Na niebie było widać jeszcze jedną gwiazdę. To Ognisty Ogon. Wszyscy już
spali. Tylko nie ja. Przewracałam się na boki. Nic z tego. Wstałam i
wyszłam z obozu. Postanowiłam udać się nad Most Ognistego Ogona.
Poszłam, a raczej pobiegłam. Na miejscu weszłam na most, a z niego na
wysepkę.
- Ognisty Ogonie? - Zapytałam, choć dobrze widziałam, że i tak nie odpowie.
- Słucham. - Odpowiedział jakiś głos.
Podniosłam głowę. To Ognisty Ogon. Nie mogłam uwierzyć.
- Ty żyjesz? - Zapytałam.
- Nie. Jestem duchem. - Odpowiedział uśmiechając się.
Pacnęłam go łapką. Rzeczywiście duch. Nie bałam się go.
- Powiedz mi. Jak to się stało, że odszedłeś? - Spytałam.
-
Śledziłem Cię. Widziałem jak łapki Ci drżały, a potem upadłaś. Była
burza. Piorun trafiał w drzewa. Przewracał je. Nagle uderzył jedno z nich i
Ciebie by przygniotło. Uratowałem Cię odpychając na bok - Zakończył.
Znowu poczułam, że mam łzy.
- Dziękuje. - Odparłam.
- Nie płacz. - Pocieszał mnie.
Po
pewnej chwili już nie płakałam. Rozmawiałam z nim. Nikt nas nie
śledził, bo nikogo nie wyczuwałam. Trochę się dziwnie czułam rozmawiając
z duchem. Nagle odezwał się Ognisty Ogon:
- Witaj Popielate Ucho.
Odwróciłam
się, aby sprawdzić, czy tam gdzie się patrzy kocur, rzeczywiście
znajduje się moja przyjaciółka. Jednak była. Podbiegłam do niej.
- Witaj! - przywitałam się.
Ta jednak nie odezwała się. Wpatrzona była w Ognisty Ogon.
- Jak to możliwe? - Pytała się.
- Choć. - Powiedziałam jej.
Posłusznie
poszła za mną. Przeprowadziłam ją przez most. Obie teraz siedzieliśmy
przed Ognistym Ogonem. Wytłumaczyłam jej wszystko. Po godzinie już razem
rozmawialiśmy. Zauważyliśmy, że już niedługo rano.
- Codziennie tu będę. - Powiedział. - Popielate Ucho, proszę, przyprowadź tu moje kocięta następnej nocy...
Kotka skinęła głową. Uśmiechnęliśmy się i wracaliśmy do klanu.
- To będzie nasza tajemnica. Ok? - Zapytałam przyjaciółkę.
- Zgadza się. - Odparła.
Zaraz potem pobiegliśmy do obozu. Szczęśliwe.