i spojrzała na moje rozcięcie na barku.
- Aaa...trenowałam z Lisią Łapą.
- Zraniła cię?
- Jak widać...ale to nic takiego. - Polizałam kociaki po łebkach. - Wracajcie do zabawy, muszę pogadać z tatą.
Perełka od razu rzuciła się w zabawie na siostrę i zaczęły turlać się po legowisku.
- Wilczy, musimy pogadać o tych psach...


Wilczełku? .3.

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Wiemy. Muszę powiedzieć o tym Niebieskiemu Pazurowi, żeby ostrzegł koty. - powiedziałem.
Przyćmione Futerko mi pomogła. Później, jak mówiłem, poszedłem do Niebieskiego Pazura.
- Niebieski Pazurze. - zacząłem.
- Tak?
- Dzisiaj na patrolu spotkaliśmy psa, wygnaliśmy go, stąd te rany, ale prawdopodobnie jest ich więcej. - powiedziałem.
Kocur był zdziwiony, ale skinął łebkiem.
Było południe. Zgłodniałem, ale najpierw musiałem upolować coś dla klanu. Niech Cętkowana Łapa odpocznie, skoro jest ranna. Poszedłem sam.

Upolowałem dwie myszy i wiewiórkę. Trzymałem się z daleka od miejsca, gdzie był pies. Wróciłem do obozu i odłożyłem zdobycz na stos. Potem wziąłem mysz i wróciłem do legowiska. Zjadłem ją.
Potem odwiedziłem kociaki. Małe już chodziły, ale nie wystawiały nawet nosów z legowiska.
Perełka i Szybka się bawiły, a Jagódka spała.
Dwie małe kotki popatrzyły na mnie.
- Dlaczego jesteś ranny? - zapytała Perełka niewyraźnie.
- Bo walczyłem. Wracajcie do zabawy. - powiedziałem łagodnie.


Sójcza?

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

- W mordę wrony, na litość Gwiezdnego Klanu, do jasnego chu-..........Henryka...Co wam się stało?!
- Pies...
- Wait what, co proszę?
- Pies na naszym terenie, zabił już jednego z Klanu Zimy który polował na naszym terenie...
- Jeżeli na naszym terytorium jest Sfora Psów, mamy przesrane, wiecie o tym?


Wilczek? .3.

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Pierwszy raz widzę, żeby terminator tak załatwił swojego mistrza. - powiedziałem.
Wolałem nie wdawać się w bójkę z tą kotką. Cieszę się, że jest w Klanie Światła, a nie u wrogów. Ale skoro u Włóczęgów jest więcej takich terminatorów... Może być źle.
- Wilcze Serce! - usłyszałem głos Cętkowanej Łapy.
- Już idę! - krzyknąłem, po czym pożegnałem się z kotkami.


♦ 

Byliśmy na patrolu z Kwarcowym Ogonem. Pamiętałem, jak kiedyś zaatakował nas Klan Zimy... Czy znów tak będzie? To była granica z ich terytorium.
- Pójdę zapolować tam. - wskazała łapą na małą polanę.
Skinąłem łebkiem.
Nagle usłyszałem głos Kwarcowego Ogona:
- Wilcze Serce, podejdź tutaj.
Potruchtałem do kocura.
Przy drzewie poczułem silny zapach kota z Klanu Zimy. Był tu... Dosłownie przed chwilą. Na trawie obok drzewa były krople krwi.
- To nie wygląda dobrze. Co tu zaszło? - zastanawiałem się na głos.
Usłyszałem trzepot skrzydeł. Oglądnąłem się i zobaczyłem swoją terminatorkę z ptakiem w pyszczku.
- Cętkowana Łapo, chodź tutaj. - powiedziałem.
Zdziwiona podeszła, nie pytając o nic.
- Nie oddalaj się od nas i nasłuchuj. - rozkazałem.
Chyba wzięła to za jeden z treningów, bo lekko się uśmiechnęła. Położyła zdobycz na ziemi i zaczęła się rozglądać.
Wymieniliśmy z Kwarcowym Ogonem spojrzenia. Nie byliśmy pewni, czy kot z Klanu Zimy z kimś walczył, czy coś upolował.
Panowała taka cisza, że dokładnie słyszałem szybkie bicie swojego serca. Skoro zapach był świeży, tak samo jak krew, członek Klanu Zimy dalej gdzieś tu jest. Może nawet na nas patrzy...
- Hę? - usłyszałem Cętkowaną Łapę. Kotka przeszła przez krzaki. Przez chwilę jej nie widziałem.
Nastała cisza. Jeszcze bardziej niepokojąca, niż wcześniej.
Nagle usłyszałem krzyk swojej terminatorki, który przerwał ciszę i był tak głośny, że ptaki siedzące na pobliskich drzewach wzbiły się do lotu.
Bez namysłu popędziłem za krzaki, a Kwarcowy Ogon tuż za mną.
Zatrzymując, zobaczyłem kotkę patrzącą na...
Zakrwawione ciało jakiegoś rudego kocura z Klanu Zimy.
Teraz zrozumiałem wszystko. To nie wojownik z innego klanu na coś polował, tylko... Coś polowało na niego. To coś musiało tu jeszcze być, skoro wszystko wydarzyło się przed chwilą.
Stałem chwilę w bezruchu.
Po chwili podszedłem do ciała kocura. Obejrzałem rany. Musiało zrobić to coś dużego, coś, co znałem doskonale... Odwróciłem się do członków klanu. Zacząłem mówić.
- Chyba wiem, kto to-
- Wilcze Serce, za tobą! - krzyknęła Cętkowana Łapa.
Odruchowo odskoczyłem, przy tym unikając ugryzienia.
Odwróciłem się do wroga. 
Był to wielki pies.
Ostatni raz widziałem psa będąc jeszcze terminatorem, kilka księżyców temu.
Skoczyłem na psa i zadałem mu cios w oko. Zawył z bólu. Skoczył na Cętkowaną Łapę, ale ona zadrapała go w pysk. Kwarcowy Ogon skoczył na grzbiet zwierzęcia i zaczął go drapać i gryźć. Zaczęła się walka.

                                                                   ♦ 

Zwierzę w końcu uciekło, ale byliśmy ranni. Cętkowana Łapa była cała w zadrapaniach, Kwarcowy Ogon został ugryziony w przednią łapę, a ja miałem rozcięcie idące po całym pyszczku. Wokół było jeszcze więcej krwi, niż przed walką.
Wróciliśmy do obozu. Zastanawiałem się, czy psów jest więcej na naszym terytorium. Wszyscy milczeliśmy. Cętkowana Łapa syknęła z bólu, kiedy potknęła się o kamień. W ostatniej chwili złapała równowagę i nie upadła.
Poszliśmy od razu do medyka. Sójcze Pióro dalej tam była.

Sójcza?

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Siedziałam w legowisku medyka z ostro krwawiącym barkiem. Miałam też kilka otarć i lekkich zadrapań, nawet oko lekko podbite, ale to nic poważnego...Po chwili przyszła Księżycowy Wiatr z pajęczyną i suszonymi liśćmi dębu. Jedną łapą przyłożyła liście do krwawiącego zadrapania, a drugą łapą owinęła ranę pajęczyną.
- A co się stało że tak mocno oberwałaś? Znowu Koty z Klanu Zimy?
- Coś ty...
- To coś ty tam robiła?
- Nie radzę ci wdawać się w bójki z Lisicą, bo skończysz tak jak ja, albo gorzej...
- Uczyłaś ją walczyć tak?
- Acha. O to jak skończyłam. Ona tylko z otarciem na łapie, ja z rozciętym barkiem.
- Niezła jest. Mam tylko nadzieje że nie wytępi nam terminatorów.
- A spróbowała by tylko.
I wtedy do legowiska wszedł Wilcze Serce, w pysku trzymał dużego nornika.
- Witam drogie panie. - Położył nornika obok legowiska Księżycowego Wiatru i Przyćmionego Futerka. - Przyniosłem wam kolacje.
- Dziękuje Wilcze Serce.
- Nie ma sprawy. Ostatnio jesteście bardzo zajęte, musicie dużo jeść. - Spojrzał na moją ranę. - O Gwiezdny Klanie najdroższy, co ci się stało?
- Tak się kończy trening z Lisią Łapą mój drogi. - Mruknęłam przez zaciśnięte zęby.


Wilczek? xD

sobota, 15 sierpnia 2015

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- W porządku, idzie jej dobrze. - powiedziałem. - A jak tam Lisia Łapa?
- No, muszę przyznać, że nie spodziewałam, że upoluje sokoła. - odpowiedziała Sójcza.
Dziwiło mnie to, że radziła sobie tak dobrze. Niby jedna z najlepszych uczennic od włóczęgów, ale bez przesady...

                                                                            ♦


Mijały dni. Codziennie trenowałem Cętkowaną Łapę i stawała się coraz silniejsza. Odwiedzałem też kociaki, ciągle rosły. Kociarnia była już prawie całkiem naprawiona, tak samo jak reszta obozu. Któregoś dnia w południe również trenowałem swoją uczennicę.
- Teraz spróbuj mnie przewrócić. - powiedziałem.
Kotka skoczyła na mnie, ale ja uniknąłem.
- Widziałem, gdzie patrzyłaś. Gdy będzie tak podczas walki, przeciwnik z łatwością cię pokona. Nie możesz zachowywać się tak, że wróg będzie wiedział, jaki ruch wykonasz. Staraj się odwrócić jego uwagę i zaatakować, gdy nie będzie się spodziewał. - powiedziałem, a w tym czasie terminatorka podniosła się z ziemi.
Skinęła łebkiem.
- Postaram się. - powiedziała.
- Spróbuj jeszcze raz. - stanąłem przed nią.
Popatrzyła w bok, już chciała skoczyć, ale się przewróciła.
- Ała! Moja łapa! - jęknęła.
Podszedłem do niej.
Wtedy ona odbiła się od ziemi i zadała mi mało bolesny cios w bark. Upadłem.
- Tak! Udało się! - uśmiechnęła się.
Oszukała mnie terminatorka, świetnie.
- Nie sądzę, żeby wróg przejął się twoją raną, ale dobry pomysł, gratuluję. - powiedziałem.
Na barku miałem tylko lekkie zadrapanie.
Wróciliśmy do obozu, po drodze Cętkowana Łapa upolowała jeszcze wiewiórkę i zająca. Odłożyła je na stos zdobyczy.

Sójcza?

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Lisica mnie zdziwiła, wstała wcześniej ode mnie.
- Cóż, widzę, że nie muszę wymagać od ciebie punktualności. Co robiłaś zanim przyszłam?
- Rozgrzewałam się na polowanie, ewentualnie walkę.
- Bardzo dobrze. Ruszamy.
Wyszłam z obozu, młoda za mną.
- Dzisiaj pokażę ci granice naszego terytorium.
Najpierw, poszłyśmy od centrum - na Tęczową Łąkę.
- Ładnie tu, prawda?
- Ładnie...ale zapach tych kwiatów przyprawia mnie o mdłości...
- Widzę że jesteśmy podobne. Wiesz w którą stronę jest północ?
Podeszła do najbliższego drzewa i mu się przyjrzała.
- Więcej mchu rośnie po tej stronie drzewa, czyli północ jest tam.
- Więc umiesz odnaleźć się w terenie, wspaniale. My jednak nie idziemy na północ, lecz na południe.
Weszłyśmy do lasu. Po kilku minutach marszu, wskoczyłam na drzewo, mała za mną. Wspięłyśmy się na sam szczyt.
- Spójrz. - Pokazałam nosem na wysokie góry. - To, są Lilidawy, południowa granica naszego terenu. Wrogowie nie mają najmniejszych szans przez nie przejść, no chyba że są albo tak wytrzymali żeby zrobić sobie wędrówkę ponad pięć tysięcy długości potworów nad ziemią, albo na tyle głupi żeby się przekopać pod nimi.
Zeskoczyłam z drzewa. Szybko doszłyśmy do lasu Dzikiego Irysa.
- Świetne miejsce na polowanie...spróbuj coś złapać...Lisica? - Nie było jej obok mnie. Po chwili jednak zauważyłam, że stoi za mną, w pysku trzymała....SOKOŁA? - Dobra jesteś! Zakop go gdzieś, potem po niego wrócimy. Cóż...nie rośnie tu dużo mchu...wiesz jak jeszcze znaleźć drogę na północ?
- Akurat to jest proste, kierujemy się na południe, więc, pójdziemy tam, skąd przyszłyśmy.
- Dobrze, a jakiś inny sposób?
- Cień... - Stanęła tyłem do słońca. - Za mną!
Pobiegła, ja za nią. Po jakimś czasie dobiegłyśmy do Północnej Polany.
- Trzeba się pilnować, jesteśmy bardzo blisko terytorium łowieckiego Klanu Zimy... - Wciągnęłam w nozdrza powietrze. Czuć było cierpki zapach Zimy. - Czujesz ten zapach?
- Cierpki, śmierdzący...
- Zapach Klanu Zimy, zapamiętaj go dobrze...jesteś w stanie powiedzieć, kiedy tu byli i ilu ich było?
Zastanowiła się chwilę węsząc. Północny wiatr przyniósł ze sobą wiele informacji.
- Trzy koty, jeden kocur i dwie kotki, kocur nie młody, kotki znacznie młodsze, byli tu około godzinę temu.
- Tak, ale czemu zapuścili się aż na nasz teren...musimy złożyć raport Zanikającej Gwieździe jak wrócimy. Ruszamy dalej, nie przejmuj się tymi palantami z Zimy.
Potem pokazałam jej jeszcze Wschodnią Łąkę, Jezioro Nieśmiertelnych...gdy dotarłyśmy do Mostu Ognistego Ogona, posmutniałam.
- Czemu ten most tak się nazywa?
- ...
- Wybacz...mogłam nie pytać.
- Ach...Ognisty Ogon zginął pod tym drzewem ratując Kasztanową Mordkę. To był mój ojciec. - Spojrzałam w niebo.
- Przepraszam Sójcze Pióro...
- Nic się nie stało...chodźmy, musimy wracać do obozu, ale jeszcze cofniemy się po tego sokoła i żmije które złapałaś.


***

W wejściu przywitał mnie Wilcze Serce. Puknął mnie czulę głową i polizał za uchem. Przywitałam się cichym mruknięciem stłumionym przez dwie żmije zwisające z mego pyska. Po chwili jednak je wyplułam.
- Pfu! Jak ktoś chcę rzygać cały dzień, to proszę bardzo, mamy dwie żmije!
- Nie zjesz ich?
- Od samego niesienia mam ochotę rzygać krwią!
Lisia Łapa odbiegła szybko do stosu świeżej zdobyczy, odłożyła tam sokoła i dwie żmije. Wzięła sobię młodą ziębię i wróciła do swego legowiska.
- Jak trening z Cętkowaną Łapą?


Wilczy? .3.





Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Uśmiechnąłem się na widok Sójczego Pióra.
- No, mamy pierwszych terminatorów. - powiedziałem. - Powodzenia ci z nią życzę.
Popatrzyliśmy na ciemnobrązową kotkę rozmawiającą z innymi terminatorami. Była wesoła i dumna, że jest członkinią Klanu Światła. Wychowała się u wrogów, a teraz musi nauczyć się żyć tutaj. Ciekawe, czy da radę nikogo nie zabić. W końcu jest podobna do swojej matki.
- Dogadam się z nią jakoś. - powiedziała.
Potem potruchtała do swojej terminatorki.
- Ta... Miejmy nadzieję. - szepnąłem do siebie.


Następnego dnia rano poszedłem do legowiska terminatorów. Cętkowana Łapa jeszcze spała. Lekko trąciłem ją łapą w bark. Mruknęła coś i przeturlała się na drugi bok.
- Cętkowana Łapo, pora na trening. - powiedziałem na tyle cicho, by kotka się obudziła, a inni terminatorzy dalej spali.
Lekko otworzyła jedno oko.
- Och, Wilcze Serce, to ty. - mruknęła zaspana.
Wstała powoli.
Wyszliśmy z obozu. Tylko kilka kotów się obudziło.
Usiedliśmy na małej polanie.
- No dobrze, co już potrafisz? - zapytałem kotkę.
- Całkiem dobrze poluję na zające i myszy, walczę też nieźle. - powiedziała.
Skinąłem łebkiem.
- A więc dzisiaj zajmijmy się polowaniem na ptaki. - poszliśmy wgłąb lasu. 
Już po chwili zobaczyłem kruka na gałęzi drzewa.
- Jak zawsze podczas polowania musisz zachowywać się cicho i nie dać się zauważyć. Polowanie na ptaki jest trudne, bo wymaga cierpliwości i skupienia. - tłumaczyłem. - Patrz.
Zacząłem się skradać.
Wdrapałem się na drzewo. Kiedy byłem kawałek od ptaka, skoczyłem. Zwierzę już chciało odlecieć, ale byłem szybszy.
Wróciłem do terminatorki z krukiem w pyszczku.
- Już wiesz, jak to robić? - zapytałem.
- Tak. - skinęła łebkiem.
Chwilę chodziliśmy szukając następnej zdobyczy, to był inny ptak. Także siedział na drzewie. Cętkowana Łapa zrobiła wszystko tak jak ja i upolowała zdobycz.
- Doskonale! - uśmiechnąłem się dumny z niej i siebie.
Nie sądziłem, że potrafię uczyć.
Terminatorka także się uśmiechnęła.

                                                                          ♦

Po powrocie do obozu odłożyliśmy trzy ptaki i dwie myszy na stos zdobyczy.
- Na dzisiaj wystarczy, idzie ci świetnie. Odpocznij. - powiedziałem.
Nie trzeba było powtarzać, zmęczona po treningu kotka od razu poszła do legowiska się położyć. Rozejrzałem się po obozie. Sójczego Pióra nie było, najwyraźniej poszła na trening z Lisią Łapą.
Postanowiłem pomóc innym w budowie kociarni.

Sójcza? Ja też się rozpisałam. xD

Nowa kotka!

Dołączyła do nas dzisiaj Lisia Łapa!


Od Sójczej C.D Wilczy

- Choć młoda.
Wszyscy poszli pod wysoką skałę. Zanikająca Gwiazda świdrowała przez chwilę swój Klan zimnym spojrzeniem, patrząc czy wszyscy już się zebrali. Po chwili, jej spojrzenie nabrało ciepła i złagodniało, na pysk wpełzł delikatny, prawie niezauważalny uśmiech. Zaczęła przemowę.
- Bracia i siostry, jak wiecie, w ostatnich bitwach, straciliśmy wiele kotów...nastały ciężkie czasy, za dużo przelano krwi wojowników w bojach podczas ostatnich trzech księżyców...wielu z nas okazało się nie być tak lojalnymi jak mogło się zdawać, stchórzyli, zostawili nas w takiej sytuacji...rodzi się mniej kociąt...po odejściu kilku z nas, w tym też Jesiennej Wody i Szarego Ogona, dwóch terminatorów przerwało szkolenie z powodu braku mentorów. Jeśli Klan Światłą chcę przetrwać i zachować swoje terytorium, musimy jak najszybciej zdobyć nowych wojowników, nie możemy sobie pozwolić na żadne opóźnienia w nauce. Mimo iż Szare Futro doskonale radzi jako nauczyciel, nie może szkolić wszystkich terminatorów. Dlatego dzisiaj wypowiem imiona mistrzów Cętkowanej Łapy i Płomiennej Łapy. Granitowy Pazurze, mówiłeś że jesteś gotów przyjąć swego ucznia.
- Owszem, Zanikająca Gwiazdo. - Szary kocur zrobił krok na przód.
- A zatem od dziś zajmiesz się szkoleniem Płomiennej Łapy. Mam szczerą nadzieje, że wyszkolisz go na doskonałego wojownika.
- Tak też się stanie, Zanikająca Gwiazdo. - Szary kot skinął z szacunkiem głową. Rudy kociak podszedł do swojego mistrza i zetknął się z nim nosami. Przywódczyni machnęła ogonem i kontynuowała.
- Wilcze Serce, już czas abyś przyjął swojego pierwszego terminatora. Piaskowa Kita była świetną nauczycielką, wierzę, że przekażesz Cętkowanej Łapie wszystko, czego cię nauczyła.
Nie umknął mi wyraz zachwytu malujący się na pysku mego ukochanego. Podszedł dumnie do cętkowanej kociczki, i raczej niezgrabnie trącił ją nosem. Terminatorka uśmiechnęła się, jednak jej oczy wciąż zamglone były tęsknotą za starym nauczycielem. Przywódczyni usiadła i nie spuszczając oczu ze swego Klanu, owinęła elegancko puchatą czarną kitę w okół łap. Mówiła dalej.
- W ostatniej bitwie ze stadem kotów, a także z psami, dołączył do nas Martin. Niedawno okazało się, że ma on córkę, Lisice. W jej żyłach być może płynie krew największego mysiego móżdżka od czasu Mroźnego Wiatru, lecz nie zapominajmy że ma także geny wojowniczej Jessy. Wiem co powiecie - Jessy była morderczynią gotową zabić wszystko co się rusza. Lecz ufam, że Lisia Łapa pod okiem Sójczego Pióra, nie wyrośnie na zabójczynie jak jej matka, ale na wspaniałą wojowniczkę godną Brzozowego Kwiatu.
Patrzyłam na biedny Mroźny Wiatr, skulił się gdzieś na krańcu polany wpatrzony w swe łapy, na jego pysku widać było wielki wstyd. Nie umknął mi wyraz mordki Brzózki. Dumnie podniosła głowę wsłuchując się w pochwałę przywódczyni. Królowa ciągnęła dalej:
- Nie owijając w bawełnę, Sójcze Pióro zostanie mistrzynią Lisiej Łapy. - Wbiła we mnie swe spojrzenie. - Mam ogromną nadzieje, że wytrenujesz ją na najdoskonalszą wojowniczkę.
- Zrobię tak jak mówisz, droga Zanikająca Gwiazdo. - Z szacunkiem pochyliłam głowę i zetknęłam się z Lisicą nosem.
- Dziękuje, koniec zebrania.
Liderka z gracją zeskoczyła ze skały i wpełzła do swojego legowiska. Ja podeszłam do Wilczego Serca.


Wilczek? Ohohohohohoho się rozpisałam xD


Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Ooo... - mruknąłem - Czyli jak cię zarazi będzie po mnie.
Lisica uśmiechnęła się lekko.
- Niech wszystkie koty na tyle duże, by samodzielnie polować, zbiorą się pod Wysoką Skałą. - usłyszałem przywódczynie.
Poszliśmy tam.

Sójcza? xD

Od Sójczej C.D Wilczy

- Pod moim okiem na pewno zostanie najlepszą terminatorką. - Zeskoczyłam z drzewa i stanęłam obok swej uczennicy.
- Czyli..to TY będziesz ją szkolić?
- W rzeczy samej.
- Zgodziłaś się?
- Ma więcej genów Jessy niż tego idioty Martina, w gruncie rzeczy mogłabym ją polubić. - Uśmiechnęłam się.


Wilczeł? Się porobiło xD

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Wiem, ale nie mamy wyjścia. Może zmądrzeje...
- Ty chyba żartujesz, to córka Martina!
- No tak... Już po nas.


Był już wieczór. Wróciłem z patrolu z trzema wiewiórkami w pyszczku. Odłożyłem je na stos zdobyczy. – Cześć! – usłyszałem za sobą głos.
Obejrzałem się i znów zobaczyłem Lisicę.




Dziwne, bo wydawała się być bardziej spokojna. 
- Terminatorzy mi wszystko wytłumaczyli. - powiedziała.
- To dobrze. - powiedziałem.
- Chcę zostać najlepszą terminatorką! - uśmiechnęła się.
Nie sądziłem, żeby jej się to udało.


Ktoś?

Od Sójczej C.D Wilczy

Wilcze Serce wszedł do kociarni.
- I co?
- Lisica zostanie terminatorką wraz z innymi.
- Co proszę? ONA ICH WYTĘPI!!


Wilczy? DŁUGIE OPO, NAPRAWDĘ DŁUGIE, PROSZĘ .3.

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Okej, trzeba zabrać ją do Zanikającej Gwiazdy. - powiedziałem.
- Czy Zanikająca Gwiazda to coś do jedzenia? - zapytała z nadzieją kotka.
Martin zrobił coś w stylu facepalm.
- Po prostu chodź. - rozkazałem.
Kotka posłusznie za mną poszła.
- Będę miał odcisk łapy... Ał.. - mruknął Martin patrząc w górę.
Zaśmiałem się cicho.
Weszliśmy do legowiska przywódczyni. Była tam, lizała swoją przednią łapę. Popatrzyła na nas, a później na kotkę.
- To jest... - zacząłem.
Popatrzyłem na małą chcąc, żeby dokończyła.
- Lisica. - powiedziała szybko.
- Tak, Lisica, chciałaby zostać terminatorką. - powiedziałem.
Przywódczyni przyjrzała jej się.
- Dobrze. Zostanie terminatorką razem z innymi. - powiedziała.
Z innymi?
Skinęła łebkiem. Wyszliśmy na zewnątrz.


Sójcza?

Od Sójczej C.D Wilczy

Kotka znowu weszła do kociarni.
- Powiedziałam coś?
- Oj dobrze, dobrze, będę się trzymać metr dalej!
- TRZY metry dalej, no spadaj spadaj. - Pomachałam łapą. Przewróciła oczami i się cofnęła.
- LEPIEJ?
- Lepiej. - Zamruczałam i oparłam głowę na łapach.


Wilczełek? .3.

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Nagle szepnęła coś Martinowi. Jego oczy nagle zrobiły się jakby większe. Lekko skinął łebkiem.
Popatrzyłem na niego pytająco.
- Jest BARDZO podobna do Jessy, powiedziała, że Sójcze Pióro byłaby dobrym posiłkiem w Porę Nagich Drzew... Boję się jej. - szepnął mi.
- Bardzo podobna. - powiedziałem cicho.
Nie dziwiło mnie, że kotka wychowana przez Jessy tak się zachowywała. Już rozumiałem ten wzrok, jakim patrzyła na Sójczą, jakby chciała ją zjeść.
Mała kotka lekko się uśmiechnęła ponownie zaglądając do kociarni i patrząc na kociaki.
- Jeśli będzie terminatorką, lepiej trzymać ją osobno. - mruknąłem.
- Ehem. - powiedział Martin.


Sójcza? xD

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Potruchtałam szybko do "kociarni". Młoda stała tam i podziwiała kocięta.
- Jakie słoooodkie!
- Wyjewaniasz stąd młoda! - Złapałam ją za ogon i wyciągnęłam z nory. - I nie zbliżasz się do kociarni, jasne?
- No ale cze--
- JASNE?!
- T-T-T-TAK. - Leżała przy ziemi. Wtedy przyszli Martin i Wilcze Serce.


Wilczełku? xD

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

Mała uśmiechnęła się dumnie unosząc głowę.
- Moją pierwszą zdobyczą był lis. - pochwaliła się.
A ja kiedy byłem terminatorem ledwo na zające polowałem...
Kotka popatrzyła na nasze legowisko, nagle usłyszeliśmy piszczenie kociąt.
- Idę do kociaków. - powiedziała Sójcze Pióro.
Kotka podskoczyła słysząc ,,kociaków''.
- Kociaki? Uwielbiam kociaki! - krzyknęła.
Minął moment, a już widziałem jej ogon znikający w tymczasowej kociarni.
Sójcza popatrzyła na Martina.
- Jeśli je zabiła, utopię ją w rzece. - mruknęła i poszła tam.
Razem z Martinem wymieniliśmy spojrzenia.


Sójcza? xD

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

Trochę się uspokoiłam i wróciłam do Wilczego, Martina i tej małej. Wilczy leżał na ziemi, mała stała na nim.
- Faktycznie dałeś jej wygrać. - powiedział Martin.
- C-co?! Jak ty to... Aaa... - Wilczy powoli wstał. - JAK TO MOŻLIWE, ŻE JESTEŚ JEJ OJCEM?! ONA ZBYT DOBRZE WALCZY!
Podeszłam bliżej.
- Ja ci to wytłumaczę kochany, może i ten debil jest jej ojcem, ale nie zapominajmy, że ma też geny Jessy, nawet wygląda jak ona. - Uśmiechnęłam się krzywo.


Wilczek? xD

Od Wilczego Serca C.D Sójcze Pióro

- Ale tu duuużo miejsca! - powiedziała kotka.
- I co, - popatrzyłem na Martina - ma być terminatorką?
Jeśli przypominała swojego ojca, chyba załamię się tak jak Sójcza.
- Nie wiem. U włóczęgów była jedną z najlepszych uczniów. - powiedział.
Nie chciało mi się w to wierzyć.
Kotka popatrzyła na mnie.
- Pokazać ci jak walczę? - zapytała.
Nie mogłem odmówić, po co smucić dziecko.
- Okej, dam ci wygrać. - powiedziałem.
Kotka przyjęła pozycję do walki. Mrugnąłem. Kiedy otworzyłem oczy, leżałem na ziemi, a mała siedziała mi na brzuchu.
- Faktycznie dałeś jej wygrać. - powiedział Martin.
- C-co?! Jak ty to... Aaa... - powoli wstałem. - JAK TO MOŻLIWE, ŻE JESTEŚ JEJ OJCEM?! ONA ZBYT DOBRZE WALCZY!


Sójcza albo ktoś? xD

Od Sójczego Pióra C.D Wilcze Serce

- O Gwiezdny Klanie, kontynuacja rodu Martinów i Jessy, sorry, ja stąd spadam! INWAZJA!!! - Załamałam się po prostu. Uciekłam.


Wilczek? xDDDD

Od Wilczego Serca

Minęło kilka dni od naszego powrotu do obozu.
Wyszedłem rano z legowiska, a po chwili zobaczyłem Martina wchodzącego do obozu. Tuż za nim szła młoda kotka, w wieku terminatora. Była ciemnobrązowa w pręgi, a jedna z przednich łap była biała. Duże oczy kotki były dwukolorowe. Jedno zielone, drugie niebieskie. Kotka poruszała się zwinnie nawet idąc, trzymała wysoko puszysty ogon i uśmiechała się lekko, rozglądając po obozie.
Podszedłem do kocura.
- Martin... – zacząłem.
- Hm? – popatrzył na mnie.
- Co to za kotka? – popatrzyliśmy na nią. Nawet nie zwróciła na to uwagi.
- Ona? To moja córka. – powiedział jakby nigdy nic.
W zdumieniu otworzyłem pyszczek. Dopiero wtedy zauważyłem, że obok mnie siedzi zdziwiona i zdenerwowana Sójcze Pióro.
- Jeszcze was więcej?! – szepnęła w zdumieniu, szeroko otwierając oczy.
Martin patrzył na nas jakby uważał nas za mysie móżdżki.
- A... – mówiłem – Kto jest matką?
Bałem się odpowiedzi. Błagam, tylko nie Jessy...
- Jessy. – odpowiedział.

Sójcza? xD Muahahaha

sobota, 1 sierpnia 2015

Nieobecność

Ja, czyli Śnieżny Pazur, Wilcze Serce i Okopcona Paproć będę nieobecna od 3.08 do 13.08.


Pozdrawiam!