Otuliłem kotkę ogonem i polizałem w czubek nosa.
Noc była cicha, wokół słyszałem spokojne oddechy kotów z klanu. Wszyscy spali. Wszystko było w porządku, ale czułem, że nie na długo. Dalej niepokoiłem się tym, że podobno nadejdzie wojna. Mimo tego zasnąłem. Ciszyłem się tym, że narazie wszystko jest w porządku.
~ Rano ~
Otworzyłem oczy. Sójczego Pióra nie było, zaniepokoiłem się. Wstałem i wyszedłem z legowiska. Słońce niedawno wyszło zza horyzontu, ale większość kotów i tak była już obudzona. Zaglądnąłem do kociarni z nadzieją, że będzie tam moja partnerka. Na szczęście leżała obok kociaków i śpiącej jeszcze Piaskowej Kity. Odetchnąłem z ulgą. Postanowiłem zostawić ją samą z małymi. Usiadłem przy legowisku i zacząłem rozglądać się po obozie. Nagle poczułem dotyk na barku. Podskoczyłem ze strachu wysuwając pazury i strosząc futro na karku i ogonie. Zasyczałem cicho, odwracając się do tyłu. Zamiast wroga zobaczyłem... Mroźny Wiatr leżącego na ziemi. Zamiast zrobić unik położył się na ziemi. Jego oczy były wielkie ze zdziwienia i strachu moim nagłym atakiem.
- Wybacz... - jęknąłem - Ostatnio jestem...
- Agresywny? Denerwujące? - mruknął.
- Tak...
Usiadł obok mnie, a ja schowałem pazury, moje futro się wygładziło. Popatrzyłem na niego pytająco.
- Chciałem zapytać, czy pójdziesz ze mną i Piaskową Łapą na patrol. - wyjaśnił.
Skinąłem łebkiem.
Oby Sójcze Pióro mnie nie szukała. Pomyślałem.
Szliśmy granicą z Klanem Zimy.
Byłem czujny wiedząc, że podobno ma być wojna.
Jeśli to będzie walka z Klanem Zimy? Zastanawiałem się.
Nagle krzaki za nami zaszeleściły. Natychmiast wskoczyliśmy do krzewów obok nas. Milczeliśmy, wpatrując się w miejsce, gdzie po chwili stanął Rozrywający Pazur. Po chwili za nim znalazła się bura, pręgowana kotka i czarny kocur.
Chyba nas poczuli, bo rozglądali się. Kiedy nieznajoma bura, pręgowana kotka popatrzyła w naszą stronę, poczułem, że Piaskowa Łapa drgnął ze strachu. Jeśli ten terminator zacznie uciekać, będzie po nas... Te koty wyglądają na silne.
Nie dziwiłem się, że był przestraszony. Znałem go jako odważnego kota, ale kiedy widział tego zastępce i wojowników z Klanu Zimy...
Nagle kotka zaczęła iść w naszą stronę. Widziała nas, bo nagle zaczęła biec.
- Piaskowa Łapa, uciekaj! - krzyknąłem.
Młody kocur ruszył pędem do obozu. Kiedy czarny kocur zaczął za nim biec, rzuciłem się na niego. Poturlaliśmy się po ziemi. Widziałem Mroźny Wiatr próbującego ugryźć Rozrywającego Pazura. Wojowniczka z Klanu Zimy wskoczyła mu na grzbiet tak, że on upadł.
Sam sobie nie poradzi! krzyknąłem do siebie w myślach.
Zadałem czarnemu kocurowi cios w pyszczek i pobiegłem na pomoc. Zepchnąłem kotkę z grzbietu Mroźnego Wiatru, kiedy ta już prawie chwyciła go za uszy. Złapałem ją za kark i rzuciłem w Rozrywającego Pazura. Obydwa koty leżały na ziemi jak martwe. Bura, pręgowana kotka leżała na zastępcy ze swojego klanu, który najwyraźniej stracił przytomność. Po chwili otworzyła żółte oczy i wstała. Razem z czarnym kocurem zaatakowali.
- Mysie Ucho, zajmij się tym chudzielcem! - rozkazał kotce jej towarzysz. Skoczyła na Mroźny Wiatr.
- Chudzielec... - zachichotałem.
Czarny kocur próbował dostać pazurami do moich oczu by mnie oślepić, ale mu się nie udawało. Unikałem za każdym razem. Udało mi się zadrapać go w barku. Syknął z bólu, ale się ni poddawał. Złapał mnie za kark i rzucił mną w drzewo obok nas. Szybko się podniosłem. Kiedy znów mnie zaatakował skoczyłem i złapałem go za ucho. Odskoczyłem do tyłu zadowolony widząc, że kawałek ucha przeciwnika spada na ziemię przede mną. Po pyszczku czarnego kocura spływała krew.
Zasyczał we wściekłości.
- Wilcze Serce, zmykamy! - usłyszałem za sobą Mroźny Wiatr, więc uciekłem z pola bitwy. Koty jeszcze przez chwilę nas goniły, ale potem się poddały.
Kiedy biegliśmy, znów przypomniałem sobie słowa czarnego kocura.
- Zwolnij, chudzielcu, bo się potkniesz! - zaśmiałem się.
Mroźny Wiatr spojrzał na mnie zirytowaną miną, ale lekko się uśmiechnął. Jego też to bawiło.
- Czyli ty jesteś gruby? - uśmiechnął się.
- Ooo...
Kocur się zaśmiał.
Prawie wlecieliśmy do obozu. Jak się spodziewałem wszystkie koty popatrzyły właśnie na nas.
Sójcze Pióro wśród tłumu patrzyła na nas zaniepokojona.
- Wróciliśmy z patrolu! - powiedziałem cicho.
Zanikająca Gwiazda patrzyła na nas z Wysokiej Skały, ale milczała.
- Co się działo potem? - Piaskowa Łapa był ciekawy.
- Klan Zimy nie miał ochoty na przyjemne rozmowy. - mruknął Mroźny Wiatr.
Kocur był cały w ranach, ja byłem mniej podrapany i pogryziony.
- Ja chcę jeszcze raz! - uśmiechnąłem się.
Zaśmialiśmy się przypominając znów o chudym i grubym kocie.
- Pa, gruby.
- Do zobaczenia, chudzielec.
Podszedłem do Sójczego Pióra.
Sójcze Pióro? Się rozpisałam... Chudzielec xD