sobota, 28 lutego 2015

Od Wilczego C.D Sójcza

Otworzyłem jedno oko patrząc na nią.
- Wstaję, jeśli ty też. – i tak zrobiłem.
Nie wiem, gdzie chciała iść. Miałem nadzieję, że nie daleko, bo byłem dosyć zmęczony.

Sójcza? Brak weny...

Od Sójczej C.D Wilczy


 Po jakimś czasie spania, wstałam i szturchnęłam go łapą.
- Wstajesz czy śpisz?

<Wilczy? xD Nie ma jak dwu zdaniowe opo xD>

czwartek, 26 lutego 2015

Od Wilczego C.D Sójcza

- Odpoczywam. - powiedziałem wylegując się na trawie.
Chwilę stała i na mnie patrzyła, ale za chwilę położyła się obok. Uśmiechnąłem się. Zaczęliśmy oglądać chmury. Jedna przypominała gwiazdę, inna psa...
Potem zrobiło się ciemno. Położyliśmy się obok siebie na skale i zasnęliśmy.

Sójcza?

środa, 25 lutego 2015

Od Sójczej C.D Wilczy

- Trzeba walczyć!
W tym momencie wyskoczył Szare Futro:
- Nie! Wstrzymać się!
Skoczył jednemu psu na łeb aby zaczął go gonić. Potem wskoczył drugiemu na grzbiet, a ten który go gonił, walnął łbem w drugiego. Po chwili psy walczyły same ze sobą.
- No i mamy je z bańki.
- Dziękujemy ci Szare Futro!
- No problem. Wracamy do obozu.

****

Po męczącym treningu, poszłam do Wilczej Łapy.
- Heja! Co porabiasz?

<Wilczy? :3 Znów objaw brakus venisławós .-.>

Od Wilczego C.D Sójcza

Wyciągnąłem ją z powrotem na ziemię.
- Nie wiem, ale najlepiej nie polujmy. – zaśmialiśmy się.
Wstaliśmy z ziemi. Dzień był wyjątkowo długi, nawet się nie robiło ciemno. Poszliśmy wgłąb lasu. PO chwili usłyszeliśmy szczekanie psów. Natychmiastowo się zatrzymaliśmy. Popatrzyliśmy na siebie przestraszeni.
- To psy! Poznaliśmy się podczas ich ataku. – powiedziała Sójcza.
- Wróciły po zemstę!
Jednak było już za późno na ucieczkę. Otoczyło nas stado wściekłych psów.

Sójcza?

wtorek, 24 lutego 2015

niedziela, 22 lutego 2015

Od Wilczego C.D Sójcza

Popatrzyłem jej prosto w oczy.
- Nie wiem. – zaśmiałem się. Popatrzyłem w bok. Siedział tam sporej wielkości zając. Był od nas na tyle daleko, że nas nie widział, ale my go tak. – Zaraz, wiem!
Wyczołgałem się spod Sójczej i zaczaiłem na ofiarę. Zaczęła się gonitwa. Sójcza Łapa biegła tuż obok mnie, a czasami nawet przede mną! Pędziliśmy bardzo szybko. Przed nami znalazła się spora przepaść, wyglądało to niebezpiecznie.
W jednej chwili zając skręcił, a nieszczęsna Sójcza Łapa biegnąca przede mną nie zdążyła wyhamować i spadła w przepaść. Ja na całe szczęście w ostatniej chwili złapałem ją za skórę na karku.

< Sójcza? :D Miałam dać Crowfeather’a i Leafpool, ale się powstrzymałam. Chciałam też napisać, że złapał za łapę, ale to nie pasuje do zwierząt, więc zrobiłam bardziej w stylu ,,Off-White’’. ^^ >

Od Sójczej C.D Wilczy

Po kilku minutach walki wyszłam na brzeg.
- No chodź, wyłaź.

http://fc02.deviantart.net/fs71/f/2013/237/8/b/minnowpaw_and_tigerpaw_by_riverspirit456-d6joe1w.jpg 

Wylazł na brzeg i skoczył na mnie. Turlaliśmy się przez chwilę aż w końcu leżał pode mną.

Goldenblaze and Ashpelt by RiverSpirit456

- No to co teraz robimy co?

<Wilczy? Mam objawy brakus venisławós - popularnej choroby xD>

sobota, 21 lutego 2015

Od Wilczego C.D Sójcza

- No nie wiem... Może na razie dajmy sobie z tym spokój. Tylko zmyjmy z siebie te plamy krwi, bo nas zaczną o morderstwo oskarżać. - powiedziałem.
Więc weszliśmy do rzeki i zmyliśmy ślady walki.
Dla zabawy chlapnąłem Sójczą wodą.
Rozpoczęła się walka na wodę.

Sójcza? Sory że tak późno. I wybacz za błędy, to moje pierwsze opo na komórce. :D

poniedziałek, 16 lutego 2015

Od Popielatego Ucha C.D Karmelowooka

Patrząc na Grzmiącą Ścieżkę, przed oczami miałam jeden obraz...

Snowfur's Death by CascadingSerenity 

- OKOPCONE SERCE NIE!
- Co się stało?!
- To...na tej ścieżce...Okopcone Serce...mój partner...i ojciec moich kociąt...umarł...Zabierz mnie stąd!
Wtuliłam się w jej futro.

<Karmelowooka??>

Od Karmelowookiej

Wstałam i przeciągnąłam się. Jak dobrze, że znalazłam tą jaskinie. Tak tu cicho i ciepło. Popatrzyłam sennymi oczami przed siebie. Wszystko było ok, ale... czekaj... Co tu robiły te schody?


http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/225260_wodospad_jaskinia_schody.jpg


Przecież wcześniej ich nie było.
Czy one są tu naprawdę, czy ja śnie? - Zapytałam i uszczypnęłam się. - Auć - krzyknęłam, bo zabolało.
A jednak to nie sen. Ostrożnie podeszłam do schodów jakby za chwile miało się coś stać. Weszłam na pierwszy stopień i popatrzyłam w dół. Nikogo. Na szczęście oprócz tych tajemniczych schodów nic się nie zmieniło. Szłam więc dalej. Szłam i szłam.
- Czy te schody się kiedyś skończą? - Zapytałam.
W tej, że chwili jakby na życzenie zobaczyłam koniec. Szybko tam pobiegłam. Na miejscu nie mogłam nadziwić się widokiem jaki tam był.
- Wow! - powiedziałam. - Ale tu pięknie.



http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/228158_gory_laka_tecza.jpg


Stałam tak chwilę, a potem rzuciłam się do przodu. Biegłam i biegłam miaucząc radośnie. Nagle spostrzegłam to;


http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/228793_krowy_laka_wioska.jpg

- Nie no. Ja chyba śnie - mówiłam.
Niedaleko zobaczyłam zająca.
- Na początek to wystarczy - powiedziałam i rzuciłam się na królika, który nie świadomy nie zdążył nawet uciec. Zmęczona położyłam się i zabrałam za jedzenie swojej zdobyczy. Niestety szybko musiałam to przerwać, bo wyczuwałam czyjąś obecność. Odwróciłam się i ujrzałam taką kotkę;


https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivXmSEfxEHUV62NXL2TToLqiqvniEqW3l6QjLrc_0t0iKHF5jJnBPCv2uISY8uO-GPrfSyuUtvg1HKJQXlONY01kfy36vn_SMOIReT_7PvvJYO3leFG2iMtsyw-USAb8xHQoQjE1Pde2Lo/s1600/Popielate+Ucho.png


- Jak się nazywasz? - Zapytałam.
- Popielate Ucho - odpowiedziała. - A ty?
- Karmelowooka - odparłam.
- Szukasz klanu? - Zapytała.
- Nie. Wole sobie sama tak podróżować i żyć - rzekłam.
- Acha - kotka posmutniała. - A może jednak dołączysz do Klanu Światła?
- Mogę - odpowiedziałam, aby poprawić jej humor.
- To świetnie. Chodź zapoznać Cię z innymi - mówiła.
- Nie. Najpierw coś ci pokaże. Ale nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Obiecasz? - Zapytałam.
Popielate Ucho przytaknęła.
- To chodź - powiedziałam i po chwili obie pobiegłyśmy.
Po drodze dużo rozmawiałyśmy. Czułam, że mogę jej zaufać.
- Już jesteśmy. I jak się podoba? - Zapytałam.


http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/229478_droga_pole_drzewo_niebo.jpg

( Popielate Ucho?)

Nowa!

Karmelowooka :3
Kocham ten głos <3
Fani Krainy Lodu, łączmy się! xD
Wracając - Wojowniczka, wkrótce matka, Karmelowooka :3

sobota, 14 lutego 2015

Od Sójczej C.D Wilczy

- Dobra. Ruszajmy. ALE WAIT! Te dwie to były włóczęgi, nie należały do Klanu.
- Ty, masz racje.
- No pewnie że mam racje. No to co rb?

<Wiilczy? xD>

Od Wilczego C.D Sójcza

Stałem tak i patrzyłem. Nie wiedziałem, co robić.
- Sójcza, ale... Teraz na pewno przyjdzie ich więcej! Zaatakują klan!
Popatrzyła na mnie lekko zakłopotana, po czym rzekła:
- Nie możemy na to pozwolić.
Westchnąłem. Popatrzyłem na drzewo, z którego zeskoczyła wroga kotka. Wspiąłem się na nie, a Sójcza Łapa nie wiedząc, o co biega, weszła tam za mną.
- Patrz – powiedziałem – tutaj są jej ślady. Jak za nimi pójdziemy, dotrzemy do obozu tamtych kotów. Będziemy mogli donieść o tym Znikającej Gwieździe.

Sójcza?

piątek, 13 lutego 2015

Od Sójczej C.D Wilczy

Kocica zamachnęła się na Wilczą Łapę. Jednak zareagowałam. Chwyciłam jej uniesioną łapę w zęby.
- Spróbuj tylko to zagram ci na głowię jak na waltorni!
Przycisnęła mnie do ziemi i trzymała pazury przy gardle.
- Ja mam wszystko czego chcę!

 

- MAM CIĘ DOŚĆ!
Zrzuciłam ją z siebie i zaczęła się walka.


 Po jakimś czasie była bardzo mocno ranna.
- To twój koniec!

Blood-Stained Ashes by CascadingSerenity 

Jej ciało wrzuciłam do rzeki.
- Warto było ze mną zadzierać?
Wilczy stał jak sparaliżowany.

Wilczyyy?

Od Wilczego C.D Sójcza

Poczochrałem ją po głowie.
- Ja ci nie daruję. – Podskoczyliśmy ze strachu. Nad nami, na drzewie siedziała kotka, wściekła.
Popatrzyłem na nią ze zdziwieniem. Przypominała mi tamtą... Zabitą... O nie.
- Zabiłeś moją siostrę!
Zeskoczyła prosto przed nas. Jej szczupła budowa ciała pozwalała jej na wyjątkowo zwinne ruchy. W powietrzu zrobiła salto. Zasyczała.
- T-to.. To był wypadek! – Powiedziałem.
- Taa, jasne! I ja mam ci uwierzyć?! Jakimś mordercom, którzy zabili moją siostrę!
Milczeliśmy chwilę.
- Tak, żebyście wiedzieli, jestem Futura. I tak macie się do mnie zwracać, kiedy będziecie błagać o litość!

<Sójcza?>

Od Sójczej C.D Wilczy

- Nie chcę siać paniki, ale na bank.
- Ooooo...umrę...
- Ze mną? No coś ty! Jestem przypominam ci pół-krwi. Jestem hybrydą Klanu Światła i Klanu Kamienia!  Taa jest się cym chwalić...
- Hehee...
Wtedy nadbiegła matka Wilczej Łapy.
- Udawaj że mnie nie ma!
Schował się za mną. Jego mama była wściekła:
- Wilcza Łapo, wracamy do domu!
Wtedy wkroczyłam ja:
- Ale, Mglista Chmuro to był wypadek! On jej nie zabił! Ona sama się zabiła! Zapomniała że trzyma ten kij i się nadziała! On uratował mi życie!
Wtrącił się Wilcza Łapa:
- Słuszna uwaga!
- Cicho! Proszę mu darować te kare.
- No dobrze.
- Dziękuje ci Mglista Chmura. Wilczy, jesteś wolny. - Warto wspomnieć że jego matki już nie było.
- Życie mi uratowałaś.
- Oooooj tam!

<Wilczy?>

Od Wilczego C.D Sójcza

- Sójcza... P-pomóż mi... – Więc pomogła mi zdjąć tajemniczą kotkę z brzucha. To było okropne! Byłem cały we krwi, także mojej...
Westchnąłem. Popatrzyłem na Sójczą Łapę.
- Chodźmy. – Powiedziała cicho.
Poszliśmy. Już zaraz byliśmy w obozie. Straszne były te zdziwione spojrzenia wszystkich kotów dookoła. Najbardziej zdziwiona była jednak moja rodzina. Nie mogłem wychodzić z nory przez cały następny dzień, a nawet dłużej! Mieli mi przynosić jedzenie i picie... Ale ja tak nie chciałem. Już pierwszej nocy się wymknąłem.
Tym razem nie do Sójczej Łapy. Chciałem być sam. Noc spędziłem spacerując, polując i ślizgając się po jeziorze. Potem byłem na treningu. Dopiero po tym poszedłem do Sójczej. Usiedliśmy obok siebie.
Popatrzyliśmy w niebo. Był ładny dzień. Jednak pozostawaliśmy w ponurych humorach. Dalej czułem się okropnie po zabiciu tamtej kotki.
- Sójcza Łapo?
- Tak?
- Czy... Myślisz, że tamtych kotów, takich jak ta, którą zabiłem, jest więcej?

Sójcza? xD

Od Brzozowego Kwiatu C.D Księżycowa Kita

Na naszych terenach ujrzałam nieznajomą...miała obrożę z kolcami, cuchnęła trochę naszym Klanem, trochę Krwią. Bez wahania skoczyłam na nią, przeturlałam i przycisnęłam do ziemi. Pazury trzymałam przy jej szyi.
- Ej ej ej!
- CZEGO!?
- Ja jestem od was!
- Że what?
- No...Z Klanu Światła.
- Przywódczyni?
- Zanikająca Gwiazda.
- Zastępca?
- Niebieski Pazur.
- Dobra.
Puściłam ją.
- Brzozowy Kwiat jestem.

<Kita?>

Od Kity C.D Pazur

- Pazur?! Żyjesz?
- Eh...?
- Pazur wstawaj!
- Ouć! Moje oko!
- Gia drapnęła Cię w oko, przenieśliśmy cię do twojego leża.
- Nie widzę na moje lewe oko.
- Przykro mi, upolować Ci coś?
- Nie trzeba.
- Zaraz wracam ze zwierzyną w pysku!
-----Na terenie dzikiego irysa-----
Chop, i królik w pysku
- A teraz tylko zanieść go Pazurowi
--- U Pazura ---
- Dzięki wielkie, może się prześpię.
- Ok, na razie.
--- Na Wschodniej Łące ---
- Ach jaki piękny zachód słońca... Chciałabym mieć partnera...
Nagle z drzewa wyskoczył...

>Ktoś??<
Nie podrywaj mi tu Pazura, Kita xD On ma partnerkę i kocięta w drodze xD
~Powiedziała Gogo (Spocia xD)

Od Sójczej C.D Wilczy

Otrząsnęłam się i wtedy zobaczyłam...

 

- W...W...Wilcza Łapa...?
- Ja...Jaaa...to był wypadek...
- Zdarza się...nie jestem na ciebie zła...

<Wilczy? Szok? xD>

700 POSTÓÓÓÓW!!!

700 postów...
700 postów...
KTOŚ JESZCZE NIE ZROZUMIAŁ!?
Rendered ImageTO JEST ŚWIĘTO NARODOWE! DZIĘKUJE WAM KOCHANI! <3 

Od Wilczego C.D Sójcza

Bez wahania wziąłem Sójczą Łapę na plecy i zacząłem dalej iść. Droga ciągnęła się wręcz w nieskończoność. Zauważyłem w oddali obóz klanu. Byłem przeszczęśliwy. Już miałem zawołać siostrę, by o wszystkim jej opowiedzieć, ale ktoś złapał mnie za pysk i pociągnął do tyłu. Przy tym Sójcza upadła na ziemię. Chciałem się wydostać, ale ten ktoś był bardzo silny. To był ten kot, przed którym uciekaliśmy! To była... KOTKA?!
- Jeszcze z wami nie skończyłam! – Syknęła.
Ja jednak nie chciałem dać za wygraną i ugryzłem ją w łapę od spodu. Jęknęła puszczając mnie natychmiast. Obróciłem się do niej przodem, zasłaniając przy okazji Sójczą.
- Czego od nas chcesz? – Zapytałem specjalnie pokazując zdenerwowanie.
- Myślisz, młody, że pozwolę, żebyście sobie tak spacerowali po MOICH TERENACH?!
- To nie twoje tereny, tylko Klanu Kamienia!
- Oni nie wiedzą, że tam mieszkam! A teraz, muszę was zabić, bo jeszcze wy, niemądrzy wszystko im powiecie! – Mówiąc to rzuciła się na mnie, al zrobiłem unik, złapałem ją zębami za ucho i pociągnąłem. Chciałem ją tylko zdenerwować i zdezorientować, a tu proszę – pozbawiłem ją ucha! Byłem z siebie bardzo zadowolony.
Stanęła zdumiona patrząc, jak krew kropla p kropli kapie z jej głowy.
- T-ty... – Powiedziała cicho.
Stanąłem prosto. Nagle wrzasnęła:
- ZAPŁACISZ ZA TO!!!
Byłem wystraszony, kiedy tak nagle na mnie skoczyła. Odepchnąłem ją. Wziąłem pierwszy ostry patyk i wycelowałem w nią, w celu odstraszenia. Syknęła i skoczyła raz kolejny. Jednak zapomniała o patyku, który trzymam... Nadziała się na niego, a on przebił jej serce! Jej ciało, z szeroko otwartymi oczami wisiało nade mną. Jej krew kapała na mój pysk. Miałem ochotę zacząć tak wrzeszczeć, że drzewa w lesie by popękały...

Sójcza Łapo? Jak zareagujesz na widok tego?

Od Niebieskiego Pazura C.D Księżycowa Kita

- Gia ty zdradziecka żmijo!
Bez wahania skoczyłem jej na grzbiet, wbiłem pazury w kark i przycisnąłem do ziemi.
- Jak śmiesz wchodzić do naszego obozu!?
- Ponoć moja siostrunia zeszła z tego świata...
- A skąd to wiesz?!
- Nie interesuj się niebieska kupa futra!
- Ż..ty...Księżycowa Kita, obudź wszystkich, JUŻ!
Odbiegła do legowiska przywódczyni, ale wtem Gia wydała rozkaz:
- Sushi, łap ją!
Wyskoczyła kocica z zieloną obrożą w paski. Kiedy się odwróciła w moją stronę, zobaczyłem, że jedną połowę ciała ma białą, a drugą czarną. Kotka skoczyła Księżycowej Kicie na grzbiet i przygniotła do ziemi.
- Nie!
Puściłem Gię i zrzuciłem Sushi z grzbietu Kity.
- MIAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUUUU!
Zamiauczałem najgłośniej jak mogłem, aby wszystkich obudzić. Gia zrobiła to samo. Zaczęła się zażarta walka. Nie...to nie była zwykła walka - to była wojna.
- Zanikająca Gwiazdo! To nie jest zwykłe naruszenie terytorium! To jest wojna!
- A więc dajmy z siebie wszystko!
- TAJES!

---PO GODZINACH WALKI---

Wykończony padłem na ziemie. Nic nie widziałem, nic nie słyszałem...straciłem przytomność.

<Kita?>

Od Księżycowej Kity C.D Szare Futro

- Ok, chodź Kito.
---Na terenie dzikiego irysa---

- Widzisz tam tego królika?
Nagle nie było królika, a Niebieski Pazur miał w zębach jego martwe ciało. Opadła mi szczęka
- E... Ale.... Szybki jesteś!
Niebieski Pazur się uśmiechnął

---Kilka minut OMNOMANIANIA xD ---

- Co teraz chcesz robić?
- Nie wiem, trochę bym się zdrzemnęła...

---Po 6 godzinach naszego spania---

- Mrrrrrr..... Ale milutko się tak wyspać.
- Nom.
- A to kto?
Podeszła do nas jedna kotka, to była Gia

<NP? Ktoś?>

Od Szarego Futra C.D Księżycowa Kita

- Sorry, muszę jeszcze dziś z młodziakami potrenować. Do zobaczenia.
I odszedłem w swoją stronę.

<Księżycowa Kita? Niebieski Pazur?>

Od Księżycowej Kity C.D Szare Futro

- Z chęcią.
- Więc witaj. Jestem Niebieski Pazur
- Hej.
- Oprowadzić Cię?
Wtedy wtrącił się Szare Futro:
- A ja to co, niewidzialny?
- Możesz z nami iść jeżeli chcesz...
- No dobra...
- Gdzie chcesz najpierw pójść?
- W sumie, głodna jestem.
- Może Las Dzikiego Irysa?
- Z miłą chęcią
- Idziesz z nami Szare Futro?
<SF?>

Od Szarego Futra C.D Księżycowa Kita

- Jesteś z Klanu Krwi? - Spojrzałem na jej obrożę. Były na niej kolce, jak u wszystkich z Krwi. - Chociaż...raczej nie. Nie cuchniesz jak Krew. Bardziej jak dwunogi.
- Aaa ty jesteś...?
- Światło.
- He?
- Klan Światła.
- A mogę dołączyć?
- Rozpieszczona zabawka dwunogów w Klanie? No chyba nie.
Wtedy z drzewa zeskoczył Niebieski Pazur.
- A ja to co, Szare Futro? Byłem pieszczoszkiem dwunogów. Tak samo jak np. Ramzes czy twoja znajoma, Ciche Serce. A teraz jestem zastępcą.
- Wybacz Niebieski Pazurze.
- Dobrze. Księżycowa Kito, czy zechciałabyś dołączyć do Klanu?

<KK?>

Od Księżycowej Kity

Od Księżycowej Kity
Kiedy uciekłam od dwunogów, zobaczyłam przepiękne miejsce. (To była tęczowa łąka, ale jeszcze o tym nie wiedziałam). Byłam tak zajęta oglądaniem kwiatów że nie zauważyłam kota na którego wpadłam.
- Auć! O, przepraszam nie widziałam cię.
- Coś za jedna?
- Jestem tu nowa, mam na imię Księżycowa Kita.
- A więc witaj, jestem Szare Futro.

<Szare Futro?>

Od Sójczej C.D Wilczy

Poczułam pod sobą coś mokrego...to była woda. Stanęłam, otrzepałam się i wylizałam grzywkę. Obok mnie leżał Wilczy.
- Wilcza Łapa wariacie, wstawaj.
Szturchnęłam go łapą. Wtedy wstał.
- Ekhe! Ekhe!
- Sójcza, wszystko w porządku?
- W naj..Ekhe..! W najlepszym...
- Wracajmy już do obozu.
- Tak...Ekhe!
Oparłam się o niego i zaczęliśmy iść do obozu. Ale w połowie drogi straciłam przytomność, nie wiadomo czemu.

<Wiiilczyyy? Brakus wenisławós .-.>

Od Wilczego C.D Sójcza

- Przecież widzę, że coś się stało. – Powiedziałem.
Chciałem dowiedzieć się, o co chodzi.
- Naprawdę nieważne...
Usiadłem obok. Otuliłem ją ogonem. Sam, nie wiem czemu, poczułem smutek. Westchnąłem. Popatrzyłem w przód. Stał tam jakiś kot, w oddali, ale na nas patrzył. Widziałem tylko sylwetkę. Kot zaczął do nas biec, raczej nie miał dobrych zamiarów.
- Sójcza, uciekaj!
Krzyknąłem lekko ją popychając, żeby biegła szybciej. Ruszyłem natychmiast za nią. Kot siedział nam na ogonie. Nie dosłownie, oczywiście. Był szary w brązowe pasy. Jego oczy były ciemnozielone.
Uciekaliśmy chwilę, aż trafiliśmy w ‘’ślepy zaułek’’. Skały, na nasze nieszczęście, ułożyły się tak, że nie mogliśmy przebiec. Kot był bardzo blisko i skoczył atakując nas. Zasłoniłem sobą Sójczą Łapę, a kot trafił pazurami we mnie. Trafił mnie w pysk, a krew rozprysnęła na boki. Już miał zaatakować Sójczą, ale chwyciłem go zębami za ogon i odciągnąłem.
- Wilczy! Można wspiąć się na górę! – Krzyknęła i zaczęła się wspinać.
Zaczął padać deszcz. Wywróciłem kota, szybko wstałem i zacząłem wspinać się na wysokie góry za Sójczą Łapą. Zaraz jednak on złapał mnie zębami za tylną łapę. Szybko, żeby nie spaść, kopnąłem go w głowę. Spadł kawałek, ale chwycił się skały w locie i znów nas gonił. Z mojego pyska kapała krew, ale nie zwracałem na to uwagi. Wspięliśmy się na górę. Przed nami była przepaść, taka jak ta, na którą przed chwilą się wspinaliśmy. Było do niej kilka metrów. Kot wspiął się za nami.
- Chodź, musimy skoczyć! – Krzyknąłem, przecierając łapą pysk z krwi wymieszanej z deszczem.
- Na mózg ci padło?!
Wziąłem ją za łapę.
- Wystarczy, że uwierzysz w siebie.
Nie odezwała się. Zaczęliśmy biec, po czym skoczyliśmy. Nie pamiętam, co było dalej, zapamiętałem tylko ten moment, kiedy wpadliśmy do wody. Obudziłem się będąc już na brzegu. Nie padało już. Promienie słońca chwilowo mnie oślepiły.

< Sójcza? >

Od Sójczej C.D Wilczy

Ślizgaliśmy się, ale wtedy coś sobie przypomniałam...uśmiech zniknął mi z pyska. Poszłam na terytorium Klanu Kamienia. Tam, gdzie umarła moja matka...no tak, dziś rocznica...jej śmierci...usiadłam w miejscu gdzie została pochowana. Poczułam w oczach srebrne łzy. I jakieś dziwne uczucie...

 

Głupia nie widziałam że za mną stoi duch mojej matki...po godzinie siedzenia tam, odeszłam.  Podbiegł do mnie Wilczy.
- Gdzie byłaś, i czemu jesteś taka smutna?
- Nieważne.

<Wilczy? Weeenyyy braaak>

Nooowa Kotka!

Udało mi się zwabić Księżycową Kitę. Bardzo mi się podoba jej wygląd (olać obroże xD) głos też ma fajowy :3

Księżycowa Kita!
Wyświetlanie Bez tytułu.png

czwartek, 12 lutego 2015

Od Wilczego C.D Sójcza

Otworzyłem oczy.
Wtedy zauważyłem ten widok! To było lodowisko! Naprawdę!
Z uśmiechem pobiegliśmy tam. Zaczęliśmy się ślizgać.
Inne koty też się tam bawiły.
Tego dnia wszyscy mieli dobre humory.

Sójcza? Brak weny znów

środa, 11 lutego 2015

Od Sójczej C.D Wilczy

Polizałam go za uchem.
- To co rb?
- Patrol?
- Ogi.

--NA PATROLU--

- Czysto nie?
- Na razie tak. Ej jestem hardcorem!
- Hm?
- Wsadzę łapy do zimnej wody i będę je tam trzymać 5 minut.
- Woda jest lodowata.
- No wiem.
Wsadziłam łapki do wody.
- Mó-Mówiłam ci że mo-mogę to zrobić!
- Taaaa, faktycznie mnie zaskoczyłaś.

 


--RANKIEM W OBOZIE--

Nadal pamiętam ten dzień, kiedy w obozie było lodowisko. Wczoraj padało a dziś było okropnie zimno i zrobiło się lodowisko.

 

Obudziłam Wilczą Łapę.
- Wilcza Łapa zobacz!

<Wilczy?>

Od Wilczego C.D Sójcza

WŁ: Aaa, na pewno jej to nie przeszkodzi!
Nie przejmowałem się tym. Resztę dnia też spędziliśmy razem. Dopiero, kiedy zaszło słońce się rozeszliśmy. Kiedy wróciłem do nory zastałem zdenerwowaną siostrę i mamę. Była na mnie wściekła. Trudno. Zasnąłem w dobrym humorze.
Następnego ranka trochę porozmawiałem z rodziną i poszedłem na trening. Tam znów spotkałem Sójczą Łapę. Uśmiechnęliśmy się do siebie lekko.
Trenowaliśmy.
Po treningu wróciłem do nory coś zjeść, potem poszedłem do Sójczej Łapy.
SŁ: Hej!
WŁ: Cześć!

Sójcza?

Od Sójczej C.D Wilczy

- Trudno nas nazwać parą. Jesteśmy jeszcze trochę za młodzi...można nas nazwać chłopakiem i dziewczyną.
I wtedy usłyszałam swojego idiotycznego braciszka:
- SIOSTRA MA CHŁOPAKA! HAHAHA!
Zaszarżowałam na niego i dałam mu w łeb.
- Stul pysk!
Wróciłam do Wilczej Łapy.
- Ja mogę robić co chcę, w końcu...jestem sierotą...ale nie wiem co na to twoja mama.

<Wilczy? Ja też brak weny mam spoko .-.>

Od Wilczego C.D Sójcza

Po pocałunku stanęliśmy na przeciwko siebie.
WŁ: Czyli... Że...
Mamrotałem.
WŁ: Jesteśmy teraz parą?
Nie wiedziałem tego. Byłem ciekawy i bardzo zaskoczony.

Sójcza? Ale brak weny :O

Od Sójczej C.D Wilczy

- Ehehehehe...aa...kocham porę nagich drzew...tak samo jak ciebie...OOOM! - Zatkałam se pysk łapami. - Dobra koniec mam tego ukrywania...kocham cię.






<Wilczy? To było do przewidzenia .-.>

Od Wilczego C.D Sójcza

Otrzepałem się ze śniegu. Lekko trząsłem się z zimna. Wtedy przypomniałem sobie o mamie i siostrze... Na pewno się martwią! Trudno... Teraz przecież nie wyjdę na ten śnieg. Chwilę tak siedzieliśmy w ciszy.
WŁ: Jak myślisz, kiedy będzie można wyjść?
Zapytałem.
SŁ: Nie wiem. Chyba niedługo.
Faktycznie, bardzo długo to nie trwało. Nie było jeszcze nocy, a już mogliśmy wyjść! Więc przeszliśmy się na polowanie. Upolowaliśmy po zającu i zjedliśmy. Po tym zaczęliśmy bawić się w śniegu.

Sójcza? :D

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

Nie zauważyłam kiedy zasnęliśmy...rankiem bardzo ciężko szło nam się do obozu. Rozpadało się na dobre...

 

Po godzinach wędrówki, opadłam z sił i padłam na ziemię.
- Sójcza Łapo! Nie poddawaj się! Nie można stać w taką zawieje! Dasz radę!
Ledwo udało mi się wstać. Szliśmy dalej. 
- Już blisko! Widzę wejście do obozu!
Wpadliśmy do obozu. Dorośli zabezpieczali "mury" a starcy i kocięta ukryli się w legowiskach. My również to zrobiliśmy.
- Uff...ale wieje makabrycznie...

<Wilczy?>

Od Wilczego C.D Sójcza

WŁ: Tak... Pięknie..
Obserwowałem niebo z zachwyceniem. To był niesamowity widok, pierwszy raz widziałem coś takiego! Mógłbym tak siedzieć całą noc, patrząc na to niebo. Siedzieliśmy tam długo. Nie przejmowałem się wtedy tym, że jest już późno i, że powinienem wracać do nory.
Zanim się obejrzeliśmy, zaczęło robić się jasno.
SŁ: Wilczy...
Powiedziała z uśmiechem.
WŁ: Hę?
SŁ: Przesiedzieliśmy tu całą noc!
Nie wiadomo czemu, wybuchliśmy śmiechem.

Sójcza Łapo?

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

- Mroźna Łapa, masz chwilę? Zdejmij to ze mnie. .-.
Wtedy ze mnie zeszli.
- Hej Wilcza Łapa.
- Hej...
- Znam takie epickie miejsce. Idziesz?
- Jasne!

--NA MIEJSCU--

Tej nocy nad jeziorem, księżyc świecił wyjątkowo jasno...

 

Wsadziłam łapę do lodowatej wody.
- Aaaa zimnaaaaaa...
Ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłam. Położyliśmy się w najpłytszym miejscu jeziora...

 

- Chodź. Coś ci pokaże.

--NA WZGÓRZU NAD JEZIOREM--

- Poczekaj...jeszcze minuta i...teraz.
Wtedy nad naszymi głowami pojawił się taki o to cudowny widok...

 

- Pięknie tu co nie?

<Wilczy? :3>

Od Wilczej Łapy C.D Sójcza Łapa

Trening przeminął jak zawsze.
Po nim podreptałem do nory. Zjadłem trochę ptaka upolowanego po drodze, resztę zostawiłem dla siostry i mamy. Wyszedłem z nory i rozciągnąłem się. Uśmiechnąłem się lekko. Nie dokończyliśmy rozmowy z Sójczą Łapą. Zacząłem ją szukać.
Siedziała tyłem do mnie w lesie. Uśmiechnąłem się i zaczaiłem.
W odpowiedniej chwili skoczyłem. Wywróciliśmy ją krzycząc:
WŁ: BOOO!!!

Sójcza Łapo? Wilczy nawet po treningu pełny energii. xD

Od Brzózki (xD) C.D Puffek (xD)

Cały czas powtarzałam sobie w myślach: "Nikt nie mówił, że będzie łatwo...To boli, ale nie zamierzam się poddać...Choć słabe, me serce wciąż bije i nie przestanie." I wtedy się przebudziłam.
- Co...co się stało?
- Coś cię postrzeliło. Już się nie martw.
- Dzięki Puffek.
- Proszę ja ciebie bardzo. I przykro mi z powodu Lwiego Pazura...
- Nie użalaj się nade mną...
Odwróciłam wzrok i schowałam pyszczek między łapy.

<Puffek?>

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

Zrobiłam głupią minę i przewróciłam oczami po okolicy. Po chwili odpowiedziałam:
- Ale że kto?
- No mów.
- No bo...ehehehe...
- No słucham.
Przybliżał się do mnie coraz bardziej. Wtedy wpadł Szare Futro.
- Podrywing zrobisz later Wilcza Łapo. (xD) Teraz idziesz na trening.
- Muszę iść.
- No to pa...
Odszedł z Szarym Futrem.
- CO ZA IDIOTKA ZE MNIE! Podrywing...?

<Wilczy? xD>

Od Wilczej Łapy C.D Sójcza Łapa

Aż podskoczyłem. Nie zauważyłem z początku Sójczej Łapy.
WŁ: Oh, cześć. Wystraszyłaś mnie.
Uśmiechnąłem się.
Nie mówiąc nic więcej po prostu poszliśmy. Na spacer. Tym samym szlakiem co poprzedniego dnia. Dzień zapowiadał się dobrze. Była ładna pogoda, jak na porę nagich drzew.
Jednak dalej myślałem o wczorajszym dniu. Nie mogłem przestać.
WŁ: Sójcza Łapo...
SŁ: ?
WŁ: Tak w zasadzie to... To co to było to wczoraj?
Popatrzyłem jej prosto w oczy.

Sójcza Łapo?

Od Puffka (xD)


Kryształowa Łapa po mnie przybiegła cała zadyszana. Nie potrafiłam jej zrozumieć. Poszłam za nią i zobaczyłam Brzozowy Kwiat w czerwonym od krwi śniegu.
- Niech mi ktoś pomoże ją przenieść do lecznicy... Kryształowa co się stało?
Jakieś kocury pomogły mi, a ja w czasie powrotu do lecznicy rozmawiałam i próbowałam wyciągnąć od Kryształowej Łapy jak najwięcej informacji.
- No bo...Ja wyszłam na spacer i wtedy usłyszałam śpiew Brzozowego Kwiatu...i...ona mnie później chciała zanieść za karę do domu i wtedy ją coś postrzeliło...i....
- Dobrze już wiem. Biegnij po pajęczynę, suszone liście dębu i może jeszcze jakieś inne medykamenty. Znasz się uczyłam cię w wolnym czasie. Są w składziku.
Nachyliłam się nad Brzozowym Kwiatem i zaczęłam oglądać rany. Wtedy przybiegła Kryształowa Łapa.
- Dziękuję, a teraz wracaj do siebie.
Zostałam sama w jaskini. Po godzince rany były opatrzone a Brzózka się obudziła.
- Nie wstawaj musisz odpoczywać.

<Brzózka?>

Od Brzozowej C.D Kryształowa

W okół było niewyobrażalnie dużo krwi...
- Moje serce choć słabe, wciąż bije...chociaż to boli, nie poddam się...
Zaczęłam powoli wstawać na chwiejne łapy.
- Nikt nie powiedział że będzie łatwo...

---W OBOZIE---

Cudem doczłapałam do obozu. Wtedy padłam na śnieg, który natychmiastowo stał się czerwony. Straciłam przytomność...

<Ktosieł?>

Od Kryształowej C.D Brzozowa

- Brzozowy Kwiecie wstawaj. Hej...
Po 5 minutach z pyszczka wyleciała jej czerwona woda.
- Fuj...
Grunt że się ocknęła.
- Już dobrze. Chodź, ale powoli żeby nic Ci się nie stało...

<Brzózka?>

Od Brzozowej C.D Kryształowa

Z wielkim trudem biegłam za terminatorką. Nad rzeką jednak zachwiałam się. Poślizgnęłam na śniegu i wpadłam do rzeki łamiąc lód. Topiłam się. Woda zaczęła się robić czerwona od mojej krwi. I wtedy zobaczyłam otoczoną gwiazdami kępę futra...to był duch Lwiego Pazura...

 

Usłyszałam głośny plusk i jak coś łapie mnie za kark. Kryształowa Łapa wyciągnęła mnie na powierzchnie. Niestety urwał mi się film. 

<KŁ?>

Od Kryształowej C.D Brzozowa

- Chodź szybko. Babcia Ci pomoże.
Podbiegłam do niej i szybko popędzałam. Z trudem zaczęła za mną biec.

<Brzózka? Tylko mi tu nie umieraj...>

Od Brzozowej C.D Kryształowa Łapa

- Dobra, ale następnym razem osobiście ci odmierzę kare. Nie powinnaś tak późno wychodzić z obozu.
- Przepraszam...
- Wracaj do o...
Nie dokończyłam bo usłyszałam huk i kula mnie przeszyła.
- Ucie...kaj...
Z mojego pyszczka zaczęła się sączyć krew. Nie wiedziałam czy przeżyje...

<Kryształowa?>

Od Kryształowej C.D Brzózka

- Proszę nie rób mi tego...Ja się tylko chciałam przejść i usłyszałam waszą piosenkę...i...i...
Nie dała za wygraną więc zaczęłam się szarpać i wymachiwać łapami z wyciągniętymi pazurami. Lekko drasnęłam jej pyszczek, a ta w tym momencie postawiła mnie na ziemi ale przydusiła ogon łapą i zaczęła jeździć drugą po podbródku.
- Przepraszam...ale proszę nie zanoś mnie do rodziców...

<Brzózka ?>

Od Śnieżnego Pazura - Wiadomość

Pewnego razu Lamparcia Gwiazda mnie wezwała.
ŚP: Tak, Lamparcia Gwiazdo?
LG: Mam dla ciebie zadanie. Przekaż Wilczej Łapie wiadomość.
Po dowiedzeniu się, jaka to była ta wiadomość, ruszyłem do małego. Sfrunąłem na ziemię i wszedłem do norki, w której mieszkała cała rodzina. Spał spokojnie. Obudziłem go jednego, uciekłem sprytnie zanim mnie zobaczył. Szedł za mną nie wiedząc o tym przez dłuższą chwilę, aż zaprowadziłem go na pewną skałę. Tam dopiero mnie zobaczył.
Tylko wilk uratuje nasz Klan by ProaniaPL
 (rysunek należy do mnie i proszę nie kopiować go bez pozwolenia, bo uduszę :3 ~ ŚP)
 ŚP: Tylko wilk uratuje nasz Klan...
Położyłem mu łapę na ramieniu i zniknąłem.

wtorek, 10 lutego 2015

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

Podeszłam do brata.
- Moja siora ma chłopaka, siora ma chłopaka! HA HA HA!
Walnęłam go z tyłu głowy.
- Ała!
- Morda w kubeł. Zazdrosny jesteś bo żadna na ciebie nie leci i tyle.

---NEXT DAY---

Pobiegłam do Wilczej Łapy.
- Hejka!

<Wilczy? Weny brak .-.>

Od Wilczej Łapy C.D Sójcza Łapa

Trochę zabawnie to wyglądało. To była też dosyć... Niezręczna sytuacja.
WŁ: Eh... T-to nic...
Dalej byłem lekko zarumieniony. Brat Sójczej Łapy siedział trzymając się łapami za nos. Patrzył tak na nas. Nagle zorientowałem się, że jest już praktycznie całkiem ciemno. Mama mnie zabije!
Sójcza Łapa uśmiechnęła się lekko.
WŁ: Wiecie, ja muszę iść. Nie to, że uciekam, jest już późno.
Po czym nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź obiegłem. Na szczęście nikt się na mnie nie gniewał. Cały wieczór myślałem o tamtym dniu...

Sójcza Łapo? Spotkamy się następnego dnia? :D

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

Zetknęliśmy się nosami. Ja idiotka przybliżałam swoją mordkę coraz bliżej jego. I wtedy pojawił się mój stuknięty braciszek...wyglądało to jakoś tak:

 

- CAŁUJ GO SIOSTRA! DAWAJ HARDCORZE!
Wtedy się oddaliłam i dałam mojemu braciszkowi w pysk.
- Zamknij się!
Podeszłam do Wilczej Łapy.
- Sorki...

<Wilczy? Brak weny again .-.>

Od Wilczej Łapy C.D Sójcza Łapa

WŁ: Heheh, bez przesady.
Uśmiechnąłem się.
Usiedliśmy pod drzewem. Po odsapnięciu zaproponowała:
SŁ: Może się poślizgamy po jeziorze?
WŁ: Jasne!
Najpierw sprawdziliśmy, czy lód jest twardy. Owszem, był. Weszliśmy na niego. Ślizgaliśmy się i ślizgaliśmy, było przezabawnie! Po jakimś czasie zauważyłem, że robi się powoli ciemno. Słońce zachodziło. Było dookoła mało drzew, więc było to widać jeszcze lepiej.
Sójcza Łapa była po drugiej stronie jeziora.
WŁ: Patrz, jaki piękny widok!
SŁ: Co?!
Nie słyszała mnie. Zaczęliśmy do siebie się ślizgać.
WŁ: Patrz jaki piękny widok!
SŁ: Aha!
Zrozumiała mnie, ale było już za późno, żeby zahamować. Wjechaliśmy w siebie, wywracając się. Nic nam się nie stało. Jednak nasze nosy się zetknęły.

Sójcza Łapo?

Od Brzózki (kocham to przezwisko .-.) C.D Kryształowa Łapa

- Co ty tu robisz młoda damo?
- Em..no...ten...tego...hehe...
- Będziesz się rodzicom tłumaczyć.
Złapałam ją za skórę na karku i zaciągnęłam do obozu.

<Kryształowa? Wena - BRAK .-.>

Od Kryształowej Łapy C.D Brzózka (xD)


Nie chciało mi się spać a jutro nie miałam szkolenia z moją mistrzynią więc poszłam na spacer póki rodzice nie patrzą. Biegam sobie w te i we wte, aż po pewnym czasie usłyszałam jakąś piosenkę. Zakradłam się, a na miejscu zobaczyłam Brzozowy Kwiat z duchem Lwiego Pazura. Zaczęłam się cofać ale spadła mi na głowę góra śniegu z drzewa.
- Zimno! Aaaaaa!
Otrzepałam się i dopiero wtedy doszło do mnie że Brzozowy Kwiat mnie usłyszała.
- Ops...

<Brzozowy Kwiecie?>

Od Brzózki (^-^) C.D Puffeczek (^-^)

- Ta...tak...
Smętnym i smutnym krokiem poszłam za Przyćmionym Futerkiem. Po kilku minutach zaczęłyśmy przedzierać się przez krzaki janowca czyli wejście do obozu. Kiedy medyczka troszkę się oddaliła, ja nawiałam z obozu i poszłam nad Jezioro Nieśmiertelnych. To co tam zobaczyłam...to był duch...Lwiego Pazura...



- Lwi Pazurze...kochany...tak tęskniłam...

 
- Nie wyobrażasz sobie jak za tobą tęskniłam...
Wtem usłyszałam jego głos...zaczął śpiewać piosenkę.

(Tekst niebieski śpiewa LP a tekst różowy BK, a ten na zielono razem <3)

 Tell me everything that happened
Tell me everything you saw

They had lights inside their eyes
They had lights inside their eyes

Did you see the closing window?
Did you hear the slamming door?

They moved forward, my heart died
They moved forward, my heart died


Please, please tell me what they look like
Did they seem afraid of you?

They were kids that I once knew
They were kids that I once knew


I could say it, but you won't believe me
You say you do, but you don't deceive me
It's hard to know they're out there
It's hard to know that you still care
I could say it but you wont believe me
You say you do but you don't deceive me
Dead hearts are everywhere
Dead hearts are everywhere


Did you touch them, did you hold them?
Did they follow you to town?

They make me feel I'm falling down
They make me feel I'm falling down


Was there one you saw too clearly?
Did they seem too real to you?

They were kids that I once knew
They were kids that I once knew


I could say it, but you won't believe me
You say you do, but you don't deceive me
It's hard to know they're out there
It's hard to know that you still care
I could say it but you wont believe me
You say you do but you don't deceive me
Dead hearts are everywhere
Dead hearts are everywhere

They were kids that I once knew
They were kids that I once knew
Now they're all dead hearts to you
Now they're all dead hearts to you

They were kids that I once knew
They were kids that I once knew
Now they're all dead hearts to you 

I wtedy usłyszałam czyjś głos.
- Muszę iść...do zobaczenia kochany...
Pobiegłam tam skąd głos dobiegał.

<Ktoś?> 

Od Puffeczka (xD) C.D Brzozowy Kwiat


- To nie jest twoja wina. Nie zdążyłaś po prostu. Znając życie i wtedy byłaś w szoku. Nie obwiniaj się. Chodź wrócimy do obozu.
Ściągnęłam łapę i odwróciłam się w stronę obozu.
- Idziesz?
<Brzozowy Kwiecie?>

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa (Z tego będzie Love Story xD)

- Ja...Jasne!
Znowu zaczerwieniłam się jak ostatnia idiotka. Szliśmy przez ośnieżone lasy.
- Tak tu pięknie...
- Tak...
Wtedy usłyszałam głos...Szarego Futra. No to mogiła...krzyknął:
- MŁODZIAKI ZBIÓRKA!
Spojrzałam na Wilczą Łapę.
- To idziemy?
- Jeśli nie pójdziemy to przerobi nas na strawę dla wron.

---PO TRENINGU---

- Uch...ale jestem skonana...
- Ja tak jakoś nie.
- Bo ty jesteś silniejszy...Heh...

<Wilczy? BRAK WENY TOTAL .-.>

Od Brzozowego Kwiatu C.D Puffek (xD)

- Ta...tak?
- Czemu płaczesz?
- Myślałam, że wiesz...Lw...Lwi...Lwi Pazur... - Ledwo powstrzymałam płacz. - Lwi Pazur nie żyje...!
- Aaa...coo?
- Zginął ratując mnie...inaczej spadłabym z wodospadu...zamiast mnie, spadł on...nie zdążyłam go uratować...
Spojrzałam w tarczę księżyca w pełni. (taa już było ciemno)
- Niedługo zgromadzenie...
Gdy tak patrzyłam w księżyc, miałam przed oczami mnie i Lwiego Pazura...


- To moja wina że umarł...
Poczułam łapę medyczki na ramieniu.

<Puffku? .-. xD>

Od Przyćmionego Futerka C.D Brzozowa xD

- Dlaczego płaczesz?
Nieposłuszny syn cofa się żeby mnie zostawić a ja zahaczam go łapą i zostaje.
- No mów...Nikomu nie powiem. Obiecuje.
Puściłam go i podeszłam do Brzozowego Kwiatu.
- Kwiatku...

< Brzózka? XD>

Od Wilczej Łapy C.D Sójcza Łapa

Uśmiechnąłem się lekko i położyłem pysk na przednich łapach. Rana dalej trochę bolała, ale wiedziałem, że przecież nic mi nie będzie. Wtedy sobie coś przypomniałem.
WŁ: Sójcza Łapo...
SŁ: Tak?
WŁ: A czy tobie nic nie jest?
Zapytałem patrząc na nią. Usiadła.
SŁ: Nie, w porządku.

*Dzień potem*

Mogłem już wyjść na świeże powietrze. Sójczej Łapy i Mroźnej Łapy już dawno tam nie było. Co by robili cały dzień ze mną? Nie wiem. Spacerowałem.
Dzień był tak samo spokojny jak poprzedni. Wiedziałem, że muszę na siebie uważać. Nie mogłem pozwolić na kolejną walkę, bo tym razem mogło skończyć się to naprawdę źle. Przeszedłem kawałek, po czym usłyszałem wesoły krzyk:
?: Cześć Wilcza Łapo!
Popatrzyłem w stronę, z której dobiegał głos. Nie był to nikt inny, jak Sójcza Łapa. Podbiegła do mnie powoli.
SŁ: Jak się czujesz?
WŁ: Dobrze. A jak tam u was?
SŁ: To samo...
Na chwilę panowała cisza. Postanowiłem ją przerwać.
WŁ: Może pójdziemy na spacer?

< Sójcza Łapo? ;D >

Od Sójczej Łapy C.D Wilcza Łapa

Otrząsnęłam się szybko po walce. Nade mną stał mój brat.
- Wszystko dobrze?
- Taaa... - Spojrzałam na tego kto przyszedł nam z pomocą.- Wilcza Łapa?
- Tiaaaa...
- Dzięki ci. - Uśmiechnęłam się do niego. Odwzajemnił uśmiech. Wtedy jednak zobaczyłam, że po jego boku płynie wielki strumień krwi. - Na Gwiezdny Klan!
- Nie, nic mi nie jest.
- Kaman! Do medyka, raz raz!

---PO OPATRZENIU RAN---

- I jak?
- Wszystko ok.
- To dobrze. 
Jego zimny oddech muskał moje futerko. Zaczerwieniłam się jak głupia.

<Wilcza Łapa? Taak to jest podryw xD Nie no żartuje xD>

Od Wilczej Łapy

Podniosłem głowę patrząc w niebo. Tego dnia na niebie praktycznie nie było chmur. Powiew wiatru sprawił, że moje futro "zatańczyło". Spokojnie otworzyłem oczy i ruszyłem biegiem przed siebię. Wyjątkowo spokojny dzień. Zbyt spokojny.
Czułem, że coś po prostu musi się stać.
I tak właśnie miało być. Za chwilę zauważyłem, że biegnę tam, gdzie na ziemi jest dużo śladów łap... O nie! Psy! Nawet je usłyszałem.
Już miałem jak najszybciej uciec, ale zobaczyłem, że są tam i ślady kota. Ruszyłem na ratunek. Kto to mógł być?
?: RATUNKU!!!
Rozpędziłem się jeszcze bardziej. Nie myślałem o niczym innym niż o uratowaniu kota. Dyszałem głośno z przejęcia.
Wyskoczyłem z krzaków, wtedy zauważyłem jak grupa psów atakuje dwa koty. Dwa! Działo się to wszystko obok wysokiej skały. Zanim więc psy mnie zauważyły, wspiąłem się na nią. Miałknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Zacząłem zbiegać ze stromej skały, zaszedłem psy od tylu i zaatakowałem. Pomoc powinna być w drodze.
Dwa psy uciekły z piskiem, zostały jeszcze trzy. Dwa koty pokonały jednego. Jednak pozostałe nie dawały za wygraną.
Atakowały.
Nie wiem już, ile trwała walka, ale ciągnęła się i ciągnęła. Po jakimś czasie dwa ostatnie psy także uciekły. Byłem szczęśliwy, ale zaraz zauważyłem, że pożądanie krwawię. Dwa koty były w wyjątkowo dobrym stanie, jak na taką walkę.

Ktoś?

poniedziałek, 9 lutego 2015

Od Brzozowego Kwiatu C.D Przyćmione Futerko

Szłam smutna przez gęsty śnieg. Po dwóch godzinach bezsensownego łażenia w te i we wte, wspięłam się na rozłożyste drzewo i spojrzałam w niebo. Śnieg pod moimi łapkami zaczął się topić od gorących łez.
- Lwi Pazurze...dlaczego...dlaczego ty...? To moja wina...
Zeskoczyłam z drzewa. Szłam wzdłuż rzeki.
- To moja wina...tylko moja...tęsknie za tobą, Lwi Pazurze...

My Fault by RiverSpirit456 

Usiadłam na najbliższym wzgórzu i zaczęłam nucić pewną piosenkę...


Kiedy się wyśpiewałam i wypłakałam, poszłam dalej. Ujrzałam Przyćmione Futerko.
- Witaj Przyćmione Futerko... - Rzekłam nie wychodząc z krzaków.
- Kto tu jest?
- To tylko ja... - Wyłoniłam się z krzaków i otrzepałam ze śniegu.

<Puffek?>

wtorek, 3 lutego 2015

Od Przyćmionego Futerka

Chodziłam sobie po terenach klanu. Jak gdyby nigdy nic. Tyle się tutaj zmieniło. Teraz dochodzą nowi członkowie i klan znowu odżywa. Nowe kociaki... Miło będzie patrzeć jak dorastają. Postanowiłam iść do Cienistego Futra porozmawiać i zapytać jak moje wnuki XD Spotkałam go na polowaniu, a że mamy Porę Nagich Drzew trudno o jedzenie.
- Hej- mówię podchodząc.
- Cześć... Przepraszam, ale jestem zajęty...
- Nic nie upolujesz... Taki sezon. Chodź idziemy do domu.
Nagle usłyszałam szelest.
<Ktosieł?>

PUFFEK POWRACA! xD A mnie nie ma do soboty :(
~Powiedziała Gogo (Spocia) 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Od Wilczej Łapy C.d Szare Futro

Dopiero po chwili zauważyłem Szare Futro.
WŁ: O-oh, dzień dobry...
Obróciłem się w stronę kocura. Usiadłem.
SF: Brawo, dobrze sobie radzisz, Wilcza Łapo.
Wręcz mnie zatkało. Nie sądziłem, że idzie mi aż tak dobrze, żeby ktoś mi gratulował...
WŁ: Dziękuję.
Do końca dnia uśmiech nie znikał mi z pyska.

< Szare Futro? >

Od Gepardziej C.D Ramzes

- Dlaczego go zabiłaś?
- Zabił bezbronną kotkę.
- Rozumiem. Miałaś powód.
Odeszłam do legowiska.

<Ktosieł? WENA - BRAK .-.>

Od Ramzesa C.D Gepardzia

Stałem jak sparaliżowany. Nie spodziewałem się tego. Podeszłem gdy akcja się skończyła.
- G...Gepardzia?
- Czego? - odwróciła się cała zakrwawiona.
- Wszystko w porządku?
- W najlepszym!
Poszliśmy do kwatery naszego klanu.
- Znów dwunogi?
- Nie. Zastępca Gii.
- Zaatakował was?
- Zabiłam go! HA!

< Gepardzia? >

Od Gepardziej C.D Ramzes

- Dobra wracamy.
Wtedy usłyszałam krzyk kotki. Poznałam ten głos. To była Płatkowa Łapa...moja przyjaciółka z Klanu Kamienia...
- GO!
Kiedy dobiegliśmy na miejsce było już za późno...Koty z Krwi były tam przed nami...


Jednego z nich poznałam...to był...GROM! Zastępca Gii.
- Przynajmniej mogłem dziś jedną zabić... - Warknął pod nosem.
- TO TERAZ KTOŚ ZABIJE CIEBIE!
Skoczyłam na niego i przeturlałam dwa metry dalej.
- POCOŚ TO ZROBIŁ!?
- Klan Krwi zabija...dla przyjemności.
- GRRR! TO TERAZ TY ZGINIESZ DLA MOJEJ PRZYJEMNOŚCI!
Te dwa tchórze co z nim były uciekły. Ja prawię odgryzłam mu nogę. Nie mógł uciec.
- I jakie to uczucie...chociaż raz być bezbronną ofiarą? Jesteś gotów poświęcić nogę by uciec tak...? Zapamiętaj to uczucie...WYRYJ SOBIE TEN STRACH, W NAJGŁĘBSZYM ZAKAMARKU TEGO ZAKUTEGO ŁBA, TAK ŻEBY BYŁ TAM KIEDY BĘDZIESZ ZDYCHAŁ!
Jednym ciosem w łeb umarł.

<Razmes? Jak Gepardzia się wkurzy to jest źle xD>

Od Ramzesa C.D Gepardzia

- Jasne.
Bieglismy długo aż dobiegliśmy do małej polanki. Zaczęliśmy łapać króliki.
- HAHAHA!
- Zwiały! HAHAHA!
- Z czego my się śmiejemy?! HAHAHA!
- Nie wiem! HAHAHA! - odpowiedziałem.

< Gepardzia? Sorry za długość. >

Od Szarego Futra C.D Ciche Serce

- No miło poznać...Dobra kociaki, do obozu, raz raz!
Odbiegły truchtem do obozu a ja szedłem za nimi.
- Idziesz? - Spytałem oglądając się na Ciche Serce.
- Aaa tak!
Wydawało mi się że mnie nie widzi...nieważne! W obozie podszedłem do Wilczej Łapy.

<Wilczy dokończ bo ja też weny ni mam xD>

Od Cichego Serca C.D Szare Futro

-Witaj-wypowiedziałam te słowo cicho.
Kto zdaje się wbił we mnie mordercze spojrzenie. No, bardziej tylko mi się wydawało. I tak nie mogłam tego zobaczyć.
Również się przywitał. Miał w głosie tę specjalną, stalową nutę, którą słyszałam w głosie matki, gdy uczyła nas polować. I zabijać. Z całą pewnością nie był milutkim koteckiem do miziania.
Odwróciłam głowę niby to patrząc w bok. Nauczyłam się ruchów, przez które trudniej było wykryć moje kalectwo. Cisza trochę mi ciążyła, więc się odezwałam.
-Jak ci na imię?-spytałam.
-Szare Futro-znów ten sam ton. Może trochę ciszej.
Umiem wyczuwając takie subtelności. Brak wzroku zastępuje mi znaczne wyostrzenie się innych zmysłów.
-Ja jestem Ciche Serce-spróbowałam sie uśmiechnąć ale kiepsko mi wyszło.
Trochę się go bałam. To chyba naturalne. A może nie? Nie mam pojęcia.
<Szare Futro dokończ łaskawiej, wena mi niedomaga>

Od Szarego Futra

Cóż...ze względu na mój charakter, dostałem do szkolenia wszystkich naszych terminatorów. A jest ich dużo...zebrali się rano na polanie. Opowiedzieli mi i ostatniej wojnie z Klanem Krwi.
- Dobra młodziaki, żarty się skończyły! Z tego co wiem ci z Krwi nie biorą jeńców, w ostatniej bitwie zmiażdżyli nas do zera. I NIE INTERESUJE MNIE czy kogoś boli łapa, czy inna kończyna. Ból nie istnieje jasne?
- Jasne...
- Nie słyszałem.
- Jasne.
- Nie słyszałem!
- JASNE!
- Naszym jedynym i podstawowym celem jest wygrana, remisy mnie NIE INTERESUJĄ. Mistrzowie górą, patałachy precz! Czy wyrażam się jasno?
- Tak.
- Co wy tam mamroczecie? Czy wyrażam się jasno?
- TAK WYRAZIŁEŚ SIĘ JASNO!
- MISTRZOWIE GÓRĄ!
- PATAŁACHY PRECZ!
- No. A teraz dwadzieścia kółek SPRINTEM w górę rzeki i z powrotem RAZ RAZ!
Zaczęli biegać w górę rzeki w te i z powrotem.
- Ty, szaro-biały co się tak guzdrasz?! Mam tam do ciebie przyjść!? RUCHY RAZ DWA!
Od razu przyśpieszył.
- Ej ty ty ty mała brązowa! To ma być sprint czy jakiś nędzny trucht?! MOJA BABCIA BIEGAŁA SZYBCIEJ OD CIEBIE, NO RAZ RAZ!
Spojrzałem na czarno-brązowego kocurka. Biegał PRAWDZIWYM sprintem i nawet nie pisnął.
- Ty tam, jak się zwiesz?
- Wilcza Łapa. - Krzyknął przez ramię.
- Cho na chwilkę.
Zszedł do mnie i popatrzył mi prosto w oczy.
- Ile masz księżyców?
- Dziesięć mistrzu.
- Masz potencjał młody. Przypominasz mi siebie jak byłem w twoim wieku. Dobra, wracaj do biegania.
Kiwnął głową i wrócił.
- Z tego będą jeszcze koty...

***

- Dobra jest! Na dziś koniec treningów. MISTRZOWIE GÓRĄ!
- Patałachy precz...! -Tak krzyknęli wszyscy inni dysząc. Ale Wilcza Łapa wydał z siebie okrzyk wojenny.
- Wracajcie do obozu.
Wtedy za sobą usłyszałem czyjś głos...

<Ciche Serce dokończ łaskawie =3>

Nowy Kocur!

Nasz nowy nabytek pt Szare Futro. Wojowniczy, surowy, bezwzględny. Podoba mnie się!


Od Cichego Serca

Tylko dla osób o stalowych nerwach. Ja się poryczałam a jestem twardzielka .-.



Nazywam się Ciche Serce. To imię do mnie pasuje. Kiedyś wołano na mnie Dath. Od Dathne. Ale teraz już wolę o tym zapomnieć. Nie jestem zwyczajnym kotem. Nie widzę. Tak, cały mój świat to ciemność. Umiem rozpoznawać jedynie natężenie światła. Nie urodziłam się ślepa. Chciałabym podzielić się z kimkolwiek moją historią, tak by móc zamknąć ten rozdział życia. By móc go zakończyć i zacząć od nowa.
Przyszłam na świat na sporej farmie, gdzieś na wschodzie. Miałam czwórkę rodzeństwa. Tej jesieni urodziło się dużo młodych. W każdym gatunku. My, małe kociaki miałyśmy więc realną szansę przeżycia. Z tego co wiem, dużo gorzej bywało w okresie braku pożywienia. Musieliśmy szybko dorosnąć. Nasza matka wiedziała o tym doskonale. Instynkt kazał jej być surową. Nie mam jej tego za złe. Wiem, że robiła wszystko by nas wychować. Nie wiem natomiast, czy nas kochała. Nigdy nie wydawało mi się to zbyt ważne. Nasza relacja opierała się na tym, że byliśmy sobie potrzebni. Tak samo z rodzeństwem. Jedno z nas pilnowało drugiego gdy ten spał. Rozstaliśmy się bez żalu, gdy przyszedł czas. Każde z nas umiało o siebie zadbać. Ja pozostałam sama, matka znowu zaszła w ciążę, a rodzeństwo gdzieś się porozłaziło. Kolejne pory roku witałam ze spokojem. Każdy dzień naznaczony był jednak strachem. Chciałam przeżyć, kurczowo trzymałam się każdej możliwości. Nauczyłam się zabijać bez żalu. Stałam się okrutna, bezduszna i agresywna. Wywalczyłam sobie pozycję, na tyle silną, by każdy wiedział, że mnie nie należy zabierać pożywienia. Nigdy nie poczułam się jednak bezpieczna. Ciągła ucieczka i przerażenie. Wtedy TO się stało. Wkradłam się na werandę, na parapet, by wygrzać się w słońcu. Chyba usnęłam. Nie zauważyłam Jego. Gospodarza. Upił się. Gdy się obudziłam, oczywiście rzuciłam się do ucieczki. Ale wtedy było już za późno. Ciężka, metalowa łopata dosięgła mnie. Siła uderzenia rzuciła mną o murek. Chwilę leżałam tam jak martwa. Nieźle mnie zamroczyło. To chyba oczywiste. Gdy doszłam do siebie spróbowałam otworzyć oczy i wstać. Udało mi się to pierwsze ale nie zobaczyłam zmiany. Bo i nie było czego widzieć. Uderzenie w głowę sprawiło, że straciłam wzrok. Lęk podszedł mi do gardła. Bo utrata tak ważnego zmysłu to pewna śmierć. Dopiero po chwili odkryłam, że nie mogę wstać. Połamało mi kości. Miałam ochotę krzyczeć ile sił w płucach. Ale instynkt przetrwania wziął górę. Starałam się być cicho. Nie wiem jak udało mi się dotrzeć do szopy. Skryłam się w sianie. Ledwo żyjąc udało mi sie przetrwać tydzień. Wtedy przyjechały te dzieci. Na początku byłam przerażona. Banda małych dwunogów odkryła moje gniazdo. Chwilę piszczały radośnie bawiąc się chyba. Zauważyła mnie jedna ze starszych samiczek. Ostrożnie wzięła mnie na ręce. Nie miałam nawet sił, by się bronić. Tak wyszło. Dzieci przemyciły mnie do swojego pokoju. Nakarmiły. Zaopiekowały się mną. Na początku próbowałam je zaatakować, przeświadczona, że chcą zrobić mi krzywdę. Ale potem zaczęło mi się to podobać. Zniosłam nawet kąpiel.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Z tego co się dowiedziałam dzieci miały wracać do domu. A ja nadal nie byłam zdolna poradzić sobie sama. Sądziłam, że mnie zostawią. Tak się jednak nie stało. Przedstawiono mnie dwójce dużych dwunogów. Próbowałam pokazać, jaka to jestem grzeczna i milutka. Poskutkowało. Zabrali mnie gdzie indziej. Wsiedliśmy do jakiegoś dziwacznego pudła, które JEŹDZIŁO. Poruszało się. Byłam tak zafascynowana obrazami migającymi mi za niewidzialną ścianą, że nie zauważyłam kiedy się zatrzymaliśmy. To miał być mój nowy dom. Do końca. Zapowiadało się świetnie. Pełna miska, drapak, miękkie legowisko. Pudełko wysypane piaskiem, do którego jak się dowiedziałam, miałam załatwiać swoje potrzeby. Uczyłam się korzystać z wygód bardzo szybko. Jedyną ceną jaką zapłaciłam za takie standardy była częściowa utrata wolności i obroża. Minęło dużo czasu. Zmieniłam się. Nauczyłam się żyć ze swoim kalectwem. Było wygodnie. Codzienne pieszczoty. O nic nie musiałam się martwić. Któregoś dnia wylegiwałam się na trawniku w słońcu. Usłyszałam odgłos łap i przedzierającego się przez krzewy dużego zwierzęcia. Wyczułam psa. Spanikowałam. Nienawidzę psów. Przeklęte stworzenia. W każdym razie rzuciłam się do biegu na oślep. Dosłownie. Przedarłam się przez krzewy. Gdy trochę się uspokoiłam odkryłam straszną prawdę. Nie miałam pojęcia gdzie jestem. Cóż, bez wzroku na pewno nie mogłam wrócić do domu. Coś mówiło mi, że nie mogę się poddać. Toteż tego nie zrobiłam. Dotarłam do ściany lasu. Ktoś mnie znalazł. Na początku wydawało mi się, że to już koniec. Że mnie zabije. Ale tak się nie stało. Owy kot powiedział mi, że istnieją tzw. klany. I należy do jednego z nich. To była moja szansa na przeżycie. Dołączyłam. Zyskałam nowe imię. Teraz jestem Ciche Serce. I to moja historia.

Od Gepardziej C.D Ramzes

- A no tak...ty nie z lasu...U nas się mówi Dwunogi.
Po obozie rozległ się stanowczy głos przywódczyni:
- Rozejść się!
Koty zrobiły jej przejście a ja i Ramzes się pokłoniliśmy.
- Witajcie, Gepardzie Serce, Ramzesie. Co się stało?
- Bądź pozdrowiona Zanikająca Gwiazdo. Otóż, na Wschodniej Łące spotkaliśmy dwunogi.
- Jak głęboko na nasze terytorium się zapuścili?
- Cóż, zapuścili się bardzo na wschód, z dala od terytorium wszystkich Klanów.
- To dobrze. - Przywódczyni wskoczyła na Wysoką Skałę. - Niech patrole składające się minimum z trzech kotów codziennie patrolują Wschodnią Łąkę. Lamparcie Serce, weź swoje najlepsze koty. Wyruszacie jutro o świcie.
Rudy cętkowany kocur skinął głową i odszedł.
- Gepardzie Serce, Ramzesie, gratuluje.
Przywódczyni odeszła.
- To jak Ramzio, idziemy na polowanko?

<Ramzio? =3>

Od Ramzesa C.D Gepardzia

- Uff... Za nami. - odezwała się.
- Musimy powiadomić innych.
- Zgadzam się.
Pobiegliśmy zawiadomić klan.
- Ludzie!
Wpadliśmy do głównej kwatery.
- Koty raczej.
- Nie, nie. Ludzie mnie złapali.

< ktoś z klanu? >

BH6 Challange :D

Jednak dzisiaj jestem xD A więc...5 Dzień tego o:

10647120_609878022449350_279222165027811863_n.jpg 

Ulubiona postać...tym razem Poboczna.

A jest nią różowowłosa laska na początku filmu xD
10440904_548421245259023_4299908092337067746_n.png 

Nooo i wielbię jeszcze tego pana:

Big-Hero-6-49.png 
Moher, inaczej znany jako "Włochata Dzidzia" jest taaaki sweet <3 <3 
 

niedziela, 1 lutego 2015

BH6 - 30 Day Challenge xD

Jutro mnie CHYBA nie będzie więc dzień 4 robię dziś :)

10647120_609878022449350_279222165027811863_n.jpg 

3. Favorite male character.
Najpierw trzeba było wybrać ulubioną laskę, teraz faceta.
Baymax się liczy? No chyba nie w końcu robot xD
Uwielbiam wszystkich z tego filmu ale moim ulubionym facetem jest jednak Hiro.

 

Jego uśmiech jest taki uroczy <3
A mały Hiro mnie rozwala no spójrzcie tylko no:

HiroTadashiCass.jpg 
Sloooodziak <3 <3

Od Gepardziego Serca C.D Ramzes

Szliśmy i gadaliśmy...wtedy w krzakach dostrzegłam blask bystrych oczu...ten wzrok...identyczny jak...tak! Identyczny wzrok miała ta kotka którą wtedy zabiłam...z krzaków wyłoniła się kocica identyczna jak tamta.
- Ty!
- Em...ja?
- Ty ją zabiłaś!
- Nie, to moja siostra bliźniaczka.
- ZABIŁAŚ  MOJĄ SIOSTRĘ! OSIEROCIŁAŚ DWIE KOTKI!
- Nie chciałam. Ona zaatakowała moją mistrzynie a ja chciałam jej pomóc. To był wypadek. A teraz spadaj!

On The Verge by RiverSpirit456 

- Nie daruje ci tego!
- Akurat się ciebie boje! Wynocha!
Odeszła.
- Em...kto to był?
- Nie interesuj się dobra?
- Ok...
- Idziemy.

***

- Patroluj zachodnią granicę, ja idę na wschód.
- Spoko.
Rozdzieliliśmy się na chwilę. Wtedy usłyszałam trzask i krzyk Ramzesa.
- BIEGNIE!
Jakiś dwunóg trzymał go w klatce. Drapnęłam go w rękę i otworzyłam klatę.
- DAWAJ! GAZ GAZ GAZ GAZ GAZ!
Uciekliśmy.

***

- Ale jazda nie?

<Ramzio? Spoko ja też nie mam weny ;) >

Od Razmesa C.D Wietrznopręga, do Gepardziej

- Jasne. - odpowiedziałem po czym zwróciłem się do Gepardziej. - Idziemy?
- Jasne.
W drodze na miejsce gdzie mieliśmy pilnować, świetnie rozmawialiśmy.
- Słodziutkie te wasze kociaki.
- No wiem. - zaśmiałem się.

< Wena... Gepardzia? >

Nowa kotka!

Urocza kotka o cudnym imieniu - Ciche Serce. 
http://oi57.tinypic.com/sm50r6.jpg 
Ma obrożę ale nie mam jej tego za złe ;)
Kocica niestety jest ślepa...bardzo wzruszyła mnie jej historia...
No ale cóż - witamy wojowniczkę Ciche Serce :3

Od Wilczej Łapy (No dziękuje że łaskawie napisałeś coś .-.)

Spacerowałem bez celu. Czułem się niezwykle samotny. Jak nigdy w życiu. Zauważyłem, że krzaki się ruszają. Gotowy do ataku rzuciłem się tam. Co mnie nieźle zdziwiło- była to Świetlista Łapa.
ŚŁ: Co ty robisz Wilczy?!
Nie lubię jak tak na mnie mówi...
WŁ: Radzę na przyszłość nie czaić się w krzakach, gdy jestem w pobliżu – Zaśmiałem się – Dla twojego bezpieczeństwa.
Wstaliśmy i rozeszliśmy się. Niw było po co dłużej rozmawiać, nie widziałem w tym jakiegokolwiek sensu. W każdym razie dawno z nią nie rozmawiałem. Miło tak czasami porozmawiać. Pobiegłem przed siebie. Nudziło mi się. Oglądałem otoczenie, było pięknie! Zmęczyłem się po jakimś czasie.
Zatrzymałem się by odsapnąć. Zorientowałem się, że ktoś mnie obserwuje. Zauważyłem oczy w ciemności, w innych krzakach. Byłem pewien, że to znów siostra.
WŁ: Świetlista Łapo, nie rób sobie żartów! Nie mam narazie ochoty na zabawę...
Jednak to nie była ona. Za późno to zobaczyłem. Stałem tak lekko wystraszony patrząc, jak ten ,,ktoś’’ na mnie skacze... Nie wiedziałem czy jest przyjazny, czy może ma ochotę mnie zabić.

Ktoś? :)

BH6 - 30 Day Challange! Dzień 2

Więc tak o to robię drugi dzień tego:

10647120_609878022449350_279222165027811863_n.jpg 
 2. Least favorite song in Big Hero 6
Najmniej ulubiona...trudny wybór...NIE MA TAKIEJ xD Wszystkie lubię. Więc OLAĆ DZIEŃ 2 xD 
Tak więc siłą rzeczy robiem dzień number 3  :3

3. Favorite female character.

Wybór nie zajął mi nawet ułamka sekundy. Moją ukochaną postacią żeńską jest GoGo <3 (W Polskiej wersji ToTo .-.)

https://33.media.tumblr.com/84a76b30713b2d9bb9a83bfc3e5a7848/tumblr_negiutbUEH1snhr19o1_500.gif
 <3 <3 <3 <3



 

Od Wietrznopręgiej C.D Ramzes

- Nie czeba.
- Dobra.
Wtedy do środka weszła Gepardzie Serce.
- Ooooooo! Jestem ciocią!
- No brawo!
- Jaaaakieeee słooodziaaaakiii (:3)
- Dzięki...znajdź se faceta i będzie komplet normalnie.
- Num.
Otarła mordkę o mój policzek.
- Ramzio, idź z Gepardzią na patrol.

<Ramzio? :3>

Od Ramzesa C.D Wietrznopręga

- Zgadzam się.
- Tylko, błagam, żeby to nie był włóczęga! Bezobrazy Brick.
- Nie no, spoko.
- będziesz musiała tu leżeć?
- Nie wieesz, pochodzę. (sarkazm ♥)
- Mniejsza. Przynieść ci coś?

< Wietrznopręga? Żałuję, że nie mam weny. )

Od Wietrznopręgiej C.D Ramzes

- Są urocze...moje siostry już są ciociami, ciekawe kiedy ja zostanę...
Wtedy weszła Pstrokata i powiedziała:
- No chyba niedługo...mnie się zdaje że się zaczęło.
- No super...

***

- Na Gwiezdny Klan cudny jest ten twój mały...
- Dzięki...
Spojrzałam na malutką kuleczkę. Kociak otworzył gałki i spojrzał na mnie.



- Ma imię?
- Skalny.
- No futerko to ma jak skała. Ale łatki po tobie.
Polizałam ją po mordce.
- No i jestem ciocią...jeszcze tylko Gepardzia potrzebuje faceta...nie Ramzio?

<Ramzesiek? :3>