piątek, 14 listopada 2014

Od Gepardziej Łapy C.D Kasztanowy Ogon

Odepchnęłam kocicę.
- Uciekaj Kasztanowy Ogonie!
Kotka wstała i ukryła się w krzakach.
- Jak terminatorka może mi coś zrobić hę?
- JUŻ WOJOWNICZKA I DO TEGO CÓRKA PRZYWÓDCZYNI BYŁEJ!!!
Rzuciła się na mnie, ale ja skutecznie ją zaatakowałam. W sumie to zabiłam.


 Padła na ziemię. Jednak po chwili zdałam sobie sprawę z tego co narobiłam...



Przyszła druga kotka i usiadła obok.



Zrobiłam tym kotkom to samo co mnie spotkało...Uciekłam...stchórzyłam...Pobiegłam do Kasztanowego Ogona...

<Kasztanowa? S.Z.O.K?>

Od Skalnego Serca C.D Złote Serce

Spojrzałem na kotkę, która teraz oglądała się by zobaczyć czy nie ma zaðnych ran czy zadrapań.
- Powinno. Ale w tej kwestii musisz się zwrócić do przywódcy - stwierdziłem tracąc zainteresowanie nową kotką.
- Zaprowadzisz mnie? - spytała.
Spojrzałem na nią i wzruszyłem ramionami.
- W sumie nie mam nic do roboty. Chodź.
<Złote Serce?>

czwartek, 13 listopada 2014

Od Kasztanowego Ogona C.D Gepardzia Łapa

- Dobrze. Chodź. Pójdziemy i wytropimy kogoś z jego klanu. Ale najpierw wróćmy i powąchajmy tego kocura. Będzie szybciej. - wróciłyśmy na to miejsce. Gepardzia Łapa i ja powąchałyśmy go.
KO: Nie znam tego zapachu... Ale... Chwila! To to... - nie zdążyłam powiedzieć ,bo jakiś kot (ponownie XD) wyszedł zza krzaków. Obraz w treści 1 
Patrzyłyśmy na nią.
- WY! - warknęła - Zabiliście go!
- Bo on nas zaatakował.
- Was? Po co by miał to robić!? Nasz klan nie morduje!
- Tak? To dlaczego mam świeże rany!? - kotka patrzyła na mnie.
- To mój partner!
- Był...
- Grr.... Pożałujecie tego - rzuciła się na mnie. Ale Gepardzia Łapa odepchnęła ją.

<Gepardzia Łapo?>

Od Gepardziej Łapy C.D Kasztanowy Ogon

- Wiesz...WIEM!
- ???
- Dorosnę się (xD) wytropię go i zakatuje.
- Hm...
- Czyli tak. Ok!
Pobiegłam nad źródło. Napiłam się TA DAM! JeZdem dorosła (xD) Wróciłam do mistrzyni.
- Dobra, teraz skopać zadek jakiemuś debilowi!

<Kasztanowa? Pisz o tym jak spuściłam temu gnojowi bęcki xD>

Od Złotego Serca do Skalnego Serca

Przedzierałam się przez krzaki. Nagle ,kiedy wyszłam jakiś kocur mnie uziemił. Był wspaniały. Zakochałam się w nim!
ZS: Emm... Możesz mnie puścić?
SS: A kim jesteś?
ZS: Ja jestem Złote Serce. Przybywam z daleka. Z pustyni. Teraz mnie puścisz?
SS: Dobrze.
ZS: Należysz do jakiegoś klanu?
SS: Tak. Do klanu światła.
ZS: A znajdzie się miejsce dla mnie?

<Skalne Serce?>

Od Kasztanowego Ogona C.D Gepardzia Łapa

- Jak już mówiłam jesteś gotowa. Parę dni i zostaniesz największą wojowniczką. Co do tego kocura. Miej się na baczności. Jego klan może wrócić. Dlatego będę Cię uczyć blisko innych kotów. Dla twojego bezpieczeństwa. Ja swoje odrzyłam ,ale ty masz przed sobą całe życie. - kiedy tak rozmawialiśmy dotarliśmy do klanu. - No. Jesteśmy. Jak myślisz? Lepiej powiedzieć o tym kocie?

<Gepardzia Łapo?>

Od Gepardziej Łapy C.D Kasztanowy Ogon

- Dziękuje ci. - Wtuliłam się w futro mistrzyni. - A wracając do treningu...
- Jest gotowa. - Usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się.
- Ojcze...?
- Tak. To ja...
Duch kasztanowego kocura uśmiechnął się:
- Jesteś już gotowa by zostać wojowniczką...ale potrzebujesz tylko kilku rad co do polowania...walkę masz w małym pazurku, jak twoja matka...
Zarumieniłam się.
- Dziękuje...tato...
- Twoje siostry wyrosły na doskonałe wojowniczki, tak samo jak ty...
- Ja??? Tak sądzisz?
- Gepardzia Łapo...ja to wiem...
Wtedy zniknął.
- A co ty o tym sądzisz Kasztanowy Ogonie??

<Kasztanowa???>

Od Kasztanowego Ogona C.D Gepardzia Łapa

- Chodź. Na dzisiaj koniec lekcji. Zarazem zastanawiam się czy ich nie potrzebujesz. Wykazałaś się odwagą i lojalnością. Nie zostawiłaś mnie mimo iż nie jestem nikim wielkim. Dla mnie skończyłaś go już dzisiaj. Chociaż mogę poduczyć Cię paru trików.
- Tak ,ale....
- Wiem. Przykro mi z powodu twojej mamy. Ja też tęsknie. Jak ty. Lecz za kimś innym. Moją siostrą. Kiedyś się tam z nią spotkam. Ty z mamą... To po prostu życie. Na każdego przyjdzie czas. Twoja matka jest teraz w Gwiezdnym Klanie. Moja siostra... Ale oni wszyscy chcą byśmy szli dalej. Nie zostawiali w tyle. Trzeba iść do przodu ,bo nigdy nie wiesz co los pokaże. Hmm... Myślisz ,że powinnam iść z wiadomością o tym kocie do Zanikającej Gwiazdy? Mówił ,że pochodzi z jakiegoś klanu. Więc jego klan może wrócić. A co do twojej mamy. Chyba jest sposób żeby ją przywrócić do życia. Ja coś wymyślę!

<Gepardzia Łapo?>

środa, 12 listopada 2014

Od Gepardziej Łapy C.D Kasztanowy Ogon

Czułam że to mój czas. Czułam także za sobą zimny oddech...jakby ducha...ale nie miałam czasu na przemyślenia! Kot poddusił moją mistrzynię.
- ZOSTAW JĄ!
Był zdezorientowany. Wykorzystałam ten moment.





Kocur padł na ziemię. Wtedy zadałam cios ostateczny.










Kasztanowy Ogon wstała troszkę zakrwawiona. Spojrzała na mnie oczami...takimi o...wtedy prysnęła na jej pyszczek krew:





A raczej patrzyła ZA MNIE. Nadal czułam ten zimny oddech za sobą. Taki oddech ducha. Nawet dwa. Odwróciłam się. TAM BYŁ DUCH MOJEJ MATKI WALCZĄCY Z DUCHEM INNEGO KOTA! Moja matka nie żyje...Ten duch mocno ją zranił...I zniknął...Moja matka leżała tam zakrwawiona...Stanęłam nad nią...


- MAMO TY NIE MOŻESZ UMRZEĆ! NIE MOŻESZ ZNIKNĄĆ!





Za mną stanęła moja mistrzyni...

 

 

 Nawet nie znałam mojej mamy...
- Żegnaj córeczko...

 

 


Wtedy zniknęła...ona przestała istnieć...
- KASZTANOWY OGONIE! POWIEDZ ŻE MOŻNA JĄ OŻYWIĆ!?!?

<Kasztanowy Ogon? Jest sposób jeden ale sama na niego wpadnij xD>

Od Kasztanowego Ogona C.D Gepardzia Łapa

- Wspaniale! Wystarczyła druga próba! Ale pamiętaj ,że musisz być cierpliwa. - nagle coś zaszeleściło w krzakach. - Zaczekaj tu. - podeszłam bliżej. Z krzaków wyskoczył kot.
Obraz w treści 1
Obraz w treści 4
- TY!
- Kto? Ja?
- TAK! POZNAJĘ CIĘ! TO TY SPOWODOWAŁEŚ ,ŻE MOJEJ SIOSTRY TU NIE MA!
- Heh. Dla mnie to była przyjemność.
- Ty i Klan Zimy....
- Nie jestem z klanu zimy. Jestem z innego klanu. Ale to nie jest potrzebne dla twojej wiadomości.
- Może nie ,ale jesteś jak Scourge.
- Dziękuje za komplement.
- Wiesz że komplementom się nie wierzy? Odejdź!
- Nie. Najpierw wykonam to co mi kazano.
- Nie myśl o tym. 
- Na pewno?
- CICHO BĄDŹ! UCIEKAJ! JEŚLI NIE TO ZOBACZYSZ JAK TO BYŁO W SYTUACJI MOJEJ SIOSTRY!
Obraz w treści 2
- To ty to zobaczysz! - on skoczył na mnie.
Obraz w treści 3
Ale byłam sprytniejsza i odskoczyłam. Teraz był mój ruch ,więc zrobiłam to samo tylko tyłem. Drapnęłam go w plecy. Kiedy stanęłam na ziemi machnął pazurami mi przed oczami. Uchyliłam się i zadrapał mi ucho. Zaczęła mi z niego lecieć krew. znów skoczyłam i wgryzłam się w kark. Nie było to skuteczne ,bo zaraz mnie zrzucił. Zanim wstałam rzucił się na mnie i tym razem on się mi wgryzł. Na szczęście nie głęboko. Upadłam. On mnie puścił. zaczęłam powoli wstawać.
- I co? Zadowolona? teraz to ty poznajesz ten ból.
- Tak. Lecz i tak ty go poznasz. - ledwo stanęłam na nogi. Znów skoczył. 
Obraz w treści 5 
Wyciągnęłam łapę. Zadrapałam go lekko ,ale skutecznie na brzuchu. Upadł. Uśmiechnęłam się. 
- Żegnam. Uciekaj. - on wstał i zaczął odchodzić. Patrzyłam na to. Kiedy nie było go już widać obróciłam się w stronę Gepardziej Łapy. Patrzyła na to wszystko. Wtem z krzaków wyskoczył ten sam kot i ugryzł w szyję. Trzymał mnie ,a ja nie miałam siły. Spojrzałam na Gepardzią Łapę. Nie wiem czemu miałam oczy pełne nadziei w niej na ratunek
- Uciekaj lub ratuj... - szepnęłam. Ona patrzyła na mnie ,a ja na nią. 

<Gepardzia Łapo? Mam nadzieję ,że mnie nie zabijesz :P Cała nadzieja w tobie>

wtorek, 11 listopada 2014

Od Gepardziej Łapy C.D Kasztanowy Ogon

- Em...zaliczanie gleby...
- Oj nie mów tak!
- Cóż...A mam takie pytanko.
- Tak?
- Dlaczego moja mama BYŁA wspaniała? Coś się z nią stało?
Moja mistrzyni milczała.
- Kasztanowy Ogonie?
- Wrócimy do tego później.
- Wiem tylko że moja mama jest mistrzynią skradania się. Podobno zawsze się zakradała.
- To muszę potwierdzić.
Zauważyłam szynszylę. Zaczaiłam się. Skoczyłam i tym razem ją złapałam.
- TAK! Udało mi się!

<Mistrzyni moja? I co?>

Od Kasztanowego Ogona C.D Gepardzia Łapa

Podeszłam do Gepardziej Łapy.
- Nie zwracaj na niego uwagi. Jest zazdrosny ,więc Ci dokucza. Ciesz się ,że masz siostry. Ech.... - spuściłam głowę. 
- Coś się stało?
- Nie ,nie. Wracajmy do treningu. Co Ci wychodzi najlepiej?

<Gepardzia Łapo?>

Od Skalnego Serca

Nowy Klan. Trzeba by kogoś poznać, prawda?
Szedłem przez jedno z drzew przerzucone przez rwącą rzekę. Miękko stąpałem szybko pokonując kłodę.
Gdy byłem już w 2/3 mostu zobaczyłem, jak coś mignęło mi przed oczami na drugim brzegu.
- Ej! - krzyknąłem, jednak uciekinier uciekał dalej.
Więc ja rzuciłem się biegiem za uciekinierem. Biegłem szybko, najszybciej jak umiałem. Most pokonałem dawno i teraz przedzierałem się przez krzaki. Jednak teraz widziałem wyraźnie, że mój uciekinier był kotem.
W końcu dopadłem go i powaliłem z nóg.
<ktoś?>

poniedziałek, 10 listopada 2014

Od Pstrokatej Łapy C.D Brzozowy Kwiat

Bawiłem się z rodzeństwem niedaleko rwącej rzeki. Wtem usłyszałem krzyk mojej mamy. Pobiegłem tam a za mną moje rodzeństwo. Na miejscu zobaczyłem moją mamę płaczącą nad moim ojcem. Był cały w krwi.
PŁ: Mamo, co się stało?
BK: Wasz ojciec nie żyje..
PŁ: Ale jak to? To niemożliwe..
<Brzozowy Kwiecie, lub ci co ze mną byli?>

Od Brzozowego Kwiatu C.D Lwi Pazur

- Lwi Pazurze! Trzymaj się! Już pędzę!
Wskoczyłam do wody. Na dnie leżał Lwi Pazur. Złapałam go i wyciągnęłam.



Położyłam go na brzegu. Był cały zakrwawiony...Nie oddychał...
- Mój kochany...NIE!!!


- NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

<Ktoś?>

Od Lwiego Pazura C.D Brzozowy Kwiat

Wskoczyłem za Brzozowym Kwiatem. Byłem już blisko niej gdy nagle zobaczyłem wodospad. Ze wszystkich sił płynąłem do Brzozowego Kwiatu. Parę metrów przed końcem. Złapałem ją i zacząłem płynąc w przeciwną stronę prądu. Było to strasznie trudne, ponieważ prąd był silniejszy ode mnie. Ale jakimś cudem udało mi się dopłynąć do brzegu. Pomogłem Brzozowemu Kwiatu wyjść. Ale gdy sam wychodziłam, potężna gałąź uderzyła we mnie i razem z nią płynąłem teraz wzdłuż rzeki. Wiedziałem, ze to już mój koniec...
LP: Żegnaj Brzozowy Kwiecie, zaopiekuj się naszymi kociakami...
Gdy tylko to powiedziałem, czułem jak spadam w dół. Po paru sekundach wpadłem w wodę z nie wyobrażalną siłą i rąbnąłem o ostre na dnie skały. Na dodatek gałąź która wcześniej mnie dociągnęła od brzegu, rąbnęła we mnie i mnie przygniotła. nie mogłem się wydostać. Brakowało mi już tlenu. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem będąc jeszcze na ziemi była rzeka krwi. Potem już tylko ciemność.
<Brzozowy Kwiecie?>

Od Brzozowego Kwiatu

Odeszłam od ciała Śnieżnego Pazura. Natknęłam się na mojego ukochanego.
- Och witaj najdroższy ukochany mój.
- Cześć skarbie.
- Nie skarbuj mnie tu.
- Co tam?
- Śnieżny Pazur nie żyje...
- ...
- No niestety...
Nie zauważyłam że stoję nad rwącą rzeką. Ziemia nad moimi łapkami się zawaliła. Porwał mnie prąd.
- BRZOZOWY KWIECIE!
Lwi Pazur skoczył za mną do wody.


- LWI PAZURZE! RATUJ!!!!!

<LP?>

Od Popielatej Łapy C.D Burzowe Gardło

PŁ: A czy ja wiem, lepiej sam to oceń.
Widziałem jak Burzowe Gardło był jakby taki nie obecny może był na haju? Może za dużo kocimiętki? Super moim mistrzem będzie ćpun!
PŁ: Czyżbyś ty coś brał? Bo jesteś taki jakiś dziwny XD
<Burzowe Gardło?> ( Ta opka powstała dzięki opowiedzeniu mi o tobie przez Spotty XD Tylko bez obrazy xD)

Od Miodowej Mordki C.D Pręgowaty Pazur

MM: Ale co ci się stało? Wyglądasz inaczej, co się stało? Nie było cię parę minutek a ty wracasz inny. I jeszcze powiedz, ze zmieniłeś imię...
PP: Tak, na Pręgowaty Pazur.
MM: No jeszcze lepiej. Nie dość że ty zmieniasz wygląd i imię to pewnie zaraz zobaczymy wróżkę albo i lepiej różowego jednorożca. (xD)
<Pręgowaty Pazurze>

Żegnamy....

Pożegnajmy Śnieżnego Pazura...był wiernym wojownikiem...szlachetnym, bohaterskim...był także wspaniałym ojcem...partnerem...przyjacielem...dziś powitamy go w Gwiezdnym Klanie...


Od Brzozowego Kwiatu C.D Śnieżny Pazur

To nie mogła być prawda...On nie mógł odejść.
- Kwarcowy Ogonie, pomóż!
Wiedziałam że kocur zna się na medycynie. Przyłożył ucho do klatki piersiowej kocura. Po chwili zasmucony powiedział:
- On odszedł...
Wilcza Łapa się załamał:


Widziałam że próbował powstrzymać łzy ale...nie potrafił...


 - NIE! TATO!!!! NIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ale jeszcze bardziej załamała się Mglista Chmura.


- TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA!!!
Było mi jej straszliwie żal...



Kwarcowy Ogon się odezwał:
- Mglista Chmuro, Wilcza Łapo, Świetlista Łapo...przykro mi...
Podeszłam do niego:
- Tobie jest przykro? Nic nie zrobiłeś nawet żeby go ratować ty Mysi Móżdżku!
- On już wtedy nie żył!
- Bzdura!

 
 
Foch xD

- I ty chcesz być medykiem...Jak nawet nie potrafisz kota uratować!
- On już nie żył! Miałem ratować martwego kota?!
Wtrącił się Niebieski Pazur:
- Zachowujecie się jak kociaki! Uspokójcie się! Tu się zmarłego opłakuje!
- Cii...
- Nie! Rozma...
- CIII!
Ucichli.
- Patrzcie. - Szepnęłam i pokazałam łapą na niebo. Były tam duchy Lamparciej Gwiazdy i Kasztanowej Burzy...


 Duch Lamparciej Gwiazdy podszedł do ciała Śnieżnego Pazura. Zetknęli się nosami. Na niebie pojawił się jego duch.
- Żegnajcie...
Spojrzał ostatni raz na swoją rodzinę...


 Wtedy zniknął...

<Wilcza Łapa? Świetlista Łapa? Ktoś inny? xD>