- Wspaniale! Wystarczyła druga próba! Ale pamiętaj ,że musisz być
cierpliwa. - nagle coś zaszeleściło w krzakach. - Zaczekaj tu. -
podeszłam bliżej. Z krzaków wyskoczył kot.
- TY!
- Kto? Ja?
- TAK! POZNAJĘ CIĘ! TO TY SPOWODOWAŁEŚ ,ŻE MOJEJ SIOSTRY TU NIE MA!
- Heh. Dla mnie to była przyjemność.
- Ty i Klan Zimy....
- Nie jestem z klanu zimy. Jestem z innego klanu. Ale to nie jest potrzebne dla twojej wiadomości.
- Może nie ,ale jesteś jak Scourge.
- Dziękuje za komplement.
- Wiesz że komplementom się nie wierzy? Odejdź!
- Nie. Najpierw wykonam to co mi kazano.
- Nie myśl o tym.
- Na pewno?
- CICHO BĄDŹ! UCIEKAJ! JEŚLI NIE TO ZOBACZYSZ JAK TO BYŁO W SYTUACJI MOJEJ SIOSTRY!
- To ty to zobaczysz! - on skoczył na mnie.
Ale
byłam sprytniejsza i odskoczyłam. Teraz był mój ruch ,więc zrobiłam to
samo tylko tyłem. Drapnęłam go w plecy. Kiedy stanęłam na ziemi machnął
pazurami mi przed oczami. Uchyliłam się i zadrapał mi ucho. Zaczęła mi z
niego lecieć krew. znów skoczyłam i wgryzłam się w kark. Nie było to
skuteczne ,bo zaraz mnie zrzucił. Zanim wstałam rzucił się na mnie i tym
razem on się mi wgryzł. Na szczęście nie głęboko. Upadłam. On mnie
puścił. zaczęłam powoli wstawać.
- I co? Zadowolona? teraz to ty poznajesz ten ból.
- Tak. Lecz i tak ty go poznasz. - ledwo stanęłam na nogi. Znów skoczył.
Wyciągnęłam łapę. Zadrapałam go lekko ,ale skutecznie na brzuchu. Upadł. Uśmiechnęłam się.
-
Żegnam. Uciekaj. - on wstał i zaczął odchodzić. Patrzyłam na to. Kiedy
nie było go już widać obróciłam się w stronę Gepardziej Łapy. Patrzyła
na to wszystko. Wtem z krzaków wyskoczył ten sam kot i ugryzł w szyję.
Trzymał mnie ,a ja nie miałam siły. Spojrzałam na Gepardzią Łapę. Nie
wiem czemu miałam oczy pełne nadziei w niej na ratunek
- Uciekaj lub ratuj... - szepnęłam. Ona patrzyła na mnie ,a ja na nią.
<Gepardzia Łapo? Mam nadzieję ,że mnie nie zabijesz :P Cała nadzieja w tobie>